poniedziałek, 27 stycznia 2014

Bliny z pastą z łososia


Bliny są doskonałym przykładem tego jak z brzydkiego kaczątka można przemienić się w urodziwego łabędzia. Według Marka Łebkowskiego, na początku XIX wieku bliny zaliczane były do "potraw ludu", dopiero w XX wieku stały się potrawą wytworną, ozdabianą śmietaną z kawiorem z jesiotra lub rybnymi sałatkami.

Rzeczywiście, drożdżowe placuszki mogą wydawać się daniem mało interesującym. Niektórzy robią bliny jedynie z mąki pszennej, inni mieszają ją z mąką gryczaną, są też tacy, którzy szykują je wersji bezglutenowej, czyli z samej mąki gryczanej. Robiłam je już kilka razy, zawsze łącząc obie mąki, jednak w różnych proporcjach. Tym razem, dodałam jeszcze kaszę gryczaną i doszłam do momentu, że już nie chcę nic w nich zmieniać.
Myślę, że we wszystkich kombinacjach są pyszne, ale uważam, że dopiero w towarzystwie ciekawego dodatku stają się przystawką wybitną.

W tym roku, przygotowałam je na wigilijną kolację. Początkowo planowałam, aby podane zostały ze śledziami. Zaniosłam do stołu ciepłe bliny i na chwilę zniknęłam w kuchni. W tym czasie wszyscy zaczęli jeść je z rilletes, czyli pastą z pieczonego i wędzonego łososia. I tak już zostało.
Bliny w takiej odsłonie walczyły o miano najlepszej wigilijnej potrawy, razem z pierogami i barszczem na zakwasie. Pewnie każdy typował inaczej.
Na szczęście można je serwować przez cały rok. Na kolację, na imprezie w formie mini lub na śniadanie z jajkiem w koszulce.

Bliny z kaszą gryczaną/ok. 15 sztuk
  • 200 g mąki pszennej
  • 100 g mąki gryczanej
  • 100 g ugotowanej kaszy gryczanej
  • 7 g suszonych drożdży instant
  • 3 jajka
  • 250 ml letniego mleka
  • 60 g topionego masła
  • łyżeczka miodu
  • łyżeczka soli
 Pasta z wędzonego i pieczonego łososia:
  • 300 g świeżego łososia
  • 200 g wędzonego łososia
  • 1/2 jabłka
  • łyżka majonezu
  • 5-6 łyżek śmietany 12%
  • 2 łyżki musztardy
  • sok z 1,5 cytryny
  • łyżka miodu
  • 2 łyżki posiekanego koperku
  • 2 łyżki posiekanego szczypiorku
  • 3 łyżki odsączonych kaparów z zalewy
  • sól, pieprz
  • plasterki limonki i koperek do ozdoby
Bliny:
  1. W misie ubijamy białka ze szczyptą soli na puszystą masę.
  2. Do drugiej misy wsypujemy mąki, dodajemy kaszę (ugotowaną i ostudzoną), drożdże i sól.  W suchych składnikach robimy wgłębienie, dodajemy rozbełtane żółtka i miód. Zaczynamy wlewać powoli letnie mleko, na przemian z topionym masłem i wyrabiać ciasto mikserem.
  3. Po ok. 3-4 minutach wyłączamy mikser i dodajemy sztywną pianę z białek, delikatnie mieszając składniki łyżką. Tak przygotowane ciasto przykrywamy ściereczką i stawiamy w ciepłym miejscu bez przeciągów na 1,5-2 godziny.
  4. Wyrośnięte ciasto będzie miało zapach drożdżowy, a na powierzchni spore pęcherzyki powietrza. 
  5. Bliny "smażymy" na suchej i rozgrzanej patelni po ok. 2-3 łyżki na sztukę przez ok. 2 minuty z każdej strony. Podajemy na ciepło z pastą z łososia.
Pasta/Rilettes z wędzonego i pieczonego łososia:
  1.  Świeżego łososia myjemy, oczyszczamy z ości i osuszamy. Przyprawiamy solą, pieprzem i skrapiamy sokiem z 1/2 cytryny. Kładziemy ją na folii aluminiowej, zamykamy tworząc paczuszkę. Rybę kładziemy na blasze i wkładamy do rozgrzanego piekarnika do temperatury 200 stopni. Pieczemy15 minut.
  2. Upieczonego łososia studzimy, następnie dzielimy za pomocą widelca na drobne, rozpadające się kawałeczki, które wrzucamy do miseczki. Dodajemy drobno posiekanego wędzonego łososia, mieszamy.
  3. Dodajemy starte na drobnych oczkach jabłko, musztardę, śmietanę, majone, sok z 1 cytryny, miód, koperek, kapary oraz szczypiorek. 
  4. Całość dokładnie mieszamy, próbujemy i doprawiamy do smaku solą, pieprzem i ewentualnie dodatkowo sokiem z cytryny lub miodem, jeśli bęzie taka potrzeba.
Tosia

niedziela, 26 stycznia 2014

Śniadanie do łóżka #128: Kokosowa owsianka z karmelizowanym mango



Nie będę udawać, że owsianka króluje u mnie na talerzu codziennie. Chciałabym, aby tak było, jednak rano chętniej sięgam po kanapki i jajka. Za bardzo kocham smak i zapach domowego pieczywa, aby z niego zrezygnować. Szczególnie, że rano trudniej podejmować decyzje, a rumiany bochenek w chlebaku kusi, aby go pokroić.
Dodatkowym problemem jest to, że miałam kiedyś "owsiankową fazę" i witała mnie każdego dnia. Potem się przejadła.

Teraz dawkuję sobie tę rozgrzewającą przyjemność. Gdy robię owsiankę, zawsze dodaję do niej trochę miodu lub cukru trzcinowego. Dodatki zmieniam według nastroju.
Dziś postawiłam na wersję trochę egzotyczną. Do płatków dodałam mleko kokosowe i wiórki. Wierzch owsianki ozdobiłam karmelizowanym w miodzie mango, które na koniec skropiłam dla kontrastu smaku sokiem z limonki.
Pyszny rozgrzewacz!

