wtorek, 29 kwietnia 2014

Wtorek z kaszą #8: Wiosenne sajgonki z kaszą jaglaną i szparagami









































Nadchodzi najpiękniejszy czas w roku! Warzywniaki oferują nam coraz więcej cudownych, sezonowych składników, że aż trudno się zdecydować co wybrać. Jednocześnie za oknem świeci słońce, a to zachęca do wszelkiego rodzaju aktywności na świeżym powietrzu. Zbliża się majówka i trochę szkoda zmarnować wolny czas na mieszanie cały dzień w garnkach. 

Dlatego idealnym kompromisem może być przygotowanie wiosennych przekąsek, zapakowanie ich do plecaka/wiklinowego koszyka i udanie się na piknik/wycieczkę rowerową. A jeszcze lepiej, jeśli nasze przekąski będą lekkie i zdrowe. Szczególnie, że dziś wypada wtorek z kaszą!

Moją dzisiejszą propozycją są wiosenne sajgonki. Na blogu znajdziecie już kilka przepisów, ale zawsze w farszu znajdował się makaron ryżowy. Tak było w przypadku wiosennych sajgonek z : kurczakiem, w liściach szpinaku, z grillowanym łososiem, z kurkami, pesto pietruszkowym i z pistacjami. A także w sajgodziankach i pieczonych sajgonkach w cieście filo.
Jak widać każdy znajdzie w tym zbiorze coś dla siebie, ale liczę na to, że spodobają Wam się również sajgonki z farszem z kaszy jaglanej. 
Oprócz kaszy w środku zawijasków znalazły się też zielone szparagi, mango, marchewka i zioła. W połączeniu z orzechowym sosem tworzą zdrową i wiosenną przekąskę idealną :)


Wiosenne sajgonki z kaszą jaglaną i szparagami/8 sztuk, 16 połówek
  • 8 płatów papieru ryżowego
  • 8 szparagów
  • 1/2 mango
  • marchewka
  • świeże zioła (u mnie bazylia i melisa)
  • Kasza:
  • 300 g ugotowanej kaszy jaglanej
  • sok z 1/2 pomarańczy
  • 2 cm korzenia imbiru
  • 1/2 suszonych płatków chilli
  • 2 łyżki miodu lub syropu z agawy
  • 2 łyżki sosu sojowego
  • Sos orzechowo-pomarańczowy:
  • 80 g orzechów arachidowych niesolonych
  • sok z 1/2 limonki
  • sok z 1/2 pomarańczy
  • 2 cm korzenia imbiru
  • 1/2 suszonych płatków chilli
  • łyżeczka sosu sojowego
  • 3 łyżki oleju arachidowego
  1. Szparagi myjemy, odłamujemy twarde końcówki, obieramy zostawiając główki i gotujemy we wrzącej, posolonej wodzie przez ok. 6 minut.
  2. Ugotowaną kaszę jaglaną mieszamy ze świeżo wyciśniętym sokiem z pomarańczy, tartym imbirem, płatkami chilli, sosem sojowym i syropem z agawy/miodem.
  3. Do pojemnika malaksera wrzucamy orzechy arachidowe, dodajemy sok z cytrusów, płatki chilli, tarty imbir, sos sojowy oraz olej arachidowy. Całość miksujemy na gładki sos.
  4. Marchewkę i mango obieramy, kroimy w cienkie słupki.
  5. Na blacie stawiamy deseczkę, na której kładziemy czystą ściereczkę. Obok stawiamy miskę z ciepłą wodą, miseczkę z farszem z kaszy jaglanej. Ugotowane szparagi, pokrojoną w słupki marchewkę i mango oraz zioła.
  6. Bierzemy pierwszy płat papieru ryżowego, maczamy go w ciepłej wodzie przez kilka sekund i kładziemy na ściereczce. Na środku lub na dole koła umieszczamy ok. łyżki kaszy jaglanej, na to kładziemy mango, marchewkę oraz szparag przekrojony na pół. Składniki przykrywamy ziołami.
  7. Zawijamy sajgonkę zaczynając od dołu, następnie zginając boki i zawijając ją na koniec jak roladkę (tak jak na ruchomym zdjęciu tutaj).
  8. Zawiniętą sajgonkę kroimy pod skosem na pół. Z kolejnymi sajgonkami czynność powtarzamy.
  9. Tak przygotowane wiosenne sajgonki chłodzimy w lodówce lub podajemy od razu z orzechowym sosem.
Tosia

niedziela, 27 kwietnia 2014

Śniadanie do łóżka #137: Tosty croque madame ze szparagami i jajkiem w koszulce


Weekendowe śniadania mają to do siebie, że są przygotowywane w powolnej i leniwej atmosferze. Jeśli dzień wcześniej nie było powodu do świętowania i nie boli nas głowa, warto się postarać, aby celebrować pierwszy posiłek dnia. Wtedy mamy pewność, że cały dzień będzie równie piękny.

A jeśli rano jesteśmy naprawdę leniwi, możemy się podzielić kuchennymi obowiązkami z bliską osobą np. ktoś robi kawę i owocowe smoothie, a druga osoba szykuje królewskie tosty croque madame w wiosennej odsłonie. Właśnie tak podzieliliśmy się dziś pracą, aby przygotować śniadanie wyjątkowe.

W poprzednim wpisie wspominałam, że na straganach pojawiły się już długo wyczekiwanie kaszubskie szparagi. Oczywistą sprawą było więc przygotowanie ich na śniadanie. Wybór padł na francuskie tosty croque madame, które pokazywałam Wam już na blogu dwa lata temu.

Tym razem jednak wprowadziłam do klasycznego przepisu drobne modyfikacje. Oprócz musztardy dijon, szynki, sera, chleba i beszamelu, pojawił się dodatek szparagów. Zamiast jajka sadzonego, wierzch tostów tworzą jajka w koszulce. Uwielbiam moment przecinania jajka i gdy żółtko rozpływa się po toście. Mam nadzieję, że polubicie go i wy, bo udało mi się uchwycić to na zdjęciu :)

