niedziela, 30 czerwca 2013

Śniadanie do łóżka #104: Naleśniki z kremem cytrynowym i owocami leśnymi


Od dziecka jestem bezgranicznie zakochana w kaszubskich lasach. Kocham je za to, że nauczyły mnie odróżniać jadalne grzyby od tych trujących, za niebieskie ręce od zbierania jagód i niepowtarzalny zapach. Wbiły korzenie głęboko w moje życie, a jeden wdech ich powietrza wystarczy, aby uczynić mnie naprawdę szczęśliwą. 

Może brzmię odrobinę melancholijnie, ale to na Kaszubach stawiałam latem pierwsze kroki, a i nauczyłam się rozpoznawać strony (zagajnik to lewa, stary las to prawa). Dlatego nie jestem w stanie wytłumaczyć ludziom dlaczego wykonuję 80 kilometrową wycieczkę na grzyby, gdy ponoć w Gdyni rośnie ich więcej. To coś osobistego, nie zrozumieją. 

Wczoraj, po długim czasie nieobecności, wreszcie nadeszła oczekiwana, leniwa sobota. Zaczęła się z pozoru  typowo, małymi przyjemnościami- samotną chwilą z książką i suszonymi pomidorami. Gdy pojawił się pomysł popołudniowej wycieczki w głąb kaszubskiego lasu, wyskoczyłam z łóżka jak z procy, zapakowałam do samochodu kalosze i ruszyliśmy w podróż. Nawet dwie godziny w nieruszającym się do przodu korku nie powstrzymały nas przed zjedzeniem uroczo kiczowatego śledzia po ostrzycku i rozłożeniem się na słońcu tuż przy ulubionym jeziorze. Wspomnienia, wspomnienia, wspomnienia.



Po drodze zaopatrzyliśmy się w kaszubskie skarby- kurki, jagody i poziomki. Dwie ostatnie pozycje obowiązkowo musiały pojawić się w śniadaniowym menu. I uwierzcie mi, gdybym zjadła te naleśniki przed kaszubską wycieczką, bez wahania uznałabym, że znalazłam niezawodny sposób na pełnię szczęścia. 

Naleśniki z kremem cytrynowym i owocami leśnymi
Naleśniki (na ok. 15 naleśników):
- 5 jajek
- filiżanka mleczka kokosowego
- 60 g roztopionego masła
- 4 łyżki cukru
- szczypta soli
- sok i skórka z 1 cytryny
- 120 g mąki

Krem:
- 4 cytryny (skórka i sok)
- 3 żółtka
- 2 całe jajka
- 100 g cukru
- 90 g masła
- 2 łyżki mąki
- szczypta soli
- 250 g mascarpone

- poziomki
- jagody
- liście mięty

  1. Przygotuj naleśniki. Cytrynę dobrze umyj i zalej wrzątkiem. Zetrzyj skórkę i wyciśnij sok (usuwając pestki). 
  2. Wszystkie składniki na naleśniki poza mąką pomieszaj w miseczce używając trzepaczki lub miksera. Stopniowo zacznij dosypywać mąkę i mieszaj, żeby nie zrobiły się grudki. 
  3. Patelnię natłuść i zrób małego, próbnego naleśnika. Sprawdź jak szybko brązowieje z jednej i z drugiej strony. Następnie przejdź do smażenia regularnej wielkości naleśników. Nalewaj ok. pół chochli ciasta i rozprowadzaj ciasto po patelni ruchami kolistymi. Smaż z dwóch stron i odkładaj na talerz. Nie będą potrzebowały zbyt wiele tłuszczu, ale co kilka naleśników możesz lekko natłuścić patelnię.
  4. Gdy naleśniki są gotowe przygotuj krem. Naleśniki możesz też przygotować dzień wcześniej, a przed śniadaniem zrobić jedynie krem.
  5. Umyj dokładnie cytryny i zalej wrzątkiem. Do metalowej lub szklanej miski zetrzyj skórkę z cytryny a następnie połącz z wyciśniętym z nich sokiem. Dodaj masło, cukier i szczyptę soli. Umieść miskę na garnku z odrobiną gotującej się wody, aby stworzyć kąpiel wodną. Podgrzewaj aż masło i cukier się rozpuszczą mieszając co jakiś czas. 
  6. W innej miseczce pomieszaj żółtka, jajka i mąkę. Roztrzep trzepaczką, aby połączyły się w jednolitą masę. 
  7. Powoli zacznij dolewać masę jajeczną do gotującej się w kąpieli wodnej masy cytrynowej. Cały czas mieszaj trzepaczką masę cytrynową aby krem się nie ściął. Po wlaniu masy jajecznej gotuj połączoną masę, cały czas mieszając trzepaczką aż krem zgęstnieje (powinno to potrwać kilka minut). Zdejmij miskę z garnka i odstaw do ostygnięcia. Mieszaj co jakiś czas. Gdy krem wystygnie dodaj mascarpone i zmieszaj trzepaczką na jednolitą masę. 
  8. Krem rozprowadź na naleśnikach, posyp poziomkami i jagodami. Możesz dodatkowo udekorować naleśniki liśćmi mięty. 
Śliwka

piątek, 28 czerwca 2013

Sajgonki z kurkami, pesto pietruszkowym i pistacjami



Ostatnio będąc na pobliskiej hali targowej, obok truskawek i czereśni dostrzegłam koszyczki z pierwszymi w tym roku kurkami. Do sezonu na grzybobranie jeszcze sporo czasu, ale ich widok tak mnie zachwycił, że nie mogłam się powstrzymać.
Do domu wróciłam z kurkami i już w drodze rozmyślałam co z nich zrobię. Miałam ochotę na jakąś szybką pastę z kurkami i pesto pietruszkowo-pistacjowym. Było to jednak kilka dni temu i w tym czasie Śliwka zdążyła mnie wyprzedzić przepisem na Farfalle z bobem i boczkiem. Nie mamy tygodnia z kuchnią włoską i chociaż dobrych makaronów nigdy za wiele, zdecydowałam się wykorzystać kurki zupełnie inaczej.