Kokosowa owsianka z karmelizowanym mango/ 1-2 porcje
  • 100 g płatków owsianych (mogą być błyskawiczne)
  • 40 g wiórków kokosowych
  • 10 g ziaren słonecznika
  • 300 ml mleka kokosowego
  • 50-70 ml mleka krowiego (można zastąpić kolejną porcją mleka kokosowego)
  • łyżeczka masła
  • łyżka miodu/łyżka cukru trzcinowego
  • szczypta soli
  • płatki migdałowe do posypania
  • Karmelizowane mango:
  • 1/2 obranego mango
  • łyżeczka masła
  • łyżka miodu
  • łyżeczka skórki z limonki
  • łyżeczka soku z limonki
  1. Płatki owsiane wsypujemy do rondelka, dodajemy szczyptę soli, zalewamy mlekiem i podgrzewamy. Gdy owsianka zacznie bulgotać, gotujemy ją jeszcze ok. 3 minuty. 
  2. Jeśli lubimy rzadszą owsiankę, dolewamy więcej mleka i mieszamy. Rondelek zdejmujemy z ognia, dodajemy miód/cukier trzcinowy i łyżeczkę masła. Przykrywamy na kilka minut.
  3. W tym czasie na patelni topimy masło z miodem, gdy zacznie się karmelizować wrzucamy paseczki mango i skórkę z limonki. 
  4. Chwilę karmelizujemy owoc na patelni, na koniec skrapiamy sokiem z limonki.
  5. Ciepłą owsiankę mieszamy, przekładamy ją do miseczki. Podajemy z karmelizowanym mango i płatkami migdałowymi.
Tosia

sobota, 25 stycznia 2014

Słodka sobota #129: Szarlotka z jabłkami w calvadosie


Wreszcie odzyskałam moje życie. Od dawna wiem czym grozi w moim przypadku rozpoczęcie nowego serialu. Nie jestem jedną z cierpliwych osób, które potrafią ze spokojem dawkować sobie jeden odcinek dziennie. Jak zaczynam oglądać serial wiem, że przez najbliższe dni lub tygodnie będę funkcjonować jak zombie, nocami oglądając odcinek za odcinkiem, w dzień umierając ze zmęczenia w pracy. 

Gdy ktoś poleca mi nowy serial najpierw muszę wybadać ile jest serii, ile odcinków, ile muszę poświęcić na niego czasu. Nigdy nie wybaczę sobie błędu, który popełniłam kilka lat temu- obejrzenia 15 serii "Ostrego dyżuru". Jestem już chyba za stara na takie poświęcenia. 

"Homeland"- 3 serie (czwarta w drodze), 36 odcinków, ok. 30 godzin- wchodzę w to! Wciągnęło mnie całkowicie, ale wczoraj szczęśliwie udało mi się zakończyć tę przygodę i wrócić do gotowania. Zaczęło się całkiem przyjemnie, nieziemską (wybaczcie nieskromność, ale chyba mogę tak powiedzieć o nie do końca swoim przepisie) szarlotką.



Ta szarlotka od zawsze, obok ciasta śliwkowego, była popisowym numerem mojej Mamy. Podobnie jak w śliwkowcu, trzeba postawić na bardzo kwaśne owoce, które przełamią smak słodkiego ciasta. Gdy wczoraj obejrzałam filmik, w którym Mimi Thorisson robi szarlotkę z calvadosem zrozumiałam, że z pozoru idealny przepis mojej Mamy można by uzupełnić dodatkiem calvadosu. 

To był strzał w dziesiątkę, a ja usłyszałam tylko:
- Wiesz co? Mogłabym spokojnie zjeść całą blachę tego ciasta tu i teraz. Schowaj je przede mną. 
Od kogo? Od autorki przepisu. 

Szarlotka z jabłkami w calvadosie (forma o średnicy 30 cm)

Kruchy spód:
- 200 g mąki pszennej
- 100 g mąki pszennej pełnoziarnistej*
- 200 g zimnego masła
- 100 g cukru
- 1 jajko
- szczypta soli

Jabłka:
-5 kwaśnych jabłek**
- 4 łyżki calvadosu***
- sok z połowy cytryny

Masa:
- 3 jajka
- 125 ml śmietanki kremówki
- 100 g cukru
- 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
- szczypta soli

- 2 łyżki cukru
-pół łyżeczki cynamonu

  1. Rozgrzej piekarnik do 200 stopni. 
  2. Przygotuj spód. Masło pokrój na małe kawałki i pomieszaj z resztą składnikow. Zagniataj aż ciasto osiągnie jednolitą konsystencję. 
  3. Rozwałkuj ciasto na papierze do pieczenia, włóż do formy, tak aby papier pozostał u góry, odklej papier i uklep ciasto w formie. Możesz też na przykład odrywać po kawałku ciasta i wykładać formę ugniatając ciasto palcami. Wyłóż całą formę łącznie ze ściankami. 
  4. Jabłka obierz ze skórki, przekrój na pół i wytnij gniazda nasienne. Każde jabłko namocz sokiem z cytryny (aby nie ściemniało) i wrzuć do miski z calvadosem. Jabłka dokładnie wymieszaj z calvadosem, upewnij się, że każde z nich zostało zamoczone. 
  5. Wymoczone w calvadosie jabłka wyjmij i ułóż równomiernie na kruchym cieście, lekko wciskając je w ciasto. Calvadosu nie wylewaj, przyda się do masy. 
  6. Wciśnięte w ciasto jabłka natnij wzdłuż (jak na zdjęciu)
  7.  Włóż formę do piekarnika i piecz ok. 35-40 minut aż jabłka i ciasto zbrązowieją. 
  8. W tym czasie przygotuj masę do ciasta. Rozbij jajka do dwóch misek, do jednej wlej białka, do drugiej żółtka. 
  9. Do miski z żółtkami dodaj cukier, calvados, w którym moczyły się jabłka i ekstrakt jabłkowy. Miksuj przez kilka minut aż masa zmieni kolor na prawie biały. Dodaj kremówkę i miksuj kolejne kilka minut. 
  10. W drugiej misce zmiksuj białka ze szczyptą soli na sztywno. 
  11. Powoli dodaj jajka do masy żótłkowo-śmietanowej. Nie miksuj, a delikatnie wmieszaj białka łyżką, żeby masa pozostała puszysta.
  12. Gdy ciasto się upiecze, wlej masę między jabłka, tak aby ich w całości nie pokryła i piecz jeszcze ok. 25-30 minut aż masa zbrązowieje. 
  13. 5 minut przed końcem pieczenia wymieszaj 2 łyżki cukru z cynamonem. Posyp ciasto i dopiecz do końca.


* można zastąpić kolejnymi 100 gramami mąki pszennej
** ja wybrałam szare renety, sprawdzą się najlepiej
*** można zastąpić na przykład koniakiem, lub pominąć

Śliwka

czwartek, 23 stycznia 2014

Nalewka wiśniowa- Etap III


Przyznaję, że prawie zapomniałam o mojej nalewce! Leżała sobie spokojnie w ciemnym miejscu, a ja z powodu odwołanej zimy zupełnie o niej nie myślałam. Aż do wczoraj, gdy któryś z naszych czytelników zapytał, czy mam zamiar przedstawić na blogu III część, bo nalewka leży i leży. 

