wtorek, 28 października 2014

Wtorek z kaszą #30: Jaglane falafele


Kipi kasza, kipi groch. Lepsza kasza niż ten groch, bo od grochu boli brzuch. A od kaszy człowiek zdrów!

To jedna z moich ulubionych wyliczanek z dzieciństwa, którą dzisiaj postanowiłam odczarować. Jeśli tak jak w wierszyku ugotujemy groch, ale włoski, czyli ciecierzycę, to nie tylko nie nas nic nie zaboli, ale będziemy także zdrowi. A połączenie ciecierzycy z kaszą jaglaną aż się prosi o krągłe falafele.

Do tej pory na blogu znalazł się już przepis na pieczone, dyniowe falafele oraz w wersji wakacyjnej z bobem. Tym razem skusiłam się na ich usmażenie, tak jak w tradycyjnej recepturze, jednak do masy przemyciłam także kaszę i płatki jaglane.

Złociste kuleczki można podawać jako samodzielną przekąskę, świetnie komponują się z wyrazistymi dipami, sokiem z limonki lub cytryny i ziołami. Można je również zaserwować w picie lub tortilli z sałatką. Nic tylko miksować, turlać i smażyć!


Jaglane falafele/ 15 sztuk
  • 200 g ugotowanej kaszy jaglanej
  • 250 g ugotowanej ciecierzycy
  • 50 g płatków jaglanych
  • mała cebula
  • ząbek czosnku
  • 1/3 papryczki chilli
  • garść kolendry lub natki pietruszki
  • łyżeczka ostrej lub słodkiej papryki
  • 1/2 łyżeczki kurkumy
  • 1/2 łyżeczki kminu ryzmskiego
  • 1/2 łyżeczki ziarenek kolendry
  • szczypta cynamonu
  • 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej lub proszku do pieczenia
  • łyżeczka soli
  • świeżo mielony pieprz
  • olej roślinny do smażenia (ok. szklanki)
  1. W wysokim naczyniu umieszczamy ugotowaną kaszę jaglaną, ugotowaną ciecierzycę, startą na drobnych oczkach cebulę, posiekane drobno chilli, przeciśnięty przez praskę czosnek, liście kolendry i przyprawy (kmin i kolendrę warto wcześniej uprażyć). 
  2. Na koniec dodajemy proszek do pieczenia i miksujemy całość na gładką masę. Wsypujemy płatki jaglanej i mieszamy. Z utworzonej masy formujemy kulki, jeśli będzie zbyt lepka, dosypujemy dodatkowo kilka łyżek płatków jaglanych.
  3. Jaglane kuleczki wrzucamy na rozgrzany olej i smażymy z dwóch stron, po 3 minuty z każdej.
  4. Usmażone falafele odsączamy z tłuszczu przy pomocy ręcznika papierowego. Serwujemy ze świeżymi sosami i ulubionym sosem.
Tosia

niedziela, 26 października 2014

Śniadanie do łóżka #158: Jajeczne placuszki z cukinią i wędzonym łososiem


Jestem śpiochem, dlatego coroczna zmiana czasu z letniego na zimowy to dla mnie wspaniała okazja do tego, aby się porządnie wyspać i poleniuchować dłużej w łóżku. Zasadę tę stosowałam co roku, aż do dzisiaj. Nadal lubię pospać, ale ostatnio mam tyle na głowie, że zupełnie o zmianie czasu zapomniałam. Nastawiłam wcześnie budzik (wiem, w niedzielę to prawdziwy dramat!), zerknęłam na godzinę na telefonie i wstałam. Dopiero później patrząc na zegar na piekarniku zrozumiałam, że nie wykorzystałam pięknego momentu zmiany czasu na sen.