 Nie będą to pierwsze sajgonki na burczymiwbrzuchu i przypuszczam też, że nie ostatnie :) Mam ogromną słabość do wszelkiego rodzaju "zawijasów" i to nie tylko tych  klasycznych wietnamskich, ale także różnych wariacji na ich temat.
Tym sposobem na blogu pojawiły się już spring rolls z kurczakiem, wiosenne sajgonki w liściach szpinaku, czy sajgodzinaki, czyli sajgonki z jagodami. Sajgonki robiła też Śliwka, a konkretnie w wersji na zimno z grillowanym łososiem. Wszystkie są wyjątkowe na swój sposób. A moje ulubione to te chrupiące, na ciepło, pieczone w cieście filo.

Jak widać pomysłów na wypełnienie sajgonek farszem może być wiele, podobnie jak sposobów zawijania. Tradycyjnie używa się do tego papieru ryżowego i w taki sposób też przygotowałam je tym razem.
Makaron ryżowy połączyłam z kurkami, pesto pietruszkowym, suszonymi pomidorami oraz prażonymi pistacjami. Całość dopełniłam słodko-kwaśnym dressingiem i zawinęłam w papier ryżowy. Wiem, że farsz może być tu zaskoczeniem. Sajgonki te na pewno można zakwalifikować do kuchni fusion, ale musicie mi uwierzyć na słowo, że były pyszne :)


Sajgonki na zimno z kurkami, pesto pietruszkowym, pistacjami i suszonymi pomidorami/ 10 szt.
  • 10 płatów papieru ryżowego
  • 80 g makaronu ryżowego/sojowego
  • 120 g kurek
  • kilka suszonych pomidorów
  • 60 g obranych pistacji
  • łyżka masła
  • Pesto pietruszkowe:
  • natka pietruszki
  • ząbek czosnku
  • 2 łyżki oliwy
  • sól, pieprz
  • Dressing do maczania sajgonek i do farszu:
  • 2 łyżki sosu sojowego
  • 2 łyżki sosu rybnego
  • 3 łyżki miodu
  • sok z 1/2 cytryny
  • łyżeczka octu ryżowego
  • ząbek czosnku
  • 1/2 łyżeczki posiekanego chilli
  • sól, pieprz
  1. Makaron sojowy wrzucamy do miseczki i zalewamy wrzącą wodą. Zostawiamy na kilka minut (według wskazówek na opakowaniu). Następnie makaron odsączamy z wody i tniemy nożyczkami lub kroimy, aby był drobniejszy.
  2. Do wysokiego naczynia wrzucamy natkę pietruszki i posiekany czosnek. Wlewamy oliwę i miksujemy blenderem na gładkie pesto. Na koniec przyprawiamy je pieprzem i solą.
  3. W słoiczku umieszczamy sos sojowy, sos rybny, miód, sok z cytryny, ocet ryżowy, posiekany czosnek i posiekaną drobno papryczkę chilli. Słoik zakręcamy i potrząsamy nim energicznie. Na koniec dressing przyprawiamy solą i pieprzem do smaku.
  4. Połowę dressingu wlewamy do makaronu sojowego i mieszamy. Resztę wlewamy do sosjerki.
  5. Kurki myjemy i osuszamy. Na rozgrzanej patelni rozpuszczamy masło. Wrzucamy kurki i podsmażamy je kilka minut. Gdy zaczną puszczać wodę, dodajemy pesto pietruszkowe i smażymy je jeszcze kilka minut. Gotowe kurki przyprawiamy do smaku.
  6. Na suchej patelni prażymy pistacji. Gdy po kilku minutach zaczną się rumienić, przekładamy je do moździerza lub na deskę i drobno siekamy/ucieramy. Suszone pomidory kroimy w paseczki.
  7. Na desce umieszczamy wilgotną ściereczką. Obok stawiamy dużą miskę z wrzącą wodą, miseczkę z makaronem ryżowym, prażone pistacje, suszone pomidory oraz kurki z pesto.
  8. Bierzemy papier ryżowy, umieszczamy go w misce z wodą na kilka sekund. Kładziemy na ściereczce. Na środku lub na dole koła umieszczamy: makaron ryżowy, kurki, paseczek suszonego pomidora. Składniki posypujemy prażonymi pistacjami i zawijamy sajgonki. Zaczynamy od dołu, zginając papier ku środkowi. Następnie zginamy boki i rolujemy sajgonki (najłatwiej zerknąć na ruchomy obrazek tutaj). 
  9. Z każdą sajgonką czynność powtarzamy. Gotowe spring rollsy podajemy od razu z dressingiem.
Tosia

wtorek, 25 czerwca 2013

Farfalle z bobem i boczkiem


Gdzieś usłyszałam, że aby w dorosłym wieku przekonać się do jakiegoś nielubianego przez nas jedzenia należy zjeść je co najmniej 18 razy. Ponoć małym dzieciom wystarczy tylko kilka, a im jesteśmy starsi tym więcej powinniśmy wykonać powtórzeń. 