Croque madame ze szparagami i jajkiem w koszulce/ 2 tosty
  • 6 kromek chleba tostowego
  • 2 plastry sznki
  • 2 plastry sera
  • 2-3 łyżeczki musztardy dijon
  • kilka szparagów
  • Beszamel:
  • łyżka mąki pszennej
  • łyżka masła
  • 150 ml zimnego mleka
  • szczypta gałki muszkatołowej
  • sól, pieprz
  • Jajka w koszulce:
  • 2 jajka
  • łyżka octu winnego
  • łyżeczka soli
Szparagi:
  1. Szparagi myjemy pod zimną wodą, odłamujemy twarde końcówki (same się złamią w odpowiednim miejscu), kroimy wzdłuż na pół i skracamy nożem, aby zmieściły się na grzance. Gotujemy je "al dente" na parze lub w wodzie ze szczyptą cukru i soli przez ok. 5-10 minut, w zależności od grubości szparagów.
Beszamel:
  1. W rondelku topimy masło, dodajemy mąkę, intensywnie mieszamy i podsmażamy, aby uzyskać złocistą zasmażkę. 
  2. Zmniejszamy ogień, stopniowo wlewamy zimne mleko i mieszamy trzepaczką. Całość podgrzewamy kilka minut, aż sos zacznie gęstnieć.
  3. Gotowy beszamel przyprawiamy solą, pieprzem oraz szczyptą gałki muszkatołowej.
Tosty:
  1. Na desce kładziemy 3 kromki chleba tostowego. Pierwszą z nich smarujemy łyżką beszamelu, kładziemy pół plastra sera i pół plastra szynki, przykrywamy drugą kromką. 
  2. Kolejną kromkę smarujemy na całej powierzchni musztardą i odrobiną beszamelu, kładziemy pół plastra szynki i sera, przykrywamy kolejną kromką.
  3. Trzecią kromkę smarujemy beszamelem i wykładamy szparagami. 
  4. Czynność powtarzamy z pozostałymi składnikami
  5. Piekarnik rozgrzewamy do 190 stopni. Przygotowane tosty podpiekamy przez ok. 7 minut lub do momentu, aż beszamel i chleb się zarumieni.
Jajka w koszulce:
  1. W tym czasie szykujemy jajka w koszulce. W rondlu podgrzewamy wodę z solą i octem.
  2. Jajka wbijamy do dwóch oddzielnych miseczek.
  3. W gotującej się wodzie robimy za pomocą łyżki "wirek", w który wlewamy ostrożnie jajko. Czynność powtarzamy z drugim jajkiem.
  4. Jajka w koszulce gotujemy ok. 3 minuty.
  5. Wyjmujemy je łyżką cedzakową i kładziemy na wierzchu świeżo przypieczonych tostów.
Tosia

czwartek, 24 kwietnia 2014

Stromboli - pizza w formie kanapki


Święta, święta i po świętach! Jak zwykle po wielkich przedświątecznych przygotowaniach, a przede wszystkim po świątecznym obżarstwie, potrzebowałam małego detoksu i urlopu od gotowania. 
Po dzisiejszym spacerze na pobliską halę targową, cała chęć do kulinarnych eksperymentów powróciła! Do domu przyszłam z pęczkiem zielonych, kaszubskich szparagów i z kilkoma innymi nowalijkami. 

Jednak zanim na dobre ogarnie mnie szparagowe szaleństwo, postanowiłam pokazać przepis, który idealnie sprawdzi się na majówkę - stromboli, czyli pizzę w formie kanapki!
Już za kilka dni oficjalnie rozpocznie się sezon na wielkie grillowanie, wiosenne pikniki i imprezy w ogrodzie. Upieczone stromboli można jeść na ciepło albo zapakować do wiklinowego kosza/plecaka i zabrać ze sobą na wycieczkę. Kanapka jest pochodną pizzy, ale smakuje również znakomicie na zimno.  Oczywiście można ją ponownie podgrzać, nawet na grillu.

Wystarczy przygotować wcześniej ciasto na pizzę, w które zawijamy ulubione składniki, podobnie jak w przypadku calzone. W mojej kanapce znalazła się ciecierzyca, cukinia, papryka, pepperoni oraz karmelizowana cebula.I przyznam się szczerze, po prostu te składniki miałam pod ręką. Wyszło pysznie i o to w domowym przygotowywaniu pizzy chodzi :)

Stromboli z ciecierzycą, cukinią, papryką, papryczką pepperoni i karmelizowaną czerwoną cebulą/2 kanapki
Ciasto:
  • 300 g mąki pszennej typ 550
  • 3 łyżeczki suszonych drożdży isntant
  • 1,5 łyżeczki soli
  • 2 łyżki oliwy
  • 200 ml letniej wody
Farsz:
  • 2 czerwone cebule
  • 1/2 papryki
  • 1/2 cukinii
  • 4 papryczki pepperoni
  • 100 g ciecierzycy z puszki
  • 2 łyżki octu balsamicznego
  • 2 łyżki miodu
  • kilka plastrów żółtego sera + kilka łyżek tartego
  • łyżka masła
  • łyżka oliwy
  1. Mąkę przesiewamy do misy, dodajemy drożdże i sól. Stopniowo wlewamy letnią wodę na zmianę z oliwą i wyrabiamy ciasto ręcznie lub mikserem przez kilka minut (ok. 5). Po tym czasie ciasto powinno osiągnąć formę elastycznej kuli. Przekładamy je do misy, przykrywamy ściereczką i odstawiamy na godzinę w ciepłe miejsce bez przeciągów.
  2. W tym czasie na patelni rozgrzewamy masło z oliwą. Wrzucamy posiekaną w piórka czerwoną cebulę. Podsmażamy kilka minut, aż się zarumieni. Dodajemy pokrojoną w kostkę paprykę oraz pokrojoną w półplastry cukinię. Całość przyprawiamy solą i pieprzem, podsmażamy ok. 5 minut.
  3. Dodajemy na patelnię odsączoną z zalewy ciecierzycę, chwilę podsmażamy. Następnie dodajemy miód oraz cet balsamiczny. Karmelizujemy warzywa jeszcze przez chwilę, zdejmujemy patelnię z ognia i studzimy.
  4. Wyrośnięte ciasto przekładamy na oprószony mąką blat. Wałkujemy na dwa cienkie prostokąty, o wymiarach 25x30 cm.
  5. Na środku prostokąta wykładamy połowę ostudzonego farszu, posiekane w plasterki papryczki pepperoni oraz plastry sera, zostawiamy boki ciasta o szerokości min. 4 cm wolne. Ciasto wokół farszu kroimy na paseczki, które zaplatamy po skosie na krzyż, przykrywając nadzienie. Z drugą porcją ciasta czynność powtarzamy.
  6. Tak przygotowane stromboli kładziemy na blasze wyłożonej pergaminem. Przykrywamy ściereczką i zostawiamy w ciepłym miejscu na 20 minut.
  7. Piekarnik rozgrzewamy do 220 stopni. Wierzch stromboli skrapiamy oliwą i posypujemy przyprawami np. ziołami prowansalskimi. Stromboli pieczemy przez 10 minut, następnie ich wierzch posypujemy tartym serem i zapiekany jeszcze 5 minut.
  8. Gotowe stromboli podajemy na ciepło lub na zimo. Można je bez problemu podgrzewać ponownie w piekarniku.
Tosia

wtorek, 22 kwietnia 2014

Wtorek z kaszą #7: Jaglany koktajl bananowo-wiśniowy


O niezwykłych właściwościach kaszy jaglanej pisałam już wielokrotnie, więc nie będę się powtarzać. Zdaję sobie jednak sprawę (choć z bólem serca), że smak kaszy może nie odpowiadać każdemu, chociaż akurat ten rodzaj jest wyjątkowo uniwersalny. Jakie może być rozwiązanie? Jaglany koktajl!