Ale kto wcześnie wstaje, ten ma smakowite śniadanie! Ostatnio koleżanka Nina wymyśliła sobie kotlety jajeczne i pytała jak je przygotować. Rozmowa zainspirowała mnie do przygotowania placuszków z kawałkami jajka ugotowanego na twardo i z tartą cukinią. A ich wierzch ozdobiłam kremowym twarożkiem, świeżą mięta i plastrami wędzonego łososia, oczywiście skropionego sokiem z cytryny :)

Jajeczne placuszki z cukinią i wędzonym łososiem/ kilkanaście sztuk
Placuszki:
  • cukinia (ok. 450 g)
  • 3 jajka ugotowane na twardo
  • surowe jajko
  • 100 g mąki pszennej
  • 70 ml mleka
  • 1/3 papryczki chilli
  • ząbek czosnku
  • garść świeżej mięty
  • 1,5 łyżeczki soli
  • świeżo mielony pieprz
  • kilka łyżek oliwy lub oleju roślinnego
Do przybrania:
  • serek śmietankowy/twarożek/chrzan
  • mięta lub inne zioła
  • plastry wędzonego łososia
  • plasterki chilli
  • cząstki cytryny
  1. Cukinię ścieramy na tarce o grubych oczkach, umieszczamy na sicie, posypujemy szczyptą soli i zostawiamy na 10 minut. 
  2. W tym czasie ugotowane na twardo jajka obieramy i kroimy w kosteczkę.
  3.  Po tym czasie odsączamy cukinię z soku i wrzucamy do miski, dodajemy jajka ugotowane na twardo, jajko surowe, posiekaną papryczkę chilli, przeciśnięty przez praskę czosnek, porwane drobno listki mięty, sól i pieprz.
  4. Wsypujemy mąkę, wlewamy mleko i mieszamy krótko składniki.
  5. Ciasto na placuszki wykładamy łyżką na rozgrzany tłuszcz na patelni. Smażymy z dwóch stron, po ok. 2-3 minuty na stronę.
  6. Placuszki odsączamy z tłuszczu przy pomocy ręcznika papierowego. Podajemy z twarożkiem, wędzonym łososiem, miętą chilli. Przed podaniem skrapiamy sokiem z cytryny.
Tosia

czwartek, 23 października 2014

Pełnoziarnisty keks dyniowy z gorzką czekoladą i solą morską


Uff, w końcu mogę odetchnąć! Ostatnie dni były dla mnie prawdziwym szaleństwem, karuzelą dobrych i złych zdarzeń, które sprawiły, że nie mogłam w pełni cieszyć się blogową przeprowadzką. Dzisiaj w końcu zwolniłam i raduję się naszą nową odsłoną burczymiwbrzuchu :)

Nie będę Was witać chlebem i solą, bo oficjalne otwarcie bloga było w poniedziałek. Zawsze jednak miło czymś przywitać gości, tym bardziej, że dziś również witałam lubego, który po nieszczęśliwym wypadku, wrócił z podróży w całości do domu. Przy okazji chciałabym wspomnieć, że to on jest autorem nowego nagłówka, do którego mam nadzieję przyzwyczaicie się szybko!

Świętować postanowiłam jesiennym ciastem, ale takim, którym można objadać się bez wyrzutów sumienia. Nie jestem wielką miłośniczką keksów i tego typu wypieków, bo często są suche. Inaczej sprawa wygląda jeśli do ciasta doda się przetarte banany, mus z jabłek lub puree z pieczonej dyni. I właśnie na dyniowy smak dziś postawiłam. Do ciasta dodałam mąkę pełnoziarnistą i cukier trzcinowy. A upieczony keks oblałam polewą z gorzkiej czekolady, z dodatkiem cynamonu i ozdobiłam skórką z pomarańczy, ziarenkami soli morskiej dla przełamania smaku i "chipsami" smażonej szałwii. Jeśli nie przepadacie za eksperymentami tego typu, to możecie poprzestać na polewie czekoladowej. A jeśli szukacie mocnych wrażeń, to koniecznie spróbujcie wersji z dodatkami.

Pełnoziarnisty keks dyniowy z gorzką czekoladą i solą morską/ keksówka 11x24 cm
Ciasto:
  • 300 g puree z dyni z pomarańczą
  • 100 ml oleju rzepakowego lub oliwy
  • 2 jajka
  • 120 g cukru trzcinowego
  • 200 g mąki pełnoziarnistej
  • 100 g mąki pszennej
  • płaska łyżeczka proszku do pieczenia
  • 50 g gorzkiej czekolady
 Polewa:
  • 100 g gorzkiej czekolady 90%
  • 2 łyżki masła
  • 1/2 łyżeczki cynamonu
  • 2 łyżki skórki startej z pomarańczy
  • listki szałwii + 2 łyżki oliwy
  • sól morska gruboziarnista
 Puree z dyni z pomarańczą:
  • 300 g dyni (u mnie piżmowa)
  • 2 łyżki skórki z pomarańczy
  • sok z 1 pomarańczy
  • łyżka oliwy