Nie wiem na ile to prawda, z pewnością do pewnych smaków po prostu dorastamy. Ja chyba jednak jestem już dostatecznie dorosła (tak przynajmniej mówią, ja w to nie wierzę) i nie mam czasu czekać aż smaki same przyjdą do mnie. Od niedawna zaczynam przyśpieszać ten proces, atakując moje zmysły produktami, których zjedzenie nie mieściło mi się w głowie. Czas uwierzyć w metodę 18 razy. 

Zaczynam od bobu. Mam już pomysł na kilka eksperymentów, których pewnie będziecie świadkami, jeśli udadzą się w takiej formie jak planuję. Pierwszy smakował mi bardzo, choć to nie do końca zasługa bobu. Dodałam go do makaronu w towarzystwie fasolki szparagowej, ze śmietanowo-serowym sosem z boczkiem. Pierwsze wrażenia? Na razie jest mi obojętny, ale mój towarzysz, wielki amator bobu wyraził zachwyt, więc coś w tym musi być. 

Swoją drogą podobno trzeba 21 powtórzeń, aby coś weszło w nawyk. Co gdy po 18 razach zasmakuje mi bób, a po 21 już się od niego nie uwolnię? Przecież nie znajdę go w sklepach poza sezonem! 

Wniosek? Dwadzieścia potraw spełni najlepiej swoje zadanie:)


Farfalle z bobem i boczkiem (4 małe porcje, lub dwie duże)

- 200 g makaronu farfalle (kokardki) [ja użyłam razowego]
- 250 g bobu
- 200 g zielonej fasolki szparagowej
- 100 g wędzonego boczku w kostkach
- 25 g orzeszków piniowych
- 3 ząbki czosnku
- 100 g sera pleśniowego
- 1 łyżka śmietany
- 1 łyżka masła
- sól, pieprz
- parmezan
- liście świeżej bazylii

  1. Upraż orzeszki piniowe. Na małym ogniu podsmażaj je na suchej patelni, mieszając od czasu do czasu aż zbrązowieją. Odstaw na później. 
  2. Do osolonego wrzątku wrzuć bób. Gotuj na średnim ogniu. 
  3. W tym czasie odkrój końcówki fasolki i przekrój ją na pół. Po 7 minutach gotowania się bobu dodaj fasolkę do tego samego garnka. Całość gotuj jeszcze ok. 7 minut. Bób powinien popękać. Odcedź warzywa na sitku i zalej zimną wodą. Obierz bób ze skórki i odstaw na bok z fasolką na później. 
  4. Na patelni rozpuść masło i dodaj boczek. Smaż na małym ogniu aż boczek zbrązowieje. Po kilku minutach dodaj na patelnię poszatkowany czosnek. Po następnych kilku minutach dodaj bób, fasolkę szparagową i pokrojony w mniejsze kawałki ser. Wymieszaj aż ser stopnieje. 
  5. W czasie przygotowywania sosu na innym palniku ugotuj makaron w osolonej wodzie zgodnie z instrukcjami na opakowaniu (najlepiej gotować go o minutę krócej, aby uzyskać efekt al dente). U mnie zajęło to 8 minut. 
  6. Ugotowany makaron odcedź na sitku. Gorący sos zdejmij z ognia i dodaj do niego śmietanę i pieprz. Ugotowany makaron wrzuć na patelnię z sosem. Wymieszaj dobrze całość i nałóż na talerze. 
  7. Posyp uprażonymi orzeszkami piniowymi, startym parmezanem i liśćmi bazylii. 
Śliwka

niedziela, 23 czerwca 2013

Śniadanie do łóżka #103: Bruschetta z jajkiem w koszulce



Odwiedziny na pobliskim straganie stają się w czerwcu jeszcze bardziej ekscytujące niż zwykle. Powoli pojawiają się coraz to nowe warzywa i owoce sezonowe, które cieszą oczy. Dlatego zawsze mam problem z tym co wybrać. Przy każdych zakupach, obowiązkowo do mojej torby trafiają pomidory. 

W końcu smakują tak jak powinny i mam wrażenie, że z dnia na dzień stają się jeszcze smaczniejsze. Pomidory są tak wszechstronnym składnikiem, że pomysły na ich wykorzystanie mogłyby się nie kończyć. W kuchni jednak czasem mniej oznacza więcej i ta reguła sprawdza się w przypadku klasycznej włoskiej bruschetty.
Uwielbiam pomidory w towarzystwie czosnku, świeżej bazylii, oliwy, soli i pieprzu. Czasem też zaszaleję i dodam do pomidorowej bruschetty kapary, parmezan, czy ocet balsamiczny, ale zazwyczaj to tylko niepotrzebna fanaberia. 
Może z pierwszym skojarzeniem bruschetta nie jest łączona jako danie śniadaniowe, ale ja właśnie najbardziej lubię nią celebrować początek dnia. 
A żeby prosta grzanka z pomidorami i czosnkiem nabrała bardziej śniadaniowego charakteru, proponuję Wam spróbować zjeść ją z jajkiem w koszulce.
Będzie podwójnie pysznie :) 