Moje serce podskoczyło, kilka razy przeklęłam i zabrałam się do roboty. Nie wiem jakim cudem mogłam zapomnieć o czymś, na co tak długo czekałam!

Dla bezpieczeństwa nie będę więcej pisać, bo wypiłam już kilka kieliszków:) Jest przepyszna! Bałam się trochę, że będzie za mało słodka, gdyż znacznie zmniejszyłam ilość cukru w przepisie, ale jest idealna. Koniecznie pochwalcie się swoimi efektami!

Nalewka wiśniowa- Etap III

  1. Po dwóch etapach powinieneś/powinnaś mieć dwie butle- jedną z niesłodką nalewką i drugą z zasypanymi cukrem wiśniami. 
  2. Zlej słodką mieszankę z butli z wiśni. Przerzuć wiśnie na sitko i wyciśnij cały płyn. 
  3. Pomieszaj z niesłodką mieszanką. Powinny razem stworzyć idealną nalewkę. Jeśli jest dla ciebie za mało słodka, możesz ją dosłodzić. 
Śliwka

środa, 22 stycznia 2014

Domowa musztarda curry




Jest coś magicznego w przygotowywaniu jedzenia od podstaw, w dokarmianiu zakwasu, wyciąganiu z piekarnika świeżo upieczonego chleba i w kiszeniu buraków na barszcz. Znajomi czasem żartują, że moje kuchenne eksperymenty zupełnie nie pasują do tego jak wyglądam, czy ile mam lat. Mielenie twarogu na serniki i wędzenie ryb kojarzyć się może rówieśnikom z kuchennymi praktykami emerytów, a nie panienki, która lubi czasem imprezować do świtu. 

W momencie, gdy mają okazję spróbować tych wyrobów, stwierdzają, że wiek, czy aparycja domowego kucharza przestają mieć w tym przypadku znaczenie. Najważniejszy przecież jest smak i miłość do gotowania.

 Mój dzisiejszy wpis jest już dawno po obiedzie. Liczę jednak na to, że nie jest spóźniony i znajdą się osoby zainteresowane musztardowym tematem.
 Przyznam szczerze, nie spodziewałam się, że zrobienie domowej musztardy jest tak banalnie proste. Wiedziałam, że wystarczą do tego ziarna gorczycy, ocet i woda, ale nie spodziewałam się, że może być gotowa już po 2 dniach.

Przepis na musztardę podpatrzyłam w cudownej książce "Ulubione warzywa Pana Wilkinsona", gdzie przygotowywana była z chrzanem i estragonem. Inspirując się przepisem tytułowego pana Wilkinsona, zrobiłam swoją własną wersję musztardy pełnoziarnistej z miodem i przyprawą curry. 
Trochę się wrobiłam, bo mój luby zażyczył sobie mieć ją zawsze w lodówce. Na pewno będę ją czasem powtarzać, dla smaku i pewności tego co jest w środku zdecydowanie warto!


Domowa musztarda curry*/słoik 500 ml
  • 150 g ziaren gorczycy (75 g żółtych i 75 g czarnych)
  • 70 ml gorącej wody
  • 100 ml octu jabłkowego
  • 1/2 łyżeczki soli
  • 60 g płynnego miodu (wybrałam lipowy)
  • 2-3 łyżki przyprawy curry lub kurkumy
  1. 100 g ziaren gorczycy wrzucamy do młynka (do przypraw i kawy) lub do moździerza. Gorczycę ucieramy lub miksujemy na miałki proszek. 
  2. Przesypujemy do misy, dodajemy pozostałe ziarenka gorczycy, sól, gorącą wodę oraz ocet. Całość dokładnie mieszamy.
  3. Przyszłą musztardę przekładamy do słoika, który przykrywamy wilgotną ściereczką. Słoik zostawiamy w temperaturze pokojowej na 24 godziny.
  4. Po upływie wskazanego czasu, do gorczycowej pasty dodajemy płynny miód oraz przyprawę curry, dokładnie mieszamy łyżką i ponownie odstawiamy słoik, tym razem na minimum 10 godzin.
  5. Po 10 godzinach musztarda nadaje się już do jedzenia. Przechowujemy ją w lodówce w szczelnie zamkniętym słoiku. Z czasem, musztarda nabiera jeszcze lepszego smaku.
* Inspirowałam się przepisem na Musztardę z chrzanem i estragonem z książki "Ulubione warzywa Pana Wilkinsona".

Tosia

niedziela, 19 stycznia 2014

Śniadanie do łóżka #127: Tosty francuskie przekładane nutellą z gorącymi wiśniami


Już jakiś czas temu zdążyłam zauważyć, że ludzie dzielą się na dwie grupy: tych, którzy nutellę jedzą z masłem i tych, którzy nie mogą tego zrozumieć.

Sama zaliczam się do pierwszej grupy. Uwielbiam połączenie smaku masła i nutelli (dlatego gorące tosty muszą poczekać przed posmarowaniem, aby warstwa była wyczuwalna), a nawet czasem pozwalam sobie na drobne szaleństwo w postaci solonego masła. Tak, odrobina słonego smaku ze słodką nutellą to wybitne połączenie. 

Wiem, że istnieje wiele ludzi, którzy się ze mną nie zgodzą. Jak najbardziej przyjmuje argumenty pokroju "przecież nutella to smarowidło samo w sobie". Ok, i co z tego? 

Pomyślicie- czemu ona o tym pisze? Ale uwierzcie mi, w ciągu mojego krótkiego życia stoczyłam już wiele zaciekłych bojów. A gdy jeszcze partnerem w dyskusji stawał się alkohol, ludzie reagowali co najmniej z taką intensywnością, jakby kłócili się o istnienie Boga, a ja musiałam się potulnie schować, bo zwykle jestem osamotniona w mojej miłości do masła. 