  1. Dynię kroimy na plastry lub cząstki, kładziemy na blasze wyłożonej pergaminem, skrapiamy oliwą i pieczemy 30 minut w 200 stopniach.
  2. Z upieczonej dyni ściągamy skórkę (chyba, że jest to dynia hokkaido), wrzucamy do wysokiego naczynia, dodajemy sok i skórkę z pomarańczy. Miksujemy na gładkie puree.
  3. Puree z dyni przekładamy do dużej misy, dodajemy cukier i jajka, mieszamy. Cienką strużką wlewamy oliwę i cały czas mieszamy masę trzepaczką. Następnie wsypujemy mąkę oraz proszek do pieczenia, mieszamy jedynie do połączenia składników. Na koniec dodajemy posiekaną w kostkę czekoladę.
  4. Tak przygotowaną masę przekładamy do posmarowanej masłem keksówki, wierzch wyrównujemy łyżką i wkładamy do rozgrzanego piekarnika. Pieczemy 45 minut w 180 stopniach. Wbijamy patyczek w ciasto, jeśli będzie suchy, wyciągamy keks z piekarnika, jeśli mokry, dopiekamy jeszcze kilka minut.
  5. Upieczony keks wyciągamy z formy i studzimy.
  6. W tym czasie w kąpieli wodnej rozpuszczamy czekoladę z dodatkiem masła i cynamonu. Ciepłą i lejącą czekoladą polewamy wierzch ciasta. Dekorujemy ziarenkami soli i skórką z pomarańczy.
  7. Na oliwie smażymy z dwóch stron listki szałwii, aż będą chrupkie. Odsączamy je z tłuszczu przy pomocy ręcznika papierowego i dekorujemy ciasto. 
Tosia

wtorek, 21 października 2014

Wtorek z kaszą #29: Jaglane, bananowe "tiramisu"



Jestem niezwykle zaszczycona, że mogę powitać was na naszej nowej, odświeżonej stronie. Marzyłyśmy o zmianie wyglądu już od lat, a witryna burczymiwbrzuchu.pl wykupiona błagała o litość, jednak takie są czasem uroki prowadzenia bloga razem- trzeba znaleźć wspólnie czas i ustalić wspólną wizję. Nareszcie się udało, a dzięki pomocy i umiejętnościom Marysi, jesteśmy również na nowej domenie. Mam nadzieję, że spodoba się wam nowa odsłona burczymiwbrzuchu.

A teraz wracam do wtorku, bo dzisiaj wtorek z kaszą i to się akurat nie zmienia! Ten wyjątkowy, inauguracyjny post trzeba przypieczętować porządnym deserem. Stworzyłam więc coś na kształt tiramisu ze zmodyfikowanym kremem. Dzięki dodatkowi zmiksowanej kaszy jaglanej i bananom możemy podarować sobie ucieranie żółtek z cukrem, a reszta zostaje jak zwykle, namoczone biszkopty w kawie i amaretto oraz goryczka kakao. Nie da się też ukryć, że to nieco odchudzona wersja. No dobra, może niekoniecznie, ale polecam wypróbowanie:)

Jaglane, bananowe "tiramisu" (ok. 4 porcje)

-200 g kaszy jaglanej
- 500 ml mleka + 50 ml
- 5 porządnych szczypt soli
- 3 banany
- 200 g mascarpone
- sok z 1 cytryny
- 4 łyżki miodu
- filiżanka mocnej kawy
- 50 ml likieru amaretto
-120 g biszkoptów*
- kakao