Bruschetta pomidorowa z jajkiem w koszulce/ 4 szt.
  • kromki pszennego pieczywa (ciabatta pomidorowa/bułka paryska/bagietka)
  • 3 pomidory
  • 1,5 ząbka czosnku
  • liście świeżej bazylii
  • łyżeczka ziół prowansalskich
  • 1/2 łyżeczki octu balsamicznego
  • łyżka oliwy
  • sól, pieprz
  • Jajka w koszulce:
  • 4 jajka
  • 2 łyżki octu spirytusowego
  • 1,5 łyżeczki soli
  • 0,5 l wody
  1. Rozgniatamy brzegiem noża pół ząbka czosnku. Kromki pszennego pieczywa oblewamy oliwą i smarujemy z wierzchu rozgniecionym czosnkiem. Wkładamy je do rozgrzanego piekarnika do 200 stopni i podpiekamy kilka minut lub używamy do tego tostera.
  2. Pomidory kroimy na pół, łyżką wydrążamy środek i się pozbywamy miąższu, a jędrną część kroimy w kosteczkę. Do pomidorów dodajemy posiekany drobno czosnek, porwane listki bazylii, zioła prowansalskie, oliwę i ocet winny. Przyprawiamy całość pieprzem i solą do smaku, odstawiamy na bok.
  3. W rondelku gotujemy wodę z octem i solą. Gdy woda zacznie się gotować rozbijamy jajko do miseczki lub bezpośrednio o brzeg rondla i wbijamy je delikatnie (można sobie pomóc robiąc łyżką "wirek").
  4. Jajko zacznie się ścinać i opadnie na dno, gotujemy je ok. 2,5-3 minut. Wyławiamy sitkiem, czynność powtarzamy. Przy odrobinie wprawy jajka można przygotować w tym samym czasie.
  5. Na podpieczony grzanki wykładamy zrobione wcześniej pomidory. Każdą grzankę dekorujemy jajkiem w koszulce i bazylią.
Tosia

sobota, 22 czerwca 2013

Słodka sobota #108: Sernik na zimno z kremem truskawkowym



Strasznie dawno nie jadłam sernika na zimno. Zwykle stawiam na ten pieczony, z wszelkimi możliwymi dodatkami, jednak upał zmienia moje podejście do sprawy. Nie potrafię już piec, smażyć, czy gotować. Temperatura przekonuje mnie tylko do chłodników, koktajli, sałatek i lodów. Nie ma się gdzie przed nią schować, bo w środku wcale nie lepiej. Przez nią mój zakwas przygotowany do pieczenia chleba już po pół godzinie zaczyna rosnąć tak mocno, że muszę dzielić go między dodatkowe miseczki!

Oczywiście nie będę narzekać, bo pamiętam jak strasznie zdarzało mi się marznąć zimą. Po prostu wsłuchuję się w aktualne potrzeby mojego organizmu i wybieram formy "na zimno". 

Taki sernik (oczywiście wcześniej mocno schłodzony) polecam zjeść na świeżym powietrzu, ciesząc się prawdziwym, kalendarzowym latem. 

Sernik na zimno z kremem truskawkowym (okrągła forma o średnicy 28 cm)

Spód:
- 170 g herbatników
- 100 g masła
- duża szczypta soli

Sernik:
- 750 g mascarpone
- 250 ml śmietanki kremówki
- 75 g cukru pudru
- 2 cytryny (skórka i sok)
- 20 g żelatyny w proszku
- 100 ml wody

Krem truskawkowy:
- 500 g mascarpone
- 300 g truskawek
- 50 g cukru pudru

Dodatki:
- truskawki
- biała czekolada
- świeża bazylia

  1. Przygotuj spód. Roztop masło. Do blendera wrzuć herbatniki, zalej masłem i dodaj szczyptę soli. Zmiksuj na gładką masę. Powstałą masą wyłóż dno formy, uklepując ją rękami. Wsadź formę do lodówki.
  2. Przygotuj masę sernikową. W małym rondelku rozpuść żelatynę w 100 mililitrach wrzątku. Podgrzewaj i mieszaj aż żelatyna rozpuści się w wodzie. Odstaw do wystudzenia. 
  3. W misce zmiksuj mascarpone z cukrem pudrem, sokiem z cytryn i skórką. Dolej wystudzoną żelatynę i ponownie zmiksuj. 
  4. W oddzielnej misce ubij śmietanę. Ubitą śmietanę dodaj do masy z mascarpone i wymieszaj łyżką. Wylej powstałą masę na przygotowany wcześniej spód. Wstaw do lodówki na co najmniej 4 godziny, aby sernik stężał. 
  5. Po upływie tego czasu przygotuj krem truskawkowy. zmiksuj przewidziane na niego składniki i wylej na sernik. Wstaw do lodówki, aby krem zgęstniał.
  6. Na wierzchu ułóż pokrojone truskawki, poszatkowaną białą czekoladę i bazylię. 
Śliwka

piątek, 21 czerwca 2013

Biała Sangria



Dzisiaj na blogu miał się ukazać pewien przepis. Upał jednak zdecydowanie nie sprzyja gotowaniu, dlatego zmieniłam plany. 
Wolałam skorzystać z pięknej pogody, spędzając czas na świeżym powietrzu. Zabrałam ze sobą truskawki, zestaw do gry w "kometkę" i towarzysza. Nie zapomniałam też o napojach. A chyba nic tak nie orzeźwia w trakcie słonecznego pikniku jak owocowa Sangria!

Trudno jej nie lubić, w końcu łączy ze sobą wino i owoce. Trzeba jednak z Sangrią uważać, bo potrafi być zdradliwa, o czym przekonałam się kiedyś w samo w południe smakując tapas w jednej z barcelońskich knajp.
Ten hiszpański napój przygotowywany jest klasycznie na bazie czerwonego półsłodkiego wina.
Receptur zapewne jest wiele, ale ja już przyzwyczaiłam się do pewnego patentu, który przywiozła ze sobą Śliwka z wakacji w Hiszpanii. Może się to wydawać dziwne, ale dodatek gazowanej Fanty do wina to naprawdę słuszne połączenie. Wychodzi z tego przepyszna Sangria!
Od kiedy spróbowałam tej wersji kiedyś u Śliwki, przygotowuje ją właśnie w ten sposób. Tym razem wykorzystałam jednak białe, musujące wino.
Sangrię przelałam do słoików, aby łatwo je było przetransportować na piknik. Na dnie naczynek znalazły się kostki lodu, brzoskwinia, truskawki, plastry limonki, mandarynki oraz liście świeżej mięty.
Pycha!