Ale czy to ważne? Nie. Posmarujcie swoje tosty nutellą, z masłem czy bez, obtoczcie w mieszaninie jajeczno-mlecznej i usmażcie. Gwarantuje nieziemskie doznania. A gdyby tak jeszcze wzbogacić je o gorące wiśnie... jesteście ze mną?:)

Tosty francuskie przekładane nutellą z gorącymi wiśniami (2 porcje)

- 4 kromki chleba
- nutella
- 1 jajko
- 2 łyżki mleka
- szczypta soli
- masło- do smażenia

-100 g mrożonych wiśni bez pestek
- 1 łyżka cukru

  1. Dwie kromki posmaruj nutellą. Przykryj pozostałymi kromkami. 
  2. Przekrój złożone kromki na ukos, aby powstały trójkąty.
  3. W miseczce roztrzep jajko z mlekiem i szczyptą soli.
  4. W rondelku rozgrzej wiśnie z cukrem. Daj im bulgotać przez czas smażenia tostów.
  5. Na patelni rozgrzej masło.
  6. Obtocz "trójkąty" w mieszaninie jajeczno-mlecznej i umaż z dwóch stron. 
  7. Ułóż tosty na talerzu, obok ułóż gorące wiśnie. 

Śliwka

sobota, 18 stycznia 2014

Słodka sobota #128: Churros z kremem cytrynowym



Sobota nie jest spokojna. Od rana pędzę, garnki parują, tłuszcz skwierczy, a gdzieś w tle bulgocze pho. Walka o ostatnie promienie słońca jest ciężka, a ja nie odpuszczam, marząc o jutrzejszym, niedzielnym lenistwie. Dlaczego weekendy są ostatnio jakby co raz krótsze? 

A jutro? Jutro wreszcie się wyśpię i spędzę czas z książką. A propos książek, zachęcam do przeczytania wywiadu ze mną na ich temat, który dzisiaj ukazał się na blogu Czytelniczy

Ale wracając do churros. Intensywnie myślę o nich od jakiegoś czasu. Kiedyś zrobiłam je z czekoladą chilli, a dzisiaj postanowiłam zmienić sos. Na początku miał być kokosowy, ale uznałam, że przyda się coś bardziej orzeźwiającego. Postawiłam więc na krem cytrynowy, typowy lemon curd. Choć muszę przyznać, że ja lubię je najbardziej bez dodatków, jedynie oprószone cukrem pudrem. 

Należy jednak uważać, są nieprawdopodobnie uzależniające. Chrupałam jeden za drugim, aż nagle nie zostało już nic, jedynie smutna, pusta miska. 

Churros z kremem cytrynowym (ok. 30 sztuk)

Churros:

  • 50 g masła
  • 2 łyżki cukru
  • 150ml wody
  • 135 g mąki
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 3 jajka
  • szczypta soli
  • cukier puder
  • olej rzepakowy- do smażenia 


  1. W średniej wielkości rondelku rozpuść masło z wodą, cukrem i szczyptą soli. 
  2. Mąkę wymieszaj z proszkiem do pieczenia.
  3. Gdy masło się rozpuści dodaj mąkę, zmniejsz ogień i energicznie zagniataj do uzyskania jednolitej, gęstej masy. 
  4. Odczekaj aż ciasto trochę ostygnie, dodaj jedno jajko i zacznij miksować masę. Dodawaj z czasem kolejne jajka. Uzyskasz gęstą, żółtą masę.
  5. Do innego średniego rondelka wlej do połowy tłuszcz i zacznij go rozgrzewać. To może trochę potrwać, proponuję poczekać ok 10 minut, a następnie zrobić próbne churro. 
  6. Napełnij ciastem szprycę z "gwiezdną" końcówką i wyciskaj ok 5 centymetrowe kawałki ciasta bezpośrednio do gorącego tłuszczu. Poczekaj aż zbrązowieją, może to potrwać minutę do paru minut w zależności od temperatury tłuszczu. 
  7. Wyjmij łyżką cedzakową na talerz wyłożony papierowymi ręcznikami (aby wchłonęły tłuszcz). 
  8. Posyp cukrem pudrem.


Krem:

  • 2 cytryny (skórka i sok)
  • 2 żółtka
  • 1 całe jajko
  • 50 g cukru
  • 45 g masła
  • 1 łyżka mąki

  1. Cytryny umyj i zalej wrzątkiem. Wysusz i do miseczki zetrzyj skórkę z każdej z nich.
  2. Do skórki wyciśnij sok z każdej cytryny, uważając, żeby pestki nie wpadły do środka. 
  3. W oddzielnej misce pomieszaj jajka i żółtka oraz 2 łyżki mąki. Pomieszaj trzepaczką, aby nie powstały grudki. Odstaw na bok.
  4. Przygotuj kąpiel wodną. Do garnka nalej ok. 1/4 wody i na nim umieść miseczkę (najlepiej takiej wielkości, aby nie pływała w garnku, a się w nim zablokowała). Podgrzej palnik pod garnkiem, a do miski wsyp cukier, masło i sok ze skórkami cytryny. Poczekaj aż wszystko się rozpuści.
  5. Do masy z jajek i mąki, wlej ok. 1 łyżkę rozpuszczonego płynu (żeby trochę ogrzać jajka, nie chcemy, żeby doznały szoku termicznego) i zacznij powoli wlewać masę z jajek i mąki do kąpieli wodnej, cały czas mieszając całość trzepaczką.
  6.  Mieszaj nieustannie przez ok. 3-4 minuty aż zacznie powstawać gęsty krem. Gdy mocno zgęstnieje, podnieś miskę z garnka i krem odłóż na bok. 
  7. Podawaj w małym naczyniu, żeby maczać churros w kremie. 
Śliwka

czwartek, 16 stycznia 2014

Spaghetti z pesto pistacjowym



W sytuacjach, w których muszę czekać np. na autobus, czy rzucając okiem na reklamy przed seansem w kinie, zastanawiam się ile rzeczy można zrobić w kilkanaście minut?

W tym czasie można przeglądać do znudzenia Facebooka, obejrzeć pół odcinka ulubionego serialu, przebiec kilka kilometrów. Można też narzekać, że nie ma się czasu na gotowanie, albo prędko wejść do kuchni, narobić w niej bałaganu i przygotować szybki makaron.
Wystarczą pełnoziarniste nitki spaghetti, garść pistacji, ząbek czosnku, kilka suszonych pomidorów, oliwa, ser dojrzewający, parę ruchów i kolacja gotowa. 

W wersji bardziej sycącej i potrzebującej kilku dodatkowych minut, warto jeszcze dodać kawałki np. grillowanego kurczaka, albo krewetki.