  1. Ugotuj kaszę jaglaną w 500 ml mleka. Dodaj sól i gotuj, mieszając co jakiś czas, aż kasza pochłonie całe mleko. 
  2. Wystudź kaszę. Dodaj do niej zgniecione banany i zmiksuj na gładką masę. 
  3. Dodaj mascarpone, 50 ml mleka, miód i sok z cytryny. Całość dokładnie wymieszaj. 
  4. Zaparz kawę i wystudź. Dodaj do kawy amaretto. 
  5. Możesz przygotować tiramisu w szklankach, lub w jednym, większym naczyniu. 
  6. Niezależnie od tego jakie naczynia wybierzesz układaj składniki w następującej kolejności: namaczaj biszkopty w kawowo-likierowej mieszance, układaj je na dnie, następnie jaglany krem, posyp kakao i ponownie ułóż warstwę namoczonych biszkoptów. W szklankach powinny powstać 3 warstwy, w naczyniu 2 warstwy. Ostatnią warstwę powinien tworzyć krem posypany kakao. 
* jeśli wybierasz opcję z większym naczyniem, może się okazać, że będziesz potrzebować nieco więcej biszkoptów

Śliwka

środa, 15 października 2014

Śliwkowa czekolada do picia


Jesienią rozgrzewać się można na wiele sposobów. Wieczory z grzanym winem jeszcze przede mną, ale ogromna ochota na coś słodkiego sprawiła, że otworzyłam już sezon na gorącą czekoladę do picia.

Jednocześnie trwa sezon na węgierki, a nie od dziś wiadomo, że śliwki lubią się z czekoladą. Po 4 latach prowadzenia burczymiwbrzuchu widać, że ja także całkiem lubię śliwki. Pokroiłam je na kawałeczki i krótko karmelizowałam w cukrze oraz przyprawach korzennych. Następnie zalałam je mlekiem, kremówką, dodałam czekoladę i zmiksowałam. Po kilku minutach mogłam już się delektować śliwkową czekoladą. 

A gdy pewnego wieczoru jesień da Wam w kość, polecam zrobić podobnie :)


 Śliwkowa czekolada do picia/ 2-3 porcje
  • 350 g śliwek węgierek (z pestkami)
  • 50 g cukru
  • 100 g gorzkiej czekolady
  • 150 ml śmietanki kremówki
  • 350 ml mleka
  • ziarenko kardamonu
  • 2 goździki
  • szczypta cynamonu
  1.  Śliwki drylujemy, kroimy na kawałki i wrzucamy do rondla. Zasypujemy cukrem, dodajemy goździki, ziarenko kardamonu (bez łuski) i cynamon. Karmelizujemy 5 minut.
  2. Następnie wyciągamy goździki, wlewamy mleko z kremówką i podgrzewamy minutę.
  3. Wrzucamy połamaną na kawałki gorzką czekoladę, czekamy aż się rozpuści.
  4. Utworzony płyn miksujemy blenderem na gładką czekoladę. Serwujemy na ciepło!
Tosia

wtorek, 14 października 2014

Wtorek z kaszą #28: Jesienna tarta jaglana


Tegoroczna jesień jest niezwykle piękna, więc nie wypada narzekać na jeden deszczowy dzień. Muszę jednak wspomnieć, że dziś trochę zmokłam, a i humor miewałam lepszy. Nawet zawsze poprawiające nastrój odwiedziny na pobliskim targowisku przebiegały jakoś inaczej niż zwykle. Czuć było, że lato już dawno za nami, a niektóre zmoczone stoiska świeciły pustkami. Jesienne produkty mogą jednak dalej zachwycać, dlatego postanowiłam poprawić sobie humor w kuchni.

Po spacerze w deszczu każdemu marzy się kubek gorącej herbaty i rozgrzewające danie. Co prawda dziś rozgrzewałam się zupą (przepis jeszcze w tym tygodniu). Jednak zwykle we wtorki na buczymiwbrzuchu króuluje kasza, więc przygotowałam dla Was jaglany przepis. Odkopałam zdjęcia wcześniej upieczonej tarty, która gdzieś zagubiła się w kolejce dań do publikacji na blogu.