Biała Sangria
  • 700-800 ml białego półwytrawnego wina (może być musujące)
  • 400 ml Fanty
  • 50-100 ml wody gazowanej
  • 2 limonki
  • mandarynka lub 1/2 pomarańczy
  • liście świeżej mięty
  • brzoskwinia
  • garść truskawek
  • kostki lodu
  1. Do dużego dzbanka lub słoika wrzucamy umyte i pozbawione szypułek truskawki. Brzoskwinię kroimy w drobną kostkę i dodajemy do dzbanka.
  2. Jedną limonkę i mandarynkę (lub pomarańczę) kroimy w cienkie plastry. Dodajemy do owoców razem z listkami świeżej mięty. 
  3. Do dzbanka wlewamy wino, Fantę, sok z 1 limonki oraz wodę gazowaną. Całość dopełniamy kostkami lody i dokładnie mieszamy. Napój serwujemy od razu lub chłodzimy go w lodówce.
Tosia

wtorek, 18 czerwca 2013

Gofry na zakwasie z karmelowym kurczakiem


Maryla Rodowicz śpiewała o tym, że prawdziwych Cyganów już nie ma. A czy są jeszcze prawdziwi  kulinarni hipsterzy? I czy kiedykolwiek istnieli?
Tego nie wiem, ale jeśli odpowiedź w obu przypadkach brzmiałaby tak, mogę Wam powiedzieć, że na pewno "gastro hipsterzy" nie pogardziliby dzisiejszym daniem!
Hipsterzy budują swój wizerunek wyróżniając się nieprzeciętnym gustem i stylem. Lubią wszystko to co jeszcze nieodkryte lub już niedocenione. Dlatego wytrawne gofry na zakwasie mogłyby być w ich centrum kulinarnego zainteresowania. W końcu gofry kojarzone są głównie z frużeliną, "dżemorem" i bitą śmietaną z nadmorskiej budki. Podawanie ich na słono może być uznane za dziwactwo.

A ja uważam inaczej. Nie od dziś podaje się wytrawne naleśniki, dlatego ciasto na gofry też nie musi być jedynie słodkie.
Na co dzień sporo eksperymentuję z wypiekami chlebowymi na zakwasie, nigdy jednak do takiego ciasta nie dodawałam jajek. Postanowiłam zaryzykować i zobaczyć, czy wyjdą z tego gofry - udało się!
Podałam je z lekkim, domowym majonezem na bazie samych białek oraz z karmelowym kurczakiem. Dodatkowo gofry zdobią liście świeżej roszponki.
Odważycie się spróbować tego hipsterskiego dania?
Ja uważam, że warto :)

Gofry na zakwasie z karmelowym kurczakiem, roszponką i domowym majonezem
Ciasto:
  • 150 g aktywnego zakwasu żytniego
  • 380 g mąki pszennej typ 650
  • 300 ml letniego mleka
  • 2 łyżki klarowanego masła/oliwy
  • 2 jajka
  • 2 łyżeczki cukru
  • 1/2 łyżeczki soli
Karmelowy kurczak:
  • pierś kurczaka
  • 5 łyżek cukru
  • 4 łyżki oliwy do smażenia/oleju rzepakowego
  • 2 łyżki sosu sojowego
  • 2 łyżki orzechów arachidowych
  • sól, pieprz
Lekki majonez:
  • 2 białka
  • łyżka musztardy dijon
  • 220 ml oleju (słonecznikowego, rzepakowego lub arachidowego)
  • łyżka octu winnego
  • sól, pieprz
Gofry:
  1.  Dokarmiony 10 godzin wcześniej zakwas przekładamy do miski. Dodajemy ok. 280 g przesianej mąki pszennej, sól oraz cukier. Stopniowo zaczynamy wlewać letnie, lecz nie za gorące mleko o wyrabiać ciasto (ręcznie lub mikserem). W między czasie dodajemy też łyżkę oliwy i dalej wyrabiamy ciasto. Po ok. 6-8 minutach ciasto będzie konsystencją przypominało gęstą śmietanę.
  2. Misę smarujemy oliwą lub oprószamy mąką i przekładamy do niej ciasto. Przykrywamy ją folią spożywczą lub czystą ściereczką i zostawiamy w ciepłym miejscu bez przeciągów na 4 godziny.
  3. Do wyrośniętego ciasta dodajemy roztrzepane 2 jajka oraz stopniowo dosypując resztę mąki miksujemy wszystkie składniki.
  4. Rozgrzaną gofrownicę smarujemy z wierzchu odrobiną oliwy lub klarowanego masła. Gofry smażymy przez ok. 5 minut, aż się zarumienią.
Kurczak:
  1. Mięso myjemy, osuszamy, oczyszczamy z błonek i kroimy w paseczki. Paseczki kurczaka przyprawiamy solą i pieprzem z dwóch storn.
  2. Do rondla wsypujemy cukier i wlewamy oliwę. Składniki podgrzewamy na małym ogniu, aż utworzy się karmel. Dodajemy sos sojowy, wrzucamy mięso razem z orzeszkami i całość dokładnie mieszamy.
  3. Paseczki kurczaka smażymy przez kilka minut, aż będzie gotowy.
Majonez:
  1. Białka ubijamy na sztywną pianę. Gdy masa będzie już sztywna, dodajemy musztardę, sól oraz pieprz. Powoli zaczynamy wlewać olej cienką stróżką, cały czas ubijając trzepaczką lub mikserem masę.
  2. Gdy majonez zacznie gęstnieć, zaczynamy wlewać olej grubszą stróżką. Całość ubijamy, aż olej się wchłonie. Na koniec dodajemy ocet winny lub sok z cytryny. Próbujemy majonez i ewentualnie przyprawiamy go jeszcze solą i pieprzem do smaku.
 Gofry na zakwasie z karmelowym kurczakiem:
  1. Ciepłe gofry podajemy z karmelowym kurczakiem z orzechami, domowym majonezem i listkami świeżej roszponki.
Tosia