Spaghetti z pesto pistacjowym/2 porcje
  • 150-200 g pełnoziarnistego spaghetti
  • kilka suszonych pomidorów
  • kilka łyżek świeżo tartego sera dojrzewającego np. parmezanu
  • łyżka oleju z suszonych pomidorów
  • 2 łyżki ziaren słonecznika
  • listki świeżego rozmarynu
  • Pesto pistacjowe:
  • 80 g obranych pistacji (w przypadku solonych, omijamy sól w przepisie)
  • 30 g sera dojrzewającego np. parmezan/cheddar/szafir
  • mały ząbek czosnku
  • łyżka soku z cytryny
  • 4-5 łyżek oliwy
  • szczypta gałki muszkatołowej
  • sól, świeżo mielony pieprz
  1. W garnku gotujemy wodę z łyżeczką soli.
  2. Na suchej patelni wrzucamy obrane pistacje i prażymy je przez ok. 3 minuty. Przerzucamy do wysokiego naczynia, dodajemy posiekany czosnek, tarty ser, gałkę muszkatołową, sól, pieprz i sok z cytryny. Zaczynamy miksować składniki blenderem, stopniowo wlewając oliwę. Miksujemy, aż postanie gładkie pesto.
  3. Do garnka z gotującą się wodą wrzucamy makaron. Gotujemy, aby był "al dente" według wskazówek na opakowaniu.
  4. Na patelnię wlewamy łyżkę zalewy z suszonych pomidorów, posiekane drobno pomidory oraz pesto pistacjowe.
  5. Ugotowany makaron odsączamy i wrzucamy na patelnię razem z 3 łyżkami wody, w której się gotował. Dorzucamy ziarna słonecznika, chwilę podgrzewamy i mieszamy do połączenia składników.
  6. Makaron podajemy ze świeżym rozmarynem, posiekanymi pistacjami, ziarnami słonecznika i świeżo startym serem (u mnie Szafir).
 Tosia

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Orientalny bulion z łososiem


Zawsze interesuje mnie co czytelnicy myślą o naszych przepisach. Czy na pewno wszystko przejrzyście wyjaśniam? Czy udaje mi się czasem przekonać, że z pozoru trudne danie jest do zrobienia przez każdego? Zbieram opinie wśród znajomych, którzy przepisów próbowali i najczęstszym zarzutem jest to, że używam nie wiadomo jak egzotycznych składników, których nie można dostać w normalnych sklepach, a sama ich nazwa sprawia, że odechciewa się poszukiwać. Takie zarzuty najczęściej padają pod kątem dań azjatyckich, których produkty charakteryzują się czasem nazwami, które nie kojarzą się z niczym, co znamy z polskiej kuchni.

Kiedyś udało mi się odeprzeć atak na sos hoisin. Przyjaciółka serdecznie mnie wyśmiała czytając składniki do sosu- ooo, sos hoisin, najważniejszy składnik, który zawsze mam w lodówce. Już prawie się poddałam, aż tu, kilka tygodni później osobiście wyciągnęłam sos hoisin z jej szuflady.
-Aaaa to ten, dodaję go do mięsa, nawet nie wiedziałam jak się nazywa

Chciałabym czasem tych niedowiarków wziąć ze sobą na zakupy. Stanęlibyśmy przed azjatycką półką, która znajduje się już w każdym większym supermarkecie i udowodniłabym im, że znajdą tam każdy z wypunktowanych składników. Będzie nawet łatwiej niż z tradycyjnymi, gdyż raczej stoją wszystkie obok siebie. Fakt, czasami brakuje niektórych, co zdarza mi się także gdy szukam cytryny czy korniszonów, ale to nie znaczy, że należy od razu się poddawać. 

Zimą uwielbiam zupy. Ostatnio nieco znudziły mi się te w formie kremu, więc eksperymentuje z bulionami. Najbardziej lubię te smakujące orientem, które dają mi niezłe pole do eksperymentów. Jeśli zawsze odstraszały was nieznane składniki, poniżej wypisuję co jest w przepisie niezbędne, a co można pominąć, wciąż osiągając niezłe rezultaty. Zatrzymajcie się na chwilę przy półce z orientalną żywnością i zobaczcie jakie macie opcje. Polskie sklepy wprowadzają co raz więcej możliwości dla ludzi kochających azjatyckie smaki. 

Orientalny bulion z łososiem (4 porcje)

Bulion:
- włoszczyzna (ja dałam dwie marchewki, 2 pietruszki, pęczek zielonej pietruszki, kawałek selera, 1 por- nie trzeba się tych proporcji szczegółowo trzymać)
- pół dużego jabłka
- 5 ząbków czosnku
- duży kawałek imbiru, wielkości i grubości dwóch kciuków (można swobodnie dać go więcej, nie radziłabym pomijać, gdyż bardzo wpływa na smak
- 2 liście laurowe
- 1 gwiazdka anyżu (do kupienia w małych pudełeczkach na dziale z przyprawami, można pominąć)
- 1 łyżka soli

Dodatki:
- 300 g fileta z łososia
- 150 g orientalnego makaronu (w sklepach znajdziecie najczęściej makaron soba, którego użyłam w tym wypadku lub na przykład grubszy makaron udon, jeśli jednak ich nie znajdziecie, proponuje użyć tego z zupki chińskiej, też świetnie się sprawdzi)
- 3 x 18 g pasty miso (pasta do zupy miso sprzedawana jest w kartonikach kryjących kilka saszetek, ja do smaku daję trzy)
- świeża kolendra (do kupienia w większych supermarketach w doniczkach)
- pęczek szczypiorku
- kiełki fasoli mung (można użyć dowolnych innych kiełków, lub w ogóle je pominąć)
- sok z 2 limonek (raczej niezbędne, choć w ostateczności można zastąpić sokiem z cytryny)
- 2 łyżeczki pikantnego sosu chilli (ja wybrałam sambal oelek, ale każdy z nich się sprawdzi)
- sos sojowy

  1. Wsadź do garnka wszystkie składniki na bulion. Zalej ok 2 litrami wody i zagotuj. Gotuj ok 30-45 minut, a następnie odcedź przez sitko tak, żeby w pozostał jedynie czysty bulion. 
  2. Ugotuj makaron zgodnie ze wskazówkami na opakowaniu. Odcedź i jeśli instrukcja tego wymaga przepłucz zimną wodą (tak było w przypadku makaronu soba). Rozdziel makaron między miseczki. 
  3. Łososia pokrój w małą kostkę i rozdziel między miseczki (surowego, po zalaniu gorącą zupą momentalnie się zagotuje). 
  4. Poszatkuj szczypiorek i świeżą kolendrę i również rozdziel między miseczki. Do miseczek również wciśnij sok z limonki, po pół limonki na każdą miseczkę. 
  5. Między miseczki rozdziel również kiełki dodaj do każdej ćwierć łyżeczki sosu chilli (lub więcej, jeśli wolisz dania bardziej ostre). 
  6. Bulion zagotuj i dodaj pastę miso. Wymieszaj. 
  7. Do naszych 4 miseczek wypełnionych składnikami wlej bulion. Dopraw sosem sojowym jeśli jest taka potrzeba. 
Śliwka

niedziela, 12 stycznia 2014

Śniadanie do łóżka #126: Pasta z ciecierzycy z jajkiem


Pasty kanapkowe goszczą u mnie w kuchni dosyć często. Słowo kanapkowe nie do końca jest tu adekwatne, ponieważ tego rodzaju smarowidła mogą być nie tylko podawane do chleba. Świetnie sprawdzają się też jako dodatek do szybkich makaronów, wrapsów z tortilli, czy wytrawnych naleśników.