Dzięki zmiksowaniu kaszy jaglanej z owocami i jogurtem jest niewyczuwalna w smaku, a jednak nie traci swoich zdrowotnych właściwości. Myślę, że taki sposób świetnie sprawdzi się też na dzieci-niejadki. A niestety ostatnio takich przypadków można zaobserwować co raz więcej.

Oczywiście w przypadku koktajli kombinacji smakowych są miliony. Ja polecam dzisiaj wiśnie i banany, przepyszny klasyk. Jutro mam w planach spróbować pójść w bardziej zielone klimaty.

Jaglany koktajl bananowo-wiśniowy (ok. 4 porcje)

-75 g kaszy jaglanej (masa suchej kaszy)
- 2 dojrzałe banany
- 250 g mrożonych wiśni
- 150 ml wrzątku
- 180 ml jogurtu naturalnego
- sok z połowy cytryny

  1. Ugotuj kaszę zgodnie z instrukcją na opakowaniu (ja przesypuję ją do szklanki i dodaję objętościowo 2 razy więcej wody). Odstaw do ostygnięcia.
  2. Do blendera wrzuć kaszę i jogurt. Zmiksuj na gładką masę. 
  3. Wiśnie zalej wrzątkiem i wlej całość do masy w blenderze.
  4. Dodaj banany i sok z cytryny. Całość zmiksuj na gładki koktajl. 
Śliwka

sobota, 19 kwietnia 2014

Pomarańczowa babka drożdżowa


Jak tam wasze przygotowania świąteczne? U mnie w tym roku przebiegają nieco inaczej. Nie jestem w Polsce, więc nie mam możliwości odbycia prawdziwych, tradycyjnych świąt z braku typowych, polskich składników. Robię co mogę, ale na spokojnie. Wychodzę z założenia, że święta są po to, aby odpocząć, a nie siadać do stołu i przeklinać spędzone nad garami godziny.

Będzie bardzo minimalistycznie. Z wielkanocnych przysmaków jajka i babka. Ale za to naprawdę fajna babka:)

W okresie bożonarodzeniowym podpatrzyłam u Ani ciasto zrobione na całych, gotowanych długo mandarynkach. Postanowiłam spróbować, z tym że mandarynki zastąpiłam cytrynami. Było naprawdę pyszne, wilgotne, bardzo aromatyczne i lekko kwaskowate. Zakodowałam więc ten patent. Wszystko po to, aby w okresie wielkanocnym ten sam numer wykręcić z moją babką. Tym razem jednak użyłam pomarańczy (z ogrodowego drzewa, taki luksus).

Na szczęście postanowiłam wczoraj zrobić próbę generalną. Efekt? Totalny zakalec. Do tego wszystkiego jak zwykle zapomniałam, że próbowanie karmelu palcami nie jest najlepszym pomysłem (zawsze mi się to zdarza) i skończyło się na (na szczęście lekkich) poparzeniach. Wiedziałam jednak, co zrobiłam źle i dzisiaj poprawiłam mój błąd. Prezentuję wam przepis na przepyszną, wielkanocną babkę!

Pomarańczowa babka drożdżowa 

Zaczyn drożdżowy:
- 150 g mąki
- pół łyżeczki suszonych drożdży
- 150 ml ciepłej wody

Ciasto właściwe:
- cały zaczyn
- 500 g mąki
- 100 g rozpuszczonego masła
- 175 g cukru
- porządna szczypta soli
- 5 żółtek
- 1 pomarańcza

  1. Pomieszaj w misce składniki na zaczyn. Przykryj miskę folią i odstaw w ciepłe miejsce na ok. 3- 4 godziny, aż zacznie mocno bąbelkować. 
  2. Pomarańcze gotuj w garnku z wodą przez ok. 1 godzinę. Powinna znacznie zmięknąć. Odcedź i wystudź. 
  3. Pomarańczę zmiksuj blenderem. Dodaj do niej roztopione masło i zaczyn. Wymieszaj. 
  4. W innej misce utrzyj żółtka z cukrem i szczyptą soli aż nabiorą jaśniejszej, prawie białej barwy. 
  5. Dodaj żółtka do mieszaniny pomarańczowej i całość dobrze wymieszaj.
  6. Dodaj mąkę i wymieszaj aż całość osiągnie jednolitą masę. 
  7. Formę do babki dobrze natłuść i obsyp bułką tartą lub mąką, aby ciasto się nie przykleiło/. 
  8. Przełóż masę do formy na babkę i przykryj formę materiałową szmatką. 
  9. Odstaw w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na ok. 1,5 h. 
  10. Przed upływem czasu wyrastania rozgrzej piekarnik do 180 stopni.
  11. Wstaw formę do piekarnika i piecz ok. 40 minut, aż po wsadzeniu w ciasto wykałaczki nie przyklei się do niej ciasto. 
  12. Wyjmij obracając formę do góry nogami.
Śliwka

czwartek, 17 kwietnia 2014

Mazurek z mango curd i bezą


Potrawy świąteczne mają to do siebie, że smakują znakomicie tylko raz w roku. Barszcz na zakwasie z uszkami z grzybami nie smakowałby już tak magicznie latem. I jakoś nie wyobrażam sobie widoku babki na paterze, gdy za oknem prószy śnieg.

Z roku na rok niektóre rzeczy się zmieniają, np. liczba osób przy świątecznym stole, czy wybrane potrawy.  Jednak pewna rzecz nie zmienia się u mnie od dzieciństwa. Zawsze w Wielkanoc objadam się mazurkiem z domowym kajmakiem
Od kilku lat, na stole pojawia się także drugi mazurek o eksperymentalnym smaku. Rok temu był to mazurek różany. Tym razem po żywych dyskusjach będzie to mazurek o smaku mango. A zrobiłam go tak:


Najpierw podpiekłam kruche ciasto. Na podpieczony spód wyłożyłam mango curd (wzbogacone o dodatek cytryny), całość ozdobiłam masą na bęzę i wstawiłam ponownie do piekarnika. Sprawa niezwykle prosta, a wyszedł z tego mazurek idealny.
Na szczęście upiekłam go na próbę w zmniejszonej ilości, bo wstyd się przyznać, po kilku godzinach nie został po nim już nawet okruszek.
Polecam przepis nie tylko w święta. Na co dzień można go wykorzystać jako okrągłą tartę :)