niedziela, 16 czerwca 2013

Śniadanie do łóżka #102: Batoniki musli z truskawkami


Dzisiaj będzie o jedzeniu. Ale wyjątkowo nie o tym, co jem ja, a o tym co mnie zjada. Zjada mnie dziś stres, kawałek po kawałku.

Pięć lat niekiedy ciężkiej, niekiedy łatwiejszej drogi do wyższego wykształcenia właśnie dobiega końca. Jutro stanę przed komisją, żeby obronić moją pracę magisterską. Aż trudno uwierzyć, że czas upłynął tak szybko. 

Ciężko mi się dzisiaj myśli, a jedzenie zeszło zupełnie na drugi plan. Mimo to udało mi się stworzyć batoniki śniadaniowe, które dodadzą mi jutro energii dzięki zawartości ziaren, płatków i orzechów. Przypominają nieco pewne popularne batoniki zbożowe, które możecie znaleźć w sklepach, choć zostały w całości stworzone w warunkach domowych przy użyciu co raz lepszych (choć wciąż nie tych kaszubskich!) truskawek. 

Przepis można dowolnie modyfikować, gotując wasze ulubione owoce i dodając niezliczoną ilość ziaren. Poeksperymentujcie bo naprawdę warto. A ja wracam do nauki, a raczej nerwowego wpatrywania się bez końca w ekran monitora. 

Batoniki musli z truskawkami (forma 20 x 30 cm, czyli ok. 10 porcji)

Masa truskawkowa:
- 500 g truskawek
- 1 łyżka cukru
Spód i wierzch:
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 50 g suszonej żurawiny
- 150 g górskich płatków owsianych
- 50 g migdałów w płatkach
- 100 g granoli
- 20 g amarantusa
- 50 g sezamu
- 50 g posiekanych nerkowców
- 35 g wiórków kokosowych
Zalewa:
- 250 ml mleka
- 1 łyżeczka cynamonu
- 75 g brązowego cukru
- szczypta soli
- 50 g masła

  1. Rozgrzej piekarnik do 150 stopni.
  2. Truskawki pozbaw szypułek i pokrój na małe kawałki. Wrzuć je do garnka razem z łyżką cukru. Gotuj na średnim ogniu aż puszczą sok i od tego momentu ok 10 minut (kawałki truskawek powinny być widoczne, ale całość powinna tworzyć truskawkową masę). Odstaw do ostygnięcia.
  3. Wszystkie składniki na zalewę umieść w garnku. Gotuj przez kilka minut, mieszając co jakiś czas, aż mleko się zagotuje. Odstaw z ognia. 
  4. Do dużej miski wsyp wszystkie składniki na spód i wierzch i dobrze wymieszaj. Wlej do nich zalewę i wymieszaj tak, aby zmieszała się ze wszystkimi składnikami. Podziel powstałą masę na pół. 
  5. Formę wyłóż papierem do pieczenia. Pół masy przeznaczonej na spód ułóż równomiernie w formie i dobrze uklep za pomocą rąk. Wsadź do piekarnika i piecz ok. 15 minut.
  6. Wyjmij formę z upieczonym spodem i wylej na niego równomiernie masę truskawkową. Na masie truskawkowej rozłóż równomiernie resztę masy przeznaczoną na wierzch. Uklep delikatnie rękami, tak aby nie spowodować wypłynięcia masy truskawkowej do góry. Wsadź z powrotem do piekarnika i piecz ok. 30 minut.
  7. Wyjmij i wystudź. Po wystudzeniu najlepiej wstawić ją jeszcze na jakiś czas do lodówki, aby bardziej stwardniała. 
  8. Pokrój dowolnie, aby powstały batoniki (ja pokroiłam ją na 5 równych kolumn i na pół). 
Śliwka

sobota, 15 czerwca 2013

Słodka sobota #107: Czekoladowe semifreddo z malinami


Wczoraj pisałam o szukaniu sposobu na letnie orzeźwienie. W słoneczne, duszne dni pomagają chłodne napoje i oczywiście lody. Latem mam ochotę na mrożone desery nawet w deszczową pogodę. Szkoda tylko, że w poszukiwaniu dobrych lodów trzeba czasem przejechać pół miasta.
Na szczęście bez trudu można je zrobić w warunkach domowych!

Nie potrzeba do tego specjalnej maszynki, chociaż nie ukrywam, że ułatwia ona bardzo pracę. Milsze w przygotowaniu są owocowe sorbety, chociaż podobnie jak z lodami, bez posiadania maszynki, trzeba je miksować w trakcie mrożenia, aby nie były zbite w jedną bryłę.
Znam jednak rozwiązanie tego problemu. Wystarczy zamiast lodów zrobić włoskie semifreddo, a wszystko stanie się jeszcze łatwiejsze!