Tartę jaglaną robi się niezwykle przyjemnie i można do tego wykorzystać wcześniej ugotowaną kaszę, która została nam z obiadu. Wystarczy, że zmiksujemy ugotowaną jaglankę z jajkiem i mąką, a utworzoną masę upieczemy w formie do tarty. W tym czasie szykujemy gęsty beszamel i ulubione jesienne składniki. Na spodzie jaglanej tarty pojawiły się karmelizowane kurki, kozi ser, por, cukinia, suszone pomidory i rozmaryn. A Wy jakie składniki wybierzecie? :)


Jesienna tarta jaglana/23 cm
Spód:
  • 500 g ugotowanej kaszy jaglanej
  • jajko
  • łyżeczka kurkumy (lub curry)
  • 50 g mąki pszennej lub bezglutenowej np. kukurydzianej
  • łyżeczka soli
 Sos:
  • 2 łyżki masła
  • 2 łyżki mąki
  • 200 ml mleka
  • 1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej
  • listki rozmarnu
  • szczypta pieprzu cayenne
  • sól, pieprz
Nadzienie:
  • biała część pora
  • 150 g świeżych grzybów (u mnie kurki)
  • 4 suszone pomidory
  • 3 łyżki pestek dyni
  • 80 g koziego sera
  • kilka plasterków cukinii 
  • ząbek czosnku
  • listki rozmarynu
  • łyżka miodu
  • łyżeczka octu balsamicznego
  • łyżeczka suszonych płatków chilli
  • łyżeczka masła
  • łyżeczka oliwy
  • sól, pieprz

  1. Ugotowaną kaszę studzimy i miksujemy blenderem z jajkiem, solą i kurkumą. Następnie dodajemy mąkę i mieszamy ciasto drewnianą łyżką.
  2. Tortownicę wykładamy przygotowaną masą z kaszy. Mokrą od wody dłonią wyrównujemy wierzch spodu i tworzymy ranty przyszłej tarty.
  3. Spód podpiekamy w rozgrzanym piekarniku przez 20 minut w 180 stopniach.
  4. W tym czasie w topimy masło. Dosypujemy mąkę i mieszając trzepaczką tworzymy zasmażkę. Powoli wlewamy zimne mleko i mieszamy przyszły sos, aż zgęstnieje. Na koniec dodajemy przyprawy i jeszcze raz mieszamy.
  5. Na oliwie i maśle podsmażamy oczyszczone wcześniej kurki. Po 5 minutach dodajemy miód, ocet balsamiczny, posiekany ząbek czosnku, sól, suszone płatki chilli i pieprz. Karmelizujemy całość jeszcze 3 minuty.
  6. Na upieczony spód wylewamy beszamelowy sos. Tartę ozdabiamy karmelizowanymi kurkami, plastrami cukinii, kawałkami suszonych pomidorów, listkami rozmarynu, pestkami dyni. Wierzch posypujemy kozim serem.
  7. Tartę wkładamy do rozgrzanego piekarnika i pieczemy przez kolejne 20 minut w 180 stopniach.
  8. Upieczoną tartę posypujemy dodatkowo kozim serem. Serwujemy na ciepło lub na zimno.
Tosia

piątek, 10 października 2014

Szarlotka z gruszkami i kremem z wanilią


Mamy już październik, więc najwyższy czas, aby upiec najbardziej jesienne ciasto - szarlotkę. Do wypieku szarlotki podchodzę zawsze bardzo sentymentalnie. To pierwsze ciasto jakie upiekłam w życiu, a było to kilkanaście lat temu. Przepis Jana Czernikowskiego z książki "Ciasta, ciasta i ciasteczka" króluje w mojej kuchni do dziś, chociaż z czasem przeszedł drobne modyfikacje. 

Szarlotka z kremem francuskim nadal należy do moich ulubionych, ale w nowej wersji dodaję do niej nie tylko kwaśne jabłka, ale też gruszki podlane cytrusowym Limoncello. Owoce przykryte są budyniowym kremem z dodatkiem wanilii. Wierzch budyniu w trakcie pieczenia zmienia się w chrupiącą warstwę przypominającą crème brûlée

Sama nie wiem czy ta szarlotka smakuje lepiej schłodzona, czy na ciepło. Jeśli skusicie się ją upiec, spróbujcie w obu wersjach :) Wiem natomiast, że znika tak szybko, że zdążyłam sfotografować tylko jej kawałek.