Mazurek z mango curd i bezą/ 20x20 cm
  • Ciasto:
  • 150 g mąki pszennej
  • 35 g cukru pudru
  • 2 łyżki mąki ziemniaczanej
  • 100 g zimnego masła
  • żółtko
  • 1-2 łyżki wody
  • Mango curd:
  • 1 mango (u mnie ok. 200 g miąższu)
  • sok z 1 cytryny
  • łyżeczka skórki z cytryny
  • 50 g cukru
  • jajko
  • żółtko
  • 2 łyżki mąki ziemniaczanej
  • Beza:
  • białko
  • 50 g cukru
  • łyżeczka octu jabłkowego/soku z cytryny
  • szczypta mąki ziemniaczanej
  • Dodatki:
  • Kilka kostek białej czekolady lub płatki migdałowe
  1. Składniki na ciasto umieszczamy w misie lub na stolnicy. Zagniatamy ciasto jedynie do połączenia składników. Utworzoną kulę z ciasta owijamy w folię spożywczą i wkładamy na godzinę do lodówki.
  2. W tym czasie przygotowujemy krem. Mango obieramy ze skórki i kroimy w kostkę, wrzucamy do wysokiego naczynia, dodajemy skórkę i sok z cytryny. Całość miksujemy na gładki sos.
  3. Sos z mango przelewamy do rondelka, dodajemy cukier i podgrzewamy na małym ogniu. Po ok. 3 minutach dodajemy jajko z żółtkiem i mieszamy energicznie trzepaczką.
  4. 2 łyżki mąki ziemniaczanej mieszamy z łyżką wody i dodajemy do owocowego musu, cały czas przy tym mieszając go trzepaczką. Sos podgrzewamy przez kilka minut, aż zgęstnieje, pilnując, aby nie powstały grudki. Gotowy mango curd studzimy.
  5. Schłodzone ciasto przekładam na oprószoną mąką stolnicę. Wałkujemy je cienko na kwadrat o wymiarach 20x20 cm. Pozostałe resztki ciasta dzielimy na 8 kulek. Z każdej z nich robimy po dwa wałeczki, które zaplatamy ozdabiając boki przyszłego mazurka. Kruche ciasto nacinam widelcem i wkładamy na blasze do rozgrzanego piekarnika.
  6. Ciasto podpiekamy przez 15 minut w 170 stopniach.
  7. W tym czasie ubijamy białko na sztywną pianę. Dodajemy po łyżce cukru i dalej ubijamy. Na koniec dodajemy do sztywnej masy ocet oraz szczyptę mąki migdałowej. Jeszcze raz mieszamy.
  8. Na podpieczony spód wykładamy przygotowane wcześniej mango curd. Wierzch mazurka dekorujemy pianą na bezę, wyciskając ją ze szprycy. Mazurek z bezą ponownie wkładamy do piekarnika na jeszcze 15 minut.
  9. Upieczony mazurek studzimy przed podaniem. Można go dodatkowo udekorować płatkami migdałowymi lub wiórkami z białej czekolady.
Tosia

    środa, 16 kwietnia 2014

    Chrzan z imbirem


    Chrzan na co dzień jest raczej niedocenianym korzeniem. Na szczęście przeżywa swoje 5 minut w okolicach Wielkanocy. Wtedy też ma okazję królować na świątecznym stole jako dodatek do pieczonych mięs, pasztetów i jajek.
    Rok temu przerobiłam ok. 2 kg korzenia chrzanu obierając go i ścierając ręcznie. Zajęło mi to bardzo dużo czasu, a przy tym uroniłam niejedną łzę. Uwielbiam ostry chrzan i chrzanię ten kupny pełen konserwantów. 
    Domowy jest zdecydowanie najlepszy! Tylko jego przygotowanie wymaga od nas poświęcenia, ale uważam, że przynajmniej raz na rok warto to zrobić.

    Przyznam się szczerze, że w tym roku poszłam na łatwiznę. Zaczęłam płakać już przy obieraniu pierwszego korzenia, więc zdecydowałam się wyciągnąć malakser. Jeśli jednak jesteście odważni i nie straszne Wam łzy - polecam ścierać go na tarce ręcznie.


    Trochę pochrzaniłam i ponarzekałam, a przecież chrzan, oprócz smaku ma jeszcze tyle wspaniałych właściwości! 
    W trakcie przeziębienia rozgrzewa i oczyszcza organizm z toksyn, działa przeciwwirusowo i bakteriobójczo. Dodatkowo spełnia podobne właściwości do kaszy jaglanej - odkwasza organizm. Dlatego jest idealnym dodatkiem na wielkanocnym stole, bo być może uchroni nas przed skutkami ubocznymi przejedzenia.

    Chrzan z imbirem / 2 duże słoiki
    • 600 g obranego chrzanu (u mnie 2 korzenie)
    • 50 g obranego korzenia imbiru
    • 3 obrane jabłka
    • 450 g śmietany 18%
    • 2 łyżki majonezu
    • sok z 1 cytryny
    • 4 łyżki miodu
    • sól, pieprz
    1. Obrany chrzan, imbir i jabłka ścieramy na tarce o drobnych oczkach lub wrzucamy do naczynia malaksera i miksujemy.
    2. Do chrzanu i jabłek dodajemy sok z cytryny, śmietanę, majonez, miód oraz sól i pieprz do smaku. Całość dokładnie mieszamy i próbujemy. W razie potrzeby dodajemy więcej miodu lub przypraw.
    3. Chrzan przekładamy do słoików i przechowujemy w lodówce. Najlepiej smakuje dopiero po kilku godzinach, gdy się "przegryzie".
    Tosia

    wtorek, 15 kwietnia 2014

    Wtorek z kaszą #6: Pasztet jaglany z ciecierzycą i szpinakiem


    W zeszłym tygodniu, przy okazji przepisu na pełnoziarnistą babkę bananową, wspomniałam o tym, że myślami jestem coraz bliżej Wielkanocy. Dzisiaj jestem jeszcze bliżej.
    Ułożyłam już dokładnie menu, a jutro mam zamiar zabrać się za hodowlę zakwasu na żurek oraz wysiewaniem rzeżuchy. Oprócz dobrego planu, pozwalam sobie również na kulinarne eksperymenty.
    A wtorek z kaszą okazał się do tego wspaniałą okazją!

    Postanowiłam spróbować przemycić kaszę jaglaną na wielkanocny stół, przygotowując z niej wegetariański pasztet. Ale najpierw musiałam upiec go na próbę, na szczęście udał się za pierwszym razem.