Już sama nazwa semifreddo sugeruje, że deser ten przypomina prawie zmrożone lody. Jest trochę jak schłodzony mus lodowy, ale przy tym lżejszy i bardziej puszysty. Semifreddo nie trzeba mieszać i już po dwóch godzinach można uzyskać konsystencję idealną do zaserwowania w słodkim rożku waflowym. Masę chłodzimy w formie keksówce, dlatego jeśli zdecydujemy się zmrozić ją trochę dłużej, już po 3 godzinach semifreddo będzie można pokroić na plastry i podać jak terrinę. Ja wybrałam pierwszą wersję.

Zdecydowanie najbardziej lubię lody czekoladowe, dlatego taki też smak wybrałam dla mrożonego deseru. Dla przełamania smaku dodałam kwaskowate maliny, pierwsze w tym roku, jakie udało mi się kupić :)

Czekoladowe semifreddo z malinami/keksówka o wymiarach 12x22cm
  • 300 ml śmietanki kremówki 30%
  • 3 białka
  • 3 żółtka
  • 70 g cukru
  • 3 łyżki kakao
  • 130 g gorzkiej czekolady
  • garść malin
  1. Śmietankę kremówkę ubijamy na sztywną bitą śmietanę.
  2. Białka ubijamy mikserem na sztywną pianę.
  3. Do rondelka wlewamy wodę. Stawiamy nad rondelkiem miseczkę, w której umieszczamy 100 g czekolady. Wodę podgrzewamy i rozpuszczamy czekoladę nad parą wodną.
  4. Resztę czekolady siekamy w drobną kosteczkę.
  5. Żółtka ucieramy z cukrem na kogel mogel, następnie dosypujemy kakao i dalej ucierając wlewamy roztopioną czekoladę. Masę czekoladową łączymy z ubitą wcześniej kremówką i białkami. Delikatnie mieszamy, uważając by piana nie opadła. Na koniec dorzucamy do masy maliny oraz posiekaną czekoladę.
  6. Formę keksówkę lub miskę wykładamy folią spożywczą. Przekładamy do środka masę. Keksówkę wkładamy do zamrażalnika.
  7. Po ok. 2 godzinach semifreddo jest gotowe do podania na gałki. Po 3-4 godzinach można je kroić w plastry i podawać jak lodowa terrinę.
Tosia

piątek, 14 czerwca 2013

Mrożona kawa bananowa

Trawnik sąsiada jest zawsze bardziej zielony. Tak już jest, że ludzie skrycie myślą, że to czego nie mają jest lepsze. Zasada ta może dotyczyć sfer życia prywatnego, czy zawodowego, ale również pogody. 
Zimą marzymy o upałach, a kiedy już przyjdą piękne i słoneczne dni, narzekamy, że jest duszno i gorąco. W takich chwilach trzeba sobie jakoś radzić, albo ciesząc się pięknym dniem, albo uciekając przed słońcem. Pomagają w tym orzeźwiające lody i zimne napoje. 
Ostatnio w trójmieście utrzymywała się piękna pogoda, akurat dzisiaj nie była idealna, ale temat jest aktualny, w końcu jeszcze całe lato przed nami :)

Rześki napój nie musi wcale oznaczać gazowanego płynu w czerwonej puszce, czy lemoniady. Może być także mleczny. Przekonałam się o tym eksperymentując z mrożoną kawą, która potrafi nie tylko orzeźwić, ale także dodaje energii, gdy jest potrzebna.
Mrożoną kawę można łatwo zrobić, jeśli posiadamy zamrożone kostki lodu z wody, czy mleka. Efekt można też uzyskać dzięki mrożonym owocom, a do kawy najbardziej pasują mi banany. 
Wystarczy zamrozić banana, a następnie zmiksować go ze świeżo zaparzoną kawą (najlepiej z ekspresu lub kawiarki) i mlekiem. Napój dodatkowo można ozdobić bitą śmietaną. 
A gdyby dodać jeszcze syrop czekoladowy? Niee, to już za zbytnia deserowa fanaberia, kawa i tak jest pyszna :)

Mrożona kawa bananowa/2 porcje
  • 150 ml świeżo zaparzonej kawy (u mnie z kawiarki)
  • 150 ml mleka 1,5%
  • banan
  • kilka kostek lodu
  • 2 łyżki trzcinowego cukru
  • 50 ml śmietanki kremówki
  1. Wkładamy banana do zamrażalnika na minimum 40 minut. Po tym czasie obieramy go ze skórki i wrzucamy do wysokiego naczynia. Do lodówki wkładamy 2 wysokie szklanki.
  2. Dolewamy świeżo zaparzoną kawę oraz mleko. Dodajemy także kostki lodu oraz cukier trzcinowy. Całość miksujemy za pomocą blendera ręcznego lub stojącego.
  3. Śmietankę kremówkę ubijamy na sztywną pianę.
  4. Zmiksowaną kawę bananową przelewamy do schłodzonych wcześniej szklanek. Kawy dekorujemy bitą śmietaną. Podajemy od razu z kostkami lodu.
Tosia

środa, 12 czerwca 2013

Pieczone pomidory faszerowane kaszą kuskus

Zimą pomidory dla mnie praktycznie nie istnieją. Prędzej sięgnę po małe koktajlowe pomidorki z Hiszpanii w markecie, które chociaż mają jakiś smak, niż po twardego i nieczułego pomidora. Niestety nic się nie równa temu pachnącemu, świeżo zerwanemu z krzaczka. 
Dlatego w okresie wirujących na niebie liści, a następnie płatków śniegu, korzystam z tak zwanej passaty pomidorowej, czy pomidorów z puszki. Dobrze przygotowane przetwory potrafią być naprawdę pyszne i co ciekawe, zawierają więcej likopenu niż przeciętny pomidor.
 Moje zapasy domowego ketchupu z imbirem skończyły się zdecydowanie za szybko, o czym muszę pamiętać w tym roku, gdy zabiorę się za wytrawne przetwory!