Tym razem pod ostrza mojego blendera trafiła ciecierzyca. Nie powstał z niej jednak hummus (przepis I, II, III), ponieważ zamiast dodać sezamową pastę tahini, zdecydowałam się na dodatek koncentratu pomidorowego. Wyszła z tego przepyszna pasta, która znakomicie sprawdziła się jako smarowidło do świeżo upieczonych bułeczek. Wierzch kanapek ozdobiłam jajkiem ugotowanym na twardo oraz listkami ulubionego zioła, czyli kolendry.

Ps. Jeśli jesteście ciekawi co czytają w wolnych chwilach blogerki kulinarne, zapraszam na cykl prowadzony przez Gosię Oczko - "Kulinarni czytają". W tym tygodniu miałam okazję napisać kilka słów o swoich książkowych inspiracjach. A w przyszłą sobotę kolejna część z odpowiedziami Śliwki.

Pasta z ciecierzycy z jajkiem
  • 250 g ciecierzycy (z puszki lub wcześniej ugotowanej)
  • 2 łyżeczki koncentratu pomidorowego
  • łyżka oleju arachidowego (można zastąpić oliwą)
  • 3 łyżki wody
  • łyżka soku z cytryny
  • 1/2 łyżeczki kminu rzymskiego
  • 1/2 łyżeczki kolendry
  • szczypta pieprzu cayenne
  • ząbek czosnku (opcjonalnie)
  • sól, pieprz
  • liście świeżej kolendry
  • jajko
  1.  Wsadzamy jajko do rondelka, zalewamy zimną wodą i podgrzewamy. Gdy woda zacznie wrzeć, gotujemy jajko przez ok. 7 minut. Po tym czasie przekładamy je na kilka minut do miseczki z zimną wodą, następnie obieramy.
  2. Na suchej patelni prażymy kmin rzymski oraz kolendrę. Po kilku minutach wrzucamy je do moździerza i ucieramy.
  3. W wysokim naczyniu umieszczamy ciecierzycę, koncentrat, olej, wodę, sok z cytryny, przyprawy i drobno posiekany czosnek (jeśli decydujemy się na jego dodatek). Składniki miksujemy blenderem na gładką pastę. Kontrolujemy konsystencję pasty, dodając ewentualnie więcej wody, koncentratu lub oleju.
  4. Pastę z ciecierzycy podajemy z pieczywem, plastrami jajka ugotowanego na twardo oraz listkami świeżej kolendry.
Tosia

sobota, 11 stycznia 2014

Słodka sobota #127: Czekoladowe ciasteczka z pomarańczą


Czekoladowe ciasteczka nie potrzebują chyba reklamy, więc rozbudowany wstęp byłby tu zbędny. Kochają je dzieci, młodzież, kobiety, mężczyźni, nawet drwale i krasnale!


Czekoladowe ciasteczka z pomarańczą/20-25 sztuk
  • 125 g miękkiego masła
  • 150 g trzcinowego cukru (lub mniej białego np. 120 g)
  • 100 g gorzkiej czekolady
  • 50 ml soku z pomarańczy
  • skórka z pomarańczy
  • jajko
  • 250 g mąki pszennej
  • 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 80 g czekolady (u mnie trochę mlecznej, białej i gorzkiej)
  1. Nad rondelkiem z gotującą się wodą umieszczamy miseczkę, a w niej połamaną tabliczkę gorzkiej czekolady. Rozpuszczamy w kąpieli wodnej, następnie studzimy.
  2. W misie ucieramy masło z cukrem, aż masa będzie puszysta. Do oddzielnej miseczki wbijamy jajko, rozbełtujemy je, dodajemy skórkę ze sparzonej pomarańczy oraz sok, mieszamy.
  3. Do masy maślanej dodajemy jajko razem z sokiem i dalej ucieramy masę. Następnie wlewamy topioną i ostudzoną czekoladę. 
  4. Dalej ucierając masę, wsypujemy w dwóch partiach mąkę z proszkiem do pieczenia. Dodajemy posiekaną w drobne kawałeczki pozostałą czekoladę. Mieszamy do połączenia.
  5. Piekarnik rozgrzewamy do 180 stopni. Blachę wykładamy pergaminem lub matą silikonową.
  6. Z masy formujemy kulki wielkości orzecha włoskiego (lub trochę większe), spłaszczamy je delikatnie i układamy w kilku centymetrowych odstępach na blasze. Pieczemy przez 9-11 minut.
  7. Upieczone ciasta przekładamy na kuchenną kratkę.
Tosia

czwartek, 9 stycznia 2014

Sałatka z czerwoną komosą ryżową, pieczonymi burakami, pomarańczą i granatem



Usiadłam przy oknie z kubkiem jaśminowej herbaty. Świat wydaje się być dzisiaj tak szary i smutny, że nie zachęca do dalekich spacerów. Najchętniej owinęłabym się w koc i została człowiekiem burrito
Nawet morze przybrało odcień szarości, a jego pas zlewa się z siwym niebem. Czuję, że od pejzażu i ja robię się blada, wkrótce zostaną po mnie tylko czerwone paznokcie. 
Ratunek odnalazłam w miseczce energetycznej sałatki, od której bije ciepłym kolorem i zdrowiem.
Znajdziecie w niej czerwone ziarenka komosy ryżowej (więcej o niej tu i tu), kawałki pieczonych buraków, cząstki pomarańczy, ziarenka granatu, prażone płatki migdałowe i dressing z imbirową pastą tahini. Dzięki niej, mój mały świat znów nabrał koloru!