    Jego zielony kolor jest zasługą listków młodego szpinaku. W pasztecie znajduje się też pasta z ciecierzycy, czosnek i żurawina, którą można zastąpić np. ulubionymi orzechami. Nie twierdzę, że pasztet jaglany smakuje dokładnie jak jego mięsny odpowiednik. I nawet nie musi, bo jego smak jest na swój sposób wyjątkowy. Myślę, że świetnie będzie smakował na wielkanocnych kanapkach z sosem tatarskim.
    Na moim stole znajdzie się też pewnie miejsce na parfait, czyli mój ulubiony pasztet z wątróbki do smarowania.


    Pasztet jaglany z ciecierzycą i szpinakiem/ keksówka 10x22 cm
    • 500 g ugotowanej kaszy jaglanej
    • 200 g świeżego szpinaku
    • 250 g ciecierzycy z puszki lub wcześniej ugotowanej
    • 3 jajka
    • 2 ząbki czosnku
    • łyżka syropu z agawy lub miodu
    • łyżka octu balsamicznego
    • garść żurawiny (można pominąć)
    • 3 łyżki sezamu
    • 2 łyżeczki ulubionych przypraw (u mnie suszone płatki chilli i ziarenka kolendry)
    • świeżo mielony pieprz
    • 1,5 łyżeczki soli
    1. Do wysokiego naczynia wrzucamy umyty szpinak i ciecierzycę. Wbijamy jajka i miksujemy blenderem na gładką masę.
    2. Dodajemy ugotowaną i ostudzoną kaszę jaglaną, posiekany drobno czosnek, ocet balsamiczny, syrop z agawy (lub miód), garść żurawiny, sezam i przyprawy. Całość dokładnie mieszamy.
    3. Formę keksówkę o wymiarach ok. 10x22 cm smarujemy oliwą i wykładamy pergaminem. Przekładamy do formy masę na pasztet, wierzch wyrównujemy łyżką i wkładamy do rozgrzanego piekarnika.
    4. Pasztet pieczemy przez 45 minut w 180 stopniach. Po tym czasie wbijamy w pasztet wykałaczkę, jeśli patyczek będzie suchy, wyciągamy formę z piekarnika. Jeśli patyczek będzie wilgotny, dopiekamy jeszcze kilka minut.
    5.  Upieczony pasztet wyciągamy z formy, studzimy. Pasztet najlepiej kroić, gdy jest schłodzony.
    Tosia

    niedziela, 13 kwietnia 2014

    Śniadanie do łóżka #136: Czekoladowe kulki do mleka


    Przepis na kakaowe kuleczki do mleka podpatrzyłam u Marty na blogu Co Dziś Zjem Na Śniadanie kilka miesięcy temu. Już wtedy obiecałam sobie, że kiedyś je wypróbuję. Uwielbiam robić w kuchni wszystko od podstaw, a chyba sama bym na to nie wpadła, że można samodzielnie przygotować nawet płatki śniadaniowe!

    Okazuje się, że to dziecinnie proste, chyba jeszcze łatwiejsze niż upieczenie np. kakaowego murzynka. Cały trik polega na tym, aby z przygotowanego ciasta ulepić małe kuleczki, którym wystarczy mniej więcej kwadrans w piekarniku. Sprawa jednak wymaga cierpliwości, dlatego najlepiej do lepienia kuleczek znaleźć sobie towarzystwo. 


    Recepturę trochę zmodyfikowała, dodając do ciasta między innymi roztopioną czekoladę i zmielone w młynku do kawy wiórki kokosowe, które śmiało można zastąpić np. płatkami migdałowymi.
    Kuleczki idealnie nadają się do mleka (ciepłego lub zimnego), jogurtu lub do chrupania. Można je przechowywać np. w słoiku, obok domowej granoli.

    Ps. Nie będę ukrywała, że moje dzisiejsze śniadanie w podróży wyglądało zupełnie inaczej, na co mogli zwrócić uwagę obserwatorzy na Instagramie. Proszę jednak wierzyć mi na słowo - kulki zostały już przetestowane, a jedynie przepis został wcześniej przygotowany :)

    Czekoladowe kulki do mleka
    • 230 g mąki pszennej
    • 50 g gorzkiego kakao
    • 50 g zmielonych wiórków kokosowych/płatków migdałowych
    • 50 g cukru pudru
    • 50 g gorzkiej czekolady
    • 2 łyżki oleju kokosowego/topionego masła/oleju rzepakowego
    • jajko
    1.  Mąkę przesiewamy do misy z kakao i cukrem pudrem. Dodajemy zmielone wiórki kokosowe lub płatki migdałowe.
    2. Nad rondelkiem z gotującą się wodą umieszczamy miseczkę, a w niej gorzką czekoladę. Trzymamy ją nad parą, aż do rozpuszczenia, następnie odstawiamy i studzimy.
    3. Do suchych składników dodajemy topioną czekoladę, olej/masło oraz rozbełtane jajko. Wszystkie składniki dokładnie mieszamy. 
    4. Z utworzonego ciasta lepimy małe kuleczki wielkości jagód. Układamy je na blasze wyłożonej pergaminem i pieczemy przez 15 minut w 180 stopniach.
    5. Ostudzone kulki podajemy z ciepłym/zimnym mlekiem lub z jogurtem.
    Tosia

    czwartek, 10 kwietnia 2014

    Sezamowe spaghetti razowe z warzywami


    Wyprowadzka z domu to najlepsze co mogło się zdarzyć dla moich codziennych posiłków. Stałam się niezwykle systematyczna, a nigdy nie przypuszczałabym, że taki tryb życia, mi- osobie, która sieje chaos gdziekolwiek się nie znajdzie,  może sprawiać przyjemność. Wieczorem misternie planuje moje posiłki, napełniam dwa lunchboxy i mam obiad do pracy. Eksperymentuję przy tym, starając się żeby było pysznie i zdrowo. 

    Zawartość mojej lodówki pierwszego dnia wzbudzała ogólne rozbawienie. Wszystkie eko produkty poukładane były seriami tematycznymi na każdej półce. Jak słusznie stwierdził jeden z naszych gości - zrób zdjęcie, bo już nigdy nie będzie tak wyglądać. Ja jednak póki co staram się trzymać moich nowych postanowień.

    A skoro już przy postanowieniach jesteśmy to mam dla was najlepszego reprezentanta mojego nowego stylu życia. Jest razowy, ma mnóstwo warzyw i designersko różowy. Odrobina oleju sezamowego dodaje mu czegoś, co sprawia, że chcielibyście go jest jeszcze raz i jeszcze raz i jeszcze...