Szarlotka z gruszkami i kremem z wanilią / 28 cm
Kruche:
  • 300 g mąki pszennej
  • 100 g cukru pudru
  • 2 żółtka
  • 150 g zimnego masła
  • szczypta soli
  • 2-3 łyżki wody lub śmietany
Farsz:
  • kg owoców (u mnie 3 jabłka, 4 gruszki)
  • 80 g cukru
  • 30 ml Limoncello lub innego alkoholu
  • sok z 1 cytryny
 Krem budyniowy z wanilią:
  • 350 ml melka
  • 80 g cukru
  • 2 żółtka
  • 100 g masła
  • 50 g mąki pszennej
  1.  Składniki kruchego ciasta krótko zagniatamy do połączenia w kulę. Wkładamy do lodówki na godzinę.
  2. W tym czasie obrane i pokrojone w kostkę owoce wrzucamy do garnka z grubym dnem. Skrapiamy je sokiem z cytryny, aby nie ściemniały i dodajemy cukier. Dusimy 10 minut, pod koniec dolewamy Limoncello i jeszcze chwilę podgrzewamy.
  3. Jabłka i gruszki przerzucamy na sito i odsączamy, powstały sok zostawiamy do kremu, a owoce studzimy.
  4. W dużym garnku umieszczamy mleko, sok z odsączonych owoców, cukier i masło. Czubkiem ostrego noża przecinamy wanilię, wydłubujemy ziarenka i dodajemy razem z laską. Podgrzewamy na małym ogniu do rozpuszczenia masła. W tym czasie do miseczki wbijamy żółtka, wlewamy odrobinę ciepłego mleka i roztrzepujemy widelcem, wlewamy do garnka.
  5. Cały czas mieszamy masę energicznie trzepaczką i podgrzewamy 2-3 minuty. Wyjmujemy widelcem kawałki laski wanilii.
  6. W tym czasie do miseczki wsypujemy mąkę i wlewamy 50 ml wody. Dodajemy chochlę gotującego się mleka i mieszamy, aby nie powstały grudki. Masę wlewamy do garnka i cały czas mieszając gotujemy powoli gęstniejący budyń przez ponad 5 minut. Krem gotujemy, aż uzyska konsystencję budyniu.
  7. Schłodzone ciasto wałkujemy na okrągły placek i wykładamy spód i boki tortownicy. Nakłuwamy ciasto miejscami widelcem i wkładamy do rozgrzanego piekarnika. Podpiekamy 15 minut w 180 stopniach.
  8. Na podpieczony spód wykładamy wcześniej przygotowane owoce, zalewamy je kremem i wkładamy do pieca. Szarlotkę pieczemy w 180 stopniach przez 50 minut.
  9. Upieczoną szarlotkę dekorujemy plasterkami smażonego na maśle jabłka.
Tosia

wtorek, 7 października 2014

Wtorek z kaszą #27: Pieczone pierogi z kaszą gryczaną




Zbliżają się 4 urodziny burczymiwbrzuchu, a ja odkryłam nasz mały sekret. Przez cały ten czas pojawił się tylko jeden przepis z kaszą gryczaną - w  blinach z łososiem, gdzie gra rolę jedynie epizodyczną. 

Dziwna sprawa, bo kaszę gryczaną całkiem lubię, ale nie zawsze tak było. Gdy byłam słodką dziewczynką, moja babcia zawsze na imprezy rodzinne szykowała zrazy. Specjalnie dla mnie gotowała kaszę jęczmienną, ponieważ gryczana mi nie smakowała. Z wiekiem smak się zmienił i polubiłam się z tym specyficznym posmaczkiem. 

Wtorek z kaszą to dobra okazja, aby gryczana miała swoje 5 minut na burczymiwbrzuchu. Przygotowałam z niej farsz do pieczonych pierogów, z dodatkiem sera koziego i szałwii. Przepis  można śmiało modyfikować i wybrać inny rodzaj sera, a szałwię zastąpić rozmarynem lub wszystkim znaną natką pietruszki.

Ciasto na pierogi przygotowywałam tak jak kruche do tarty. Wierzch ulepionych pierożków posypałam czarnuszką, którą znalazłam niedawno w paczce od Cud Miód Box (dzięki!). Pierogi podałam z "Węgrem z pieprzem", czyli z chutney z węgierek, ale można je śmiało zaserwować również z sosem czosnkowym czy grzybowym. Kaszę gryczaną da się lubić, a w formie pierożków jeszcze bardziej!