Sałatka z czerwoną komosą ryżową, pieczonymi burakami, granatem, pomarańczą i imbirową pastą tahini/2-3 porcje
  • szklanka czerwonej komosy ryżowej
  • 2 szklanki wody
  • plaster imbiru
  • 3 pieczone buraki
  • pomarańcza
  • pestki granatu
  • płatki migdałowe
  • Dressing z imbirową pastą tahini:
  • 80 g sezamu
  • kilka łyżek oleju sezamowego lub innego oleju roślinnego
  • kilka łyżek oliwy
  • sok z 1/2 cytryny
  • sok z 1/2 pomarańczy
  • 2-3 cm korzenia imbiru
  • sok z granatu
  • sól, pieprz
  1. Komosę ryżową wsypujemy do rondla, dodajemy plaster imbiru, odrobinę soli i zalewamy 2 szklankami wody. Gotujemy według wskazówek na opakowaniu, przez ok. 7-15 minut, aż quinoa wchłonie wodę. Ugotowaną studzimy.
  2. Na suchej patelni prażymy płatki migdałowe. Przesypujemy do miseczki i prażymy sezam. Po kilku minutach uprażony sezam przerzucamy do naczynia malaksera, dodajemy świeżo starty imbir oraz olej sezamowy/roślinny. Miksujemy krótką chwilę na gęstą pastę.
  3. Do tahini dodajemy teraz sok z cytryny i pomarańczy, kilka łyżek oliwy, sól i pieprz. Miksujemy raz jeszcze do uzyskania płynnego dressingu. Jego konsystencję kontrolujemy dodając sok z granatu lub kolejną łyżkę oliwy.
  4. Upieczone i obrane buraki kroimy w słupki lub kosteczkę. Filety pomarańczy dzielimy na mniejsze kawałki.
  5. Do miseczek przekładamy ostudzoną komosę ryżową, dodajemy pieczone kawałki buraka, pomarańczy, ziarenka granatu i prażone płatki migdałowe. Całość podajemy z dressingiem.
Jak upiec buraki?
  • Rozgrzewamy piekarnik do 200 stopni. Buraki owijamy w folię aluminiową i pieczemy przez 45-60 minut, aż będą miękkie. Upieczone studzimy, następnie swobodnie obieramy ze skórki.
Jak filetować pomarańczę?
  • Nożem odcinamy końcówki pomarańczy i stawiamy ją na blacie. Odcinamy na około skórkę razem z białą częścią owocu (albedo). Nacinamy pomiędzy błonkami segmenty pomarańczy, uzyskując zgrabne filety bez skórki.

* Połączenie pieczonego buraka i granatu podpatrzyłam u Ani.

Tosia

wtorek, 7 stycznia 2014

Frytki z kaszy jaglanej



Przeglądając prognozy trendów kulinarnych na 2014 rok, poczułam lekki smak rozczarowania. Burgery ramen w "makaronowej bułce", pizza z nutellą i piankami marshmallows, czy cronuty (donut + coissant) to tylko niektóre hybrydy kulinarne, które mają królować w tym roku. Na szczęście w domu nie trzeba kierować się modą. W zestawieniach tego typu spodziewałam naturalnego następstwa wzrostu świadomości konsumentów, czyli dań lekkich i zdrowych.

Rzeczywiście, coraz częściej mówi się o diecie bezglutenowej i super pokarmach takich jak komosa ryżowa (quinoa), czy owoce goji. Rośnie też zainteresowanie produktami lokalnymi, uprawianiem własnych ziół i warzyw (nie tylko w domach, ale także w restauracjach). Dlatego patrzę z nadzieją na ten rok, że znajdzie się w gastronomii miejsce na eksperymenty ze zdrowym gotowaniem. Na eksperymenty takie jak mój dzisiejszy.

O zaletach kaszy jaglanej pisałam już przy okazji przepisu na tę sałatkę. Był też przepis na jaglankę śniadaniową, dlatego nie chciałabym nikogo zanudzać moimi zachwytami.


Przyszedł czas na kolejny przepis z jaglanką w roli głównej, który może być alternatywą dla pysznych, lecz tłustych frytek. 
Jakiś czas temu, w jednej z burgerownii natknęłam się na frytki z polenty, czyli kaszy kukurydzianej. 

Znając kaszę jaglaną nie od dziś, stwierdziłam, że ugotowana kasza zastygnie w podobny sposób jak polenta. 
Dzięki temu będzie można ją pokroić w cienkie prostokąty i upiec w piekarniku na chrupiące "frytki". Oczywiście słowo frytki jest tu umowne, podobnie jak w przepisach z innymi pieczonymi warzywami, czy wcześniej wspomnianą polentą.

Eksperyment okazał się udany i godny polecenia. Zdrowe "jaglane frytki" świetnie chrupie się z ulubionym sosem, na pewno będą też się dobrze komponowały jako dodatek do domowego burgera.


Frytki z kaszy jaglanej/ ok. 25 sztuk
  • szklanka kaszy jaglanej
  • 2 szklanki wody
  • łyżeczka soli
  • łyżka oliwy
  • zioła, przyprawy (u mnie 1/2 łyżeczki pieprzu cayenne, 1/2 łyżeczki słodkiej papryki, świeżo mielony pieprz, listki rozmarynu)
  1. Kaszę wsypujemy na sitko, przepłukujemy zimną wodą i przekładamy do rondla. Dodajemy wodę oraz sól. Stawiamy na ogniu i podgrzewamy.
  2. Gdy woda zacznie się gotować, zmniejszamy ogień i gotujemy kaszę do momentu, aż wchłonie wodę, a na jej powierzchni pojawią się bąbelki (w zależności od grubości kaszy od 5 do 10 minut). Rondelek przykrywamy i zostawiamy na kilka minut.
  3. Formę o wymiarach 18x21 cm wykładamy papierem do pieczenia. Przekładamy do formy ugotowaną kaszę, łyżką wyrównujemy wierzch. Zostawiamy na minimum 45, aż masa zastygnie.
  4. Wyjmujemy zbitą kaszę z formy i kroimy na 12 cienkim paseczków, a każdy z nich jeszcze raz na pół. Utworzone prostokąciki przekładamy na blachę wyłożoną pergaminem. Posypujemy przyprawami, ziołami i skrapiamy oliwą.
  5. Frytki z kaszy jaglanej pieczemy w 180 stopniach przez 15 minut. Następnie odwracamy je na drugą stronę i pieczemy jeszcze 15 minut.
  6. Jaglane frytki podajemy na ciepło z ulubionym sosem.
Tosia

niedziela, 5 stycznia 2014

Śniadanie do łóżka #125: Zielony smoothie z mango


Z jednej strony przychodzi smutek, że okres świąteczny już za nami, z drugiej jednak miałam już go serdecznie dość. Nie jestem z tych, którzy podczas świąt siadają rano na krześle i nie wstają do wieczora aż ich żołądek powie stanowcze "dosyć". Raczę się świątecznymi przysmakami, ale z umiarem, więc obce mi jest uczucie skrajnego przejedzenia. 