    Sezamowe spaghetti razowe z warzywami (2 porcje)

    - 150 g razowego spaghetti
    - 2 marchewki
    - 1 pietruszka (korzeń)
    - 1 łyżka miodu
    - sól
    - sok z połowy cytryny
    - kilka kropli tabasco
    - pieprz
    - 2 łyżki oliwy
    - 1 łyżka masła

    - 1 średni burak
    - 1 łyżka octu balsamicznego
    - 1 łyżka masła
    - 1 łyżka oliwy
    - 2 ząbki czosnku
    - 1 łyżka miodu
    - sól
    - kilka kropli tabasco

    - 2 łyżeczki oleju sezamowego
    - ziarna sezamu
    - tarty parmezan

    1. Buraka obierz ze skórki, przekrój na pół, a następnie pokrój w bardzo cienkie plastry. 
    2. Marchewkę obierz ze skórki, a następnie (najlepiej za pomocą obieraczki do warzyw) pokrój w bardzo cienkie plastry. To samo zrób z pietruszką. 
    3. Na patelni rozgrzej 1 łyżkę oliwy i 1 łyżkę masła. Dodaj buraki i smaż kilka minut. Dodaj ocet balsamiczny, miód, tabasco, wyciśnięty czosnek i całość posól. Smaż na średnim ogniu aż buraki nieco zmiękną (powinno to potrwać ok. 10-15 minut). Jeśli zbyt mocno się przypalają, możesz dodać nieco wody. 
    4. Gdy buraki kończą się smażyć ugotuj makaron w osolonej wodzie zgodnie ze wskazówkami na opakowaniu (aby był al dente gotuj minutę krócej niż wskazuje to opakowanie). 
    5. Na drugiej, dużej patelni rozgrzej 2 łyżki oliwy i 1 łyżkę masła. Dodaj marchewkę i pietruszkę a następnie wrzuć do nich usmażone buraczki. Całość dobrze pomieszaj i smaż jeszcze ok. 5 minut aż zrobią się nieco szkliste. Dodaj miód i sok z cytryny. 
    6. Makaron odcedź i dodaj do warzyw. Dobrze wymieszaj, sprawdź czy należy dodać więcej soli. 
    7. Makaron z warzywami przełóż do talerzy, polej olejem sezamowym, posyp sezamem i sporą porcją tartego parmezanu. 
    Śliwka

    środa, 9 kwietnia 2014

    Pełnoziarnista babka bananowa z gorzką czekoladą


    Powoli przestawiam się myślami na tryb świątecznego gotowania. Jeszcze nie ułożyłam w głowie wielkanocnego menu, ale zaczynam intensywnie o tym rozmyślać. I oczywiście sprawdzać pomysły w praktyce. Mam już w domu bazie i bukiet słonecznych żonkili, więc zaczynam odczuwać świąteczną atmosferę.

    Ciasta piekę od lat, ale przyznam się, że z babkami nie mam zbyt dużego doświadczenia. Może dlatego, że w Wielkanoc o wiele bardziej doceniam smak serników i mazurków, a wszelkiego rodzaju babki schodzą u mnie na drugi plan.
     W tym roku postanowiłam to zmienić i przygotować jakąś fantastyczną babkę, która nie będzie sucha, bo to mój największy zarzut dotyczący tego rodzaju wypieków. 

    Początkowo planowałam upiec babkę cytrusową z białą czekoladą i pistacjami, ale po rozmowie ze Śliwką zmieniłam plany. Okazało się, że ona również planuje podobny wypiek, a na dwie cytrusowe babki nie ma na blogu miejsca. Zdecydowałam się na wypiek z mąki pełnoziarnistej, inspirując się znanym sposobem przygotowywania chlebka bananowego.

    Babka wyszła przepyszna, przyjemnie wilgotna, z wtopionymi w ciasto kawałkami gorzkiej czekolady.  Do babki dałam skromną ilość cukru trzcinowego, ponieważ naturalnej słodyczy nadają jej banany. Zniknęła bardzo szybko, więc na święta będzie powtórka!

    Pełnoziarnista babka bananowa z gorzką czekoladą/forma o średnicy 22 cm (z kominem)
    • Ciasto na babkę:
    • 3 dojrzałe banany
    • 2 jajka
    • 70 g masła
    • 200 g mąki pszennej pełnoziarnistej/pszennej razowej typ 2000
    • 50 g mąki pszennej np. typ 450 lub 550
    • 100 g cukru trzcinowego
    • 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
    • 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
    • 70 g gorzkiej czekolady
    • prażony amarantus/płatki owsiane/otręby/bułka tarta do podsypania formy
    • Polewa:
    • 50 g gorzkiej czekolady
    • 2 łyżki masła
    • kilka orzechów np. nerkowca
    1. W rondlu topimy masło, następnie je studzimy.
    2. W dużej misie rozgniatamy widelcem lub tłuczkiem do ziemniaków dojrzałe banany. Dodajemy roztrzepane jajka i topione masło, mieszamy.
    3. Dodajemy cukier trzcinowy, mąki, sodę oczyszczoną oraz proszek. Całość mieszamy jedynie do połączenia składników. Na koniec dorzucamy pokrojoną w drobną kostkę czekoladę i ostatni raz mieszamy.
    4. Formę do babki smarujemy miękkim masłem (lub resztką topionego) i obsypujemy np. prażonym amarantusem lub otrębami owsianymi. Przekładamy do formy ciasto, wyrównujemy wierzch.
    5. Babkę pieczemy przez 50 minut, w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni. Po tym czasie wbijamy w ciasto drewniany patyczek. Jeśli będzie suchy - babka jest gotowa, jeśli nie- dopiekamy kilka minut dłużej.
    6. Upieczoną babkę wyciągamy z piekarnika. Odwracamy formę dnem do góry i przerzucamy ciasto na talerz/tacę/paterę. Studzimy.
    7. W tym czasie nad rondlem z gotującą się wodą umieszczamy miseczkę z czekoladą i masłem. Rozpuszczamy czekoladę i dokładnie mieszamy. Jeszcze ciepłą czekoladą polewamy wierzch babki i dekorujemy ją np. orzechami.
    8. Upieczoną i ostudzoną babkę przechowujemy w lodówce.
    Tosia

    wtorek, 8 kwietnia 2014

    Wtorek z kaszą #5: Cukinie faszerowane orientalną kaszą jaglaną


    Przyzwyczaiłam się już do naszych "Wtorków z kaszą", jednak od kilku dni żyję w zupełnie innej rzeczywistości. Nie wiem czy to nagły nadmiar obowiązków, czy ogólne rozkojarzenie, ale dzisiaj jest dla mnie co najmniej piątek. Zdarzyło mi się również poświęcić około pół minuty na przypomnienie sobie jaki mamy miesiąc. Tym sposobem nasz wtorkowy cykl wyleciał mi z głowy aż do wieczora, gdy w panice przypomniałam sobie, że muszę coś wymyślić. 