Pieczone pierogi/20 sztuk
  • 300 g mąki pszennej
  • jajko
  • 125 g zimne masła
  • 50 ml wody
  • łyżeczka soli
Farsz z kaszy gryczanej:
  • szklanka suchej kaszy gryczanej (wybrałam prażoną)
  • 2 szklanki wody
  • 50 g sera (wybrałam kozi)
  • żółtko
  • cebula
  • ząbek czosnku
  • 4 łyżki ziaren słonecznika
  • łyżka miodu
  • łyżeczka octu balsamicznego
  • 4 łyżki posiekanych ziół (np. szałwia, rozmaryn lub natka pietruszki)
  • sól, pieprz
 Wierzch pierogów:
  • białko
  • 3 łyżki czarnuszki lub sezamu
Dodatki:
  • chutney śliwkowy, sos czosnkowy lub sos grzybowy
  1. Mąkę wsypujemy do misy lub na blat, dodajemy sól, posiekane masło. Robimy wgłębienie, wbijamy jajko i wlewamy wodę. Ciasto zagniatamy krótko w kulę. Wkładamy do lodówki na godzinę.
  2. Szklankę suchej kaszy (wcześniej można przemyć na sicie lub prażyć na patelni) wrzucamy do rondla, zalewamy 2 szklankami wody, dodajemy 1/2 łyżeczki soli i gotujemy przez ok. 15 minut, aż wchłonie wodę.
  3. Na patelnię wlewamy łyżeczkę oliwy, podsmażamy cebulę pokrojoną w kostkę. Gdy będzie szklista dodajemy poszatkowany drobno czosnek oraz ziarna słonecznika. Po 2 minutach dodajemy miód, ocet balsamiczny, sól, pieprz i zioła. Jeszcze chwilę karmelizujemy.
  4. Składniki z patelni dodajemy do ugotowanej, ostudzonej kaszy, razem z żółtkiem i tartym serem. Masę mieszamy i wkładamy do lodówki.
  5. Piekarnik nagrzewamy do 190 stopni. Schłodzone ciasto rozwałkowujemy na placek o grubości 0,5 cm. Wykrawamy kółka o średnicy 9-10 cm.
  6. Na środku każdego kółka umieszczamy łyżeczkę farszu i lepimy boki ciasta jak pierogi. Wierzch pierogów można dodatkowo zaznaczyć widelcem.
  7. Uformowane pierożki kładziemy na blasze wyłożonej pergaminem w małych odstępach. Smarujemy je białkiem i posypujemy czarnuszką lub sezamem. Pieczemy przez 15-17 minut, aż będą rumiane. Pierogi podajemy na ciepło z ulubionym sosem.
Tosia

niedziela, 5 października 2014

Śniadanie do łóżka #156: Kanapka z gruszką, serem pleśniowym i czekoladą



Cenię sobie kulinarną prostotę, klasyczne smaki i dbałość o sezonowość w kuchni, ale lubię też czasem zaszaleć. Intrygują mnie nie do końca oczywiste smaki i spojrzenie na znajome produkty w nowy sposób. Dlatego niedawno z chęcią spróbowałam kanapki z bekonem, serem pleśniowym, bananem i jajkiem sadzonym, którą serwuje jedna z gdyńskich knajp. W pamięć zapadła mi również kanapka Marty (Co dziś zjem na śniadanie) z bekonem, serem pleśniowym, figami i czekoladą. Obiecałam sobie, że kiedyś taką zrobię.

Dziś mój poranek jest wyjątkowo leniwy. Wspominając wczorajszą imprezę rozmyślałam co zrobić na śniadanie. Miałam ochotę na jakąś intrygującą kanapkę, która jednocześnie postawi mnie na nogi. W chlebaku zostało jeszcze kilka własnoręcznie upieczonych dyniowych kajzerek, w koszyku leżały gruszki, w lodówce znalazłam ser pleśniowy. Prawie zawsze w mojej szufladzie z bakaliami można znaleźć gorzką czekoladę, czekała na mnie i tym razem.