W tym roku było podobnie, jednak mój żołądek z jakiegoś powodu i tak powiedział "stop". Może to nie za sprawą ilości, a poziomu tłuszczu, który przyszło mi przyswoić. Po świętach nie mogłam nawet patrzeć na jedzenie, a moje ukochane śledzie chyba pójdą w odstawkę na bardzo długo. 

Jedyne czego potrzebowałam to owoce i warzywa. Do pracy, zamiast lunchu przynosiłam sobie pomarańcze i żyłam na detoksie przez kilka dobrych dni. Mój organizm najlepiej przyswajał koktajle, które przypominały mu, że czasem nie jestem dla niego taka niedobra jak w święta. 

Choć dochodzę już powoli do siebie, koktajle zagoszczą na moim stole na dobre. To takie proste i takie pyszne. Szczególnie ten zielony, oparty głównie na smaku mango. 

Znam wiele osób, które boją się słodkich połączeń ziołowych. Spróbujcie choć raz do waszych koktajli dodać świeżą bazylię, kolendrę, czy pietruszkę, a na pewno będziecie pozytywnie zaskoczeni. 

Taka zielona szklanka potrafi napełnić żołądek jak porządne śniadanie.

Zielony smoothie z mango (4 szklanki)

- 1 duże mango
- 1 banan
- pęczek pietruszki (tylko liście)
- garść świeżej kolendry
- sok z 1 limonki
- 3 łyżki otrębów żytnich
- 300 ml wody mineralnej

  1. Mango obierz ze skórki i okrój wzdłuż pestki. Wrzuć do blendera. 
  2. Banana obierz ze skórki, wrzuć do blendera. 
  3. Dorzuć resztę składników i zmiksuj na gładką masę. 
  4. Smoothie będzie dość gęsty, jeśli wolisz wersję rzadszą, dodaj nieco więcej wody. Możesz też dodać sok z jeszcze jednej limonki. 
Śliwka


sobota, 4 stycznia 2014

Słodka sobota #126: Cytrynowe magdalenki z białą czekoladą


W 2013 roku (szczególnie w grudniu) spędziłam tyle czasu w kuchni, że po świętach postanowiłam odpocząć i zrobić sobie "urlop kulinarny". Nie było to łatwe zadanie, ale przez kilka dni trochę odpoczęłam. Nie ukrywam, że do kuchni czasem zaglądałam i nie zapomniałam o gotowaniu nawet na chwilę. 

Wręcz przeciwnie, w leniwych chwilach towarzyszyły mi książki, które znalazłam pod choinką. Jedną z nich była "Mała paryska kuchnia" Rachel Khoo, którą już od dawna chciałam mieć w domowej kolekcji.
Przeglądając książkę natrafiłam na przepis na magdalenki. Pomyślałam, że chciałabym je kiedyś upiec, ale potrzebuję do tego odpowiedniej formy w postaci charakterystycznych muszelkowych wgłębień, dlatego sprawę odłożyłam "na potem".

Nowy Rok jest dla mnie dosyć szczęśliwy, dlatego nie zdziwiłam się, gdy wczoraj przez przypadek trafiła w moje ręce właśnie taka forma! Uznałam, że to przeznaczenie i już kilka godzin później w mojej lodówce chłodziło się ciasto na magdalenki.
Puszyste, biszkoptowe ciasteczka najlepiej smakują świeżo po upieczeniu. Z ich szybkich zjedzeniem nie powinien nikt mieć problemu, bo rozpływają się w ustach.

W przepisie Rachel, magdalenki są pieczone z malinami i podawane z kremem cytrynowym, podobnym do lemon curd. W mojej zmodyfikowanej wersji, biszkoptowe ciasteczka również smakują cytrynowo, ale kryją w sobie inną niespodziankę - wtopione kawałki białej czekolady.

Cytrynowe magdalenki z białą czekoladą/ 19 sztuk
  • 3 jajka
  • 110 g cukru
  • 200 g mąki
  • 10 g proszku do pieczenia
  • skórka starta z 1 cytryny
  • sok z 1 cytryny
  • 20 g miodu
  • 50 ml mleka
  • 200 g masła
  • 50 g białej czekolady
  • cukier puder do posypania
  1. Cytrynę sparzamy, wysuszamy. Mąkę przesiewamy do misy razem z proszkiem do pieczenia. Dodajemy świeżo startą skórkę z cytryny.
  2. W rondelku topimy masło, następnie studzimy.
  3. Łączymy miód z mlekiem, sokiem z cytryny, miodem i ostudzonym masłem.
  4. Jajka ubijamy z cukrem na puszystą masę. Dodajemy do niej mleko z miodem, masłem i sokiem z cytryny, mieszamy.
  5. Do misy z mąką wlewamy mokre składniki w dwóch partiach, delikatnie mieszamy.
  6. Ciasto przykrywamy i wstawiamy do lodówki na kilka godzin lub na noc do lodówki.
  7. Piekarnik rozgrzewamy do 180 stopni. Formę na magdalenki smarujemy masłem i oprószamy mąką (jest to etap konieczny, nawet przy silikonowej formie).
  8. Białą czekoladę siekamy w drobną kosteczkę/wiórki.
  9. Do każdego wgłębienia w formie przekładamy po łyżce ciasta, posypujemy wiórkami białej czekolady. Wierzch delikatnie wyrównujemy. 
  10. Formę wkładamy do piekarnika, pieczemy przez 5 minut w 190 stopniach. Następnie wyłączamy piekarnik na minutę (magdalenki uzyskają w ten sposób charakterystyczne wgłębienia). Po minucie ustawiamy temperaturę 160 stopni i dopiekamy ciasteczka jeszcze 5 minut.
  11. Upieczone magdalenki wyciągamy z formy, przekładamy na kuchenną kratkę i oprószamy cukrem pudrem.
* Zmodyfikowałam przepis pochodzący z książki "Mała paryska kuchnia" Rachel Khoo. W oryginale jest to przepis na magdalenki z kremem cytrynowym i malinami.

Tosia

piątek, 3 stycznia 2014

burczymifon - grudzień

Okiem Tosi

| cydr lubelski | dzień w łóżku uratowany! | lussekatter- szwedzkie bułeczki | mikołajkowe prezenty | przygotowania do baby shower | sernik pina colada | siała baba mak | świąteczny relaks | weekend na kaszubach | wszyscy byli grzeczni |

Okiem Śliwki

| nagroda za pracę w wigilię | renifer kontra moja torebka | królowe zimy | święty spokój | hashi sushi | pepparkakor | sopot | jak co niedzielę | gingerbread latte | 

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...