    Co się sprawdza w takim momencie? Coś co nie wymaga zbyt dużych nakładów pracy, opiera się na prostych składnikach, które stają się wyjątkowe dzięki nietypowemu wyborowi przypraw. Tak powstały faszerowane cukinie, które wypełniłam kaszą jaglaną smakującą Orientem. Zrobiłam ją dokładnie tak jak lubię, piekielnie ostrą (umyślnie przesadziłam z ostrą, wędzoną papryką), którą łagodzi dodatek koziego sera. Kurkuma, kumin i szczypta cynamonu dodają jej charakterku. 

    Czasami przepisy wymyślone naprędce zostają z nami na zawsze. Tak będzie z tymi łódeczkami (tak od dziecka nazywaliśmy w domu faszerowane cukinie). Podwojona porcja będzie świetnym, sycącym obiadem, a mniejsza umili wam kolację. 

    Cukinie faszerowane orientalną kaszą jaglaną (2 porcje)

    - 1 długa cukinia
    - pół czerwonej papryki
    - pół cebuli
    - 40 g suchej kaszy jaglanej
    - pół łyżeczki kuminu
    - pół łyżeczki kurkumy
    - pół łyżeczki ostrej, wędzonej papryki*
    - 1/4 łyżeczki cynamonu
    - 1 łyżka miodu
    - 1 łyżka soku z cytryny
    - ok. 4 łyżki śmietankowego koziego sera
    - oliwa z oliwek
    - 1 łyżka masła
    - sól

    1. Rozgrzej piekarnik do 200 stopni. 
    2. Cukinie przekrój wzdłuż na pół i wydrąż wnętrze, aby powstały "łódeczki". Posmaruj je oliwą z oliwek z dwóch stron. 
    3. Ugotuj kaszę w osolonej wodzie zgodnie z proporcjami wskazanymi na opakowaniu ( ja daję 2 razy więcej wody niż objętościowo jest kaszy). Gotuj aż pochłonie całą wodę. 
    4. Posiekaj cebulę i paprykę. 
    5. Na patelnię wlej ok. 1 łyżkę oliwy i 1 łyżkę masła. Gdy tłuszcz się rozgrzeje dodaj cebulę i paprykę. Smaż chwilę aż cebula się zeszkli. Dodaj kaszę i wymieszaj. 
    6. Dopraw kuminem, kurkumą, wędzoną papryką i cynamonem. Dodaj miód i sok z cytryny. Całość dobrze wymieszaj i dosól. 
    7. Cukinie wypełnij farszem z kaszy a na wierzchu ułóż małe kawałki koziego sera. 
    8. Umieść cukinie w piekarniku i piecz ok. 15- 20 minut. 
    *jest trudno dostępna, więc można zastąpić inną, ostrą przyprawą, na przykład pieprzem cayenne

    Śliwka

    niedziela, 6 kwietnia 2014

    Śniadanie do łóżka #135: Razowe naleśniki z łososiem i jajkiem sadzonym


    W niedzielę, szczególnie TAKĄ niedzielę zawsze mam dylemat- czy wykorzystać czas wolny, pospać dłużej, wylegiwać się bez końca czytając książkę, a całość przypieczętować pysznym, powolnym śniadaniem, czy raczej ruszyć na spacer łapiąc promienie słońca. Nawet teraz siedzę tu rozdarta, bo chcę szybko podzielić się z wami moim niedzielnym śniadaniem, a przez okno wpada, rażąc mnie niemiłosiernie, wiosenne słońce.

    Mam nadzieję, że wybaczycie mi zatem, że będę się streszczać i zostawię was z tym przepisem na razowe naleśniki z pysznymi dodatkami. To istna bomba energetyczna, a po ich zjedzeniu można poczuć, że naprawdę można wszystko:)

    Uwielbiam, gdy jest bardzo zielono. W moim domu zawsze pełno świeżych ziół, sałat i kiełków, które układam w piramidki na wszystkim- od kanapki, po naleśniki właśnie. Trochę się od tego uzależniłam, ale nie widzę w tym nic złego.

    Ruszam łapać słońce!

    Razowe naleśniki z łososiem i jajkiem sadzonym 

    Naleśniki (ok. 8 sztuk)

    - 4 jajka
    - 100 g mąki pszennej razowej
    - 100 ml mleka
    - 25 ml wody gazowanej
    - 30 g roztopionego masła (wystudzonego)
    - 1 płaska łyżeczka soli
    - 1 łyżeczka miodu
    - kilka kropli tabasco
    - pieprz

    Dodatki:
    - porwany na kawałki wędzony łosoś
    - jajko sadzone
    - serek philadelphia
    - rukola
    - świeża kolendra
    - szczypiorek

    1. W misce pomieszaj wszystkie składniki na naleśniki. Wymieszaj dobrze trzepaczką. 
    2. Patelnię wysmaruj oliwą lub olejem używając papierowego ręcznika. 
    3. Wylej trochę masy na patelnię i usmaż z dwóch stron próbnego naleśnika. Sprawdź czy nie należy go dodatkowo doprawić, jeśli nie, zabierz się do smażenia reszty.
    4. Wylewaj małą porcję masy na środek gorącej patelni i wykonuj patelnią ruchy okrężne, aby rozlać masę po całej patelni. Smaż krótko z dwóch stron i odkładaj naleśniki na talerz.
    5. Gotowego naleśnika posmaruj serkiem philadelphia, obsyp porwanym łososiem, rukolą, szczypiorkiem i świeżą kolendrą. Posadź jajko i ułóż na wierzchu. 
    6. Przed posadzeniem jajka możesz dodatkowo podgrzać naleśnika na patelni już z ułożonymi na nimi składnikami a następnie przykryć go jajkiem sadzonym. Dzięki temu całość będzie ciepła i chrupiąca od podgrzanej strony. 
    Śliwka


    sobota, 5 kwietnia 2014

    Hummus z pieczonymi jabłkami


    Stało się. Wreszcie się przeprowadziłam. Choć w moim mieszkaniu wciąż próżno szukać najpotrzebniejszych mebli typu stół, mam na przykład maszynkę do makaronu. Wychodzę z założenia, że lepiej zjeść dobry makaron na podłodze, niż wpatrywać się w pusty talerz przy stole:)

    Jeszcze na dobre się nie wprowadziłam, a zaprosiłam kilku znajomych, żeby dołączyli do mojej kolacji na podłodze. Nie od dziś wiadomo, że w takiej sytuacji najlepiej sprawdzi się hummus. Można podać go w towarzystwie chleba, czy pokroić w słupki warzywa, które świetnie smakują maczane w tej pysznej paście z ciecierzycy. 

    Do hummusu dodałam pieczone jabłka. Choć nie były mocno wyczuwalne w smaku, nadały hummusowi fajnej słodyczy i wilgotności. 