Sprawa wydała się oczywista, te składniki muszą się ze sobą polubić. I o dziwo się polubiły, nam smakowało :)



Kanapka z gruszką, serem pleśniowym i czekoladą
  • bułka lub 2 kromki chałki
  • 1/2 gruszki
  • 2 plastry sera pleśniowego (u mnie Camembert)
  • 3 kostki czekolady
  1. Piekarnik nagrzewamy do 200 stopni.
  2. Na blasze wyłożonej pergaminem kładziemy przekrojoną bułkę lub kromki chleba.
  3. Podpiekamy 5 minut.
  4. Na spód podpieczonej bułki kładziemy posiekaną czekoladę, plastry sera i plasterki gruszki. Przykrywamy górą bułki i wkładamy do piekarnika.
  5. Podpiekamy kolejne 5 minut.
  6. Serwujemy na ciepło.
Tosia

czwartek, 2 października 2014

burczymifon - wrzesień

Okiem Śliwki

| stilo- ja na końcu świata | kto porzucił kurki? | piwowiec na gdyńskiej hali | jesienny kukbuk | tymczasem w sądzie...| kaszuby | leśne znaleziska | niedziela | zwykłe życie | czyszczenie lodówki- sałatka z chorizo | jesienne kolory | piękny stół w tłustej kaczce

Okiem Tosi

| czas na deser | dyniowe brioszki | dzień dobry! | hugo, kawa i ja | idziemy na śniadanie | leśne skarby | na słoje i słoiczki | na straganie w dzień wrześniowy | niespodzianka od cudmiódbox | piękności od pana ziółko | pizza z dyniowym ajvarem | zamiast kawy | 


środa, 1 października 2014

Leniwe kluski z wędzonym twarogiem


Poranki są coraz chłodniejsze, liści na drzewach ubywa, a ja nie cieszę się już jesienią, tak jak jeszcze kilka dni temu. Sezon grzewczy w kamienicy rozpoczęty, ale nawet ciepły kaloryfer nie ogrzeje tak ciała i duszy jak posiłek kojarzący się z domem.

Sezon na jesienne, sycące dania otwieram co roku w podobny sposób. Najpierw była fascynacja dynią, przyszedł czas na kluchy, kluski i kluseczki. Może dlatego, że kopytka to jedno z moich ulubionych dań z dzieciństwa. Ziemniaczane kluski lepiła dla mnie zawsze babcia po powrocie z przedszkola. Pewnie stąd moja słabość do nich.

Twarogowe leniwe do tej pory jadałam na słodko, z bułką tartą, cukrem i cynamonem. Pomysł na wersję z wędzonym twarogiem wpadłam już rok temu, kiedy piekłam wytrawny sernik ruski. W końcu przyszedł czas na realizację, oczywiście w leniwej atmosferze, jak na leniwe kluchy przystało. Podałam je z karmelizowaną cebulą, słonecznikiem i listkami smażonej szałwii. Rozpieściły podniebienie smakiem i porządnie rozgrzały.



Wędzone leniwe kluski/ 20 sztuk
  • 250 g wędzonego twarogu
  • szklanka mąki pszennej
  • jajko
  • 1/2 łyżeczki soli
Karmelizowana cebula ze słonecznikiem
  • czerwona cebula
  • łyżka oliwy
  • 2 łyżki masła
  • 3 łyżki ziaren słonecznika
  • łyżka miodu
  • łyżeczka octu balsamicznego
  • listki szałwii 
  • sól, świeżo mielony pieprz
  1. Składniki na kluseczki mieszamy widelcem lub ręką. Gdy składniki się połączą, podsypujemy blat mąką i rolujemy wałeczek o szerokości 1 cm. Oprószonym mąką nożem kroimy pod kątem kluseczki. Gotujemy we wrzącej, osolonej wodzie przez ok. 10 minut. Odsączamy z wody, chwilę studzimy.
  2. W trakcie gotowanie kluseczek podsmażamy na łyżce masła i oliwie listki szałwii. Po kilku minutach zdejmujemy je z patelni i wrzucamy posiekaną w kostkę cebulę oraz słonecznik.
  3. Całość przyprawiamy solą i pieprzem, smażymy kilka minut. Następnie dodajemy miód z octem balsamicznym. Do karmelizującej się cebuli wrzucamy kluseczki i podsmażamy kilka minut.
  4. Leniwe kluski podajemy z listkami smażonej szałwii.
Tosia

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...