    Spróbujcie, bo hummus nie zawodzi. Hummus rozumie;)

    Hummus z pieczonymi jabłkami 

    -300 g jabłka 
    - 400 g ciecierzycy z puszki
    - 150 g tahini
    - 3 ząbki czosnku
    - 2,5 łyżeczki kuminu
    - sok z 1,5 cytryny
    - 2 łyżeczki pieprzu cayenne**
    - 1 łyżka miodu
    - 3 łyżki zalewy z puszki ciecierzycy
    - sól, pieprz
    1. Rozgrzej piekarnik do 200 stopni.
    2. Pokrój jabłko, bez gniazd nasiennych, ale ze skórką, na małe średniej wielkości kawałki. Ułóż w żaroodpornym naczyniu i wsadź do piekarnika. Piecz ok. 20 minut aż zmiękną i zaczną puszczać sok. 
    3. Wrzuć upieczone jabłka do dużej miski, lub bezpośrednio do blendera (ja użyłam ręcznego i miski). 
    4. Odcedź ciecierzycę, zostawiając nieco zalewy z puszki. Dodaj do jabłek ciecierzycę i 3 łyżki zalewy. 
    5. Dodaj resztę składników i zmiksuj na bardzo gładką masę. 
    6. Dopraw solą i pieprzem do smaku. 
    *duża porcja, spokojnie można zrobić połowę
    ** wychodzi dość pikantne, można zmniejszyć ilość

    Śliwka

    środa, 2 kwietnia 2014

    burczymifon - marzec

    Okiem Śliwki (instagram @sliwkamarta)

    |sałatka makaronowa | kawa z rana | zestaw na podróż | typowa sobota | poranek w berlinie | wirus wyzwala kreatywność | ciasteczka czas start! | dziewczynki lubią owocowe drinki | tak wygląda raj | sopot | 



    Okiem Tosi (instagram @tochabrocha)

    | bułeczki zebry | domowy chleb i kajmak od cudmiodbox | eksperymenty kulinarne | leniwe śniadanie- chwila moment | pho z jajkiem | przerwa na kawę w oslo | rozkwitająca herbata | ulubiona pizza- mąka i kawa | wiosenne śniadanie | wiosna!|


    wtorek, 1 kwietnia 2014

    Wtorek z kaszą #4: Pęczotto buraczane



    Do tej pory skupiłyśmy się na królowej wśród kasz, czyli przepisach z kaszą jaglaną w roli głównej. A przecież nie samą jaglanką miłośnicy kasz żyją!

    Kasza jęczmienna jest najczęściej produkowana kaszą w Polsce. Jednocześnie mam wrażenie, że jest trochę niedoceniana. Podaje się ją głównie jako dodatek do mięs i zapomina, że można ją podzielić na trzy typy, a wykorzystać na jeszcze więcej sposobów. 
    Na przykład uwielbiam krupnik z kaszą perłową, czy lekkie sałatki z pęczaku. Chociaż przyznam się, że zdarzyło mi się kilka razy ugotować sypki pęczak i zjeść jeszcze ciepły z odrobiną masła. To dla mnie danie w stylu comfort food!

    Warto też zapamiętać, że to właśnie pęczak spośród kasz jęczmiennych ma najwięcej wartości odżywczych. Zawiera dużo białka i błonnika, obniża poziom cholesterolu we krwi, poprawia wygląd skóry. Do tego jest przepyszny i można z niego przygotować cudownie kremowe risotto, a raczej pęczotto.

    Dzisiejsze pęczotto przygotowałam w podobny sposób jak klasyczne risotto. Bulion połączyłam z tartymi buraczkami, sokiem z buraków i octem balsamicznym. W daniu nie zabrakło oczywiście wina i sera, ale zamiast parmezanu wybrałam kozi ser. 
    Sam proces przygotowywania potrawy trwał odrobinę dłużej niż w przypadku klasycznego risotto (ok. 25 minut), ponieważ kasza potrzebowała jeszcze 10 minut więcej, aby być odpowiednio miękka.

    Pęczotto podałam z być może zaskakującymi dodatkami, bo z plastrami awokado, cząstkami grejpfruta i prażonymi orzechami ziemnymi. Musicie mi uwierzyć na słowo, że wszystkie te składniki o dziwo lubią swoje towarzystwo.
    Daniem poczęstowałam dwie przyjaciółki, z którymi spędziłam popołudnie, największym komplementem były dla mnie szybko opróżnione talerze i zdziwienie, że kasza może być tak smaczna :)

    Pęczotto buraczane/ 4 porcje
    • 300 g kaszy jęczmiennej pęczak
    • 500 ml bulionu z warzyw
    • 500 ml soku z buraków
    • łyżka octu balsamicznego
    • 150 ml czerwonego lub różowego wina
    • 500 g buraków
    • biała część pora
    • 2 łodygi selera naciowego
    • 2 ząbki czosnku
    • 150 ml mleczka kokosowego
    • 5 łyżek masła
    • 2 łyżki oliwy
    • 100 g śmietankowego koziego sera
    • sok z limonki
    • sól, pieprz
    • Do dekoracji: cząstki grejpfruta, plastry awokado, prażone orzechy ziemne
    1. Bulion łączymy z sokiem z buraków, octem balsamicznym i podgrzewamy płyn na małym ogniu. Buraki obieramy i ścieramy na tarce o grubych oczkach, dodajemy do garnka, przyprawiamy go solą. Bulion przez cały czas podgrzewamy na małym ogniu , aby był ciepły.
    2. Por, seler naciowy i czosnek drobno siekamy.
    3. W drugim garnku o grubym dnie rozgrzewamy 2 łyżki masła i łyżkę oliwy, wrzucamy czosnek i podsmażamy minutę. Dodajemy por i seler naciowy, przyprawiamy solą i pieprzem, smażymy 3 minuty. Następnie dodajemy kolejną łyżkę masła i wsypujemy kaszę. Całość mieszamy i podsmażamy kilka minut.
    4. Wlewamy wino, mieszamy i czekamy aż wyparuje. Następnie wlewamy chochlę ciepłego bulionu, mieszamy, czekamy aż wyparuje i wlewamy kolejną chochlę bulionu. Czynność powtarzamy aż skończy się bulion, a kasz wchłonie płyn i będzie odpowiednio miękka. (U mnie cały etap trwał ok. 30 minut).
    5. Na koniec dodajemy resztę masła, kremowy kozi ser i mleko kokosowe. Garnek przykrywmay i odstawiamy na 3 minuty.
    6. Gotowe risotto podawałam z odrobiną koziego sera, filetami grejpfruta, plastrami awokado i prażonymi orzechami ziemnymi.
    Tosia

    LinkWithin

    Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...