Wiosna to czas kiedy pomidory znowu zaczynają pachnieć i smakować. 
Na moje ulubione podłużne, z których robię suszone pomidory muszę jeszcze poczekać. Ale te, które mamy już teraz też są smaczne. 
Zjadam je w dużych ilościach, w sosach do szybkich past, na kanapkach, w zupach i sałatkach. A czasem sprawiam, że są nadziane.
Pomidory nafaszerowałam kolorową kaszą kuskus z cukrowym groszkiem, czosnkiem, parmezanem i pietruszką. Włożyłam je do piekarnika, a po 20 minutach lekka przekąska była już gotowa :) 
Takie pomidory można podawać nie tylko jako szybkie, pojedyncze danie, ale także dodatek np. do grillowanego mięsa.

Pieczone pomidory faszerowane kaszą kuskus/ 3 szt.
  • 3 pomidory
  • 100 g kaszy kuskus
  • 80 g groszku cukrowego
  • ząbek czosnku
  • garść natki pietruszki
  • kilka łyżek tartego parmezanu
  • ok. 2 łyżki oliwy
  • sól, pieprz
  1. Pomidory myjemy, osuszamy i ucinamy w 3/4 wysokości. "Czapeczki" zostawiamy, a miąższ pomidorów wydrążamy za pomocą łyżki. Środek przekładamy do miseczki, a wydrążone pomidory solimy od wewnątrz i ustawiamy "do góry nogami" na kilka minut, aby puściły sok.
  2. Kaszę kuskus wsypujemy do miseczki, dodajemy chlust oliwy oraz szczyptę soli. Zalewamy wrzącą wodą, tak aby przykrywała ok. 0,5 cm nad kaszą. Miseczkę przykrywamy talerzykiem i zostawiamy na kilka minut.
  3. Groszek cukrowy obieramy ze strączków i blanszujemy we wrzącej wodzie pół minuty.
  4. Gotowy kuskus mieszamy widelcem. Dodajemy posiekany miąższ pomidorów razem z sokiem, blanszowany groszek i posiekany drobno ząbek czosnku. Natkę pietruszki drobno siekamy i dodajemy razem z tartym parmezanem. Całość przyprawiamy solą i pieprzem.
  5. Kuskusem faszerujemy pomidory, kładziemy je na blasze wyłożonej pergaminem lub w formie żaroodpornej. Wkładamy do rozgrzanego piekarnika i pieczemy przez 20-25 minut w temperaturze 180 stopni.
  6. Upieczone pomidory podajemy od razu.
Tosia

wtorek, 11 czerwca 2013

Domowa lasagne z burakami i kozim serem


Ostatnio wpadliśmy z przyjaciółmi na pomysł zrobienia tradycyjnej lasagne. Opakowanie głosiło, że możemy to zrobić w dwojaki sposób, obgotowując lekko suche płaty makaronu, albo w piramidzie składników umieścić je w formie suchej, co znacznie wydłużało czas przygotowania. Burczało nam w brzuchach więc wybraliśmy pierwszą opcję. Odklejanie płatów, a raczej skrawków makaronu od siebie zajęło jeszcze więcej czasu niż ułożenie ich na sucho. Złośliwość losu.

Obiecałam sobie, że następną lasagne zrobię rozwałkowując po prostu ciasto na makaron. Zacierałam przy tym rączki, bo widziałam oczyma wyobraźni jak niewiele trzeba- maszyna do makaronu zrobi wszystko za mnie, a ja będę tylko kręcić jej korbką w najlepsze. Los znowu spłatał mi figla. Maszyna zaczęła wydawać dziwne skrzeki i piski i odmówiła posłuszeństwa.

W porządku lasagne. Zrozumiałam. Zrobię cię sama od początku do końca. 

Rozwałkowanie ciasta na lasagne naprawdę przysparza mniej problemu niż użycie gotowej. Można przy tym kontrolować grubość i nasączyć ciasto ulubionymi smakami, dodając składniki jakich dusza zapragnie (spróbujcie poeksperymentować z ziołami). Ja postawiłam na naturalny smak, ale ciasto oparłam w większości na mące pełnoziarnistej, dzięki czemu z każdym kęsem wyobrażałam sobie, że tą lasagne właściwie nie grzeszę. Do tego buraczki z nutką wędzonki, liście botwinki i kozi ser. Nietypowo, ale pysznie. 

Domowa lasagne z burakami i kozim serem (prostokątna forma x)

Lasagne:
- 200 g mąki pełnoziarnistej z 3 zbóż
- 100 g mąki pszennej + porcja do podsypania
- 3 żółtka
- 20 g oliwy
- 1 łyżeczka soli
- ok. 150 ml ciepłej wody

Buraki:
- 600 g buraków (ok. 2 średnie buraki)
- 100 g boczku w kostkach
- 1 łyżka masła
- 4 ząbki czosnku
- 25 g świeżego imbiru
- 2 łyżki sosu sojowego
- 3 łyżki octu balsamicznego
- 2 łyżki miodu
- gałązka rozmarynu
- sól, pieprz

Sos beszamelowy:
- 50 g masła
- 50 g mąki pszennej
- 600 ml mleka
- 1 łyżeczka mielonej gałki muszkatołowej
- sól, pieprz

- 250 g koziego sera w rulonie
- pęczek botwinki (tylko liście)

  1. Najpierw przygotuj farsz z buraków. Obierz je ze skórki i zetrzyj na grubej tarce. Dodaj do nich wyciśnięty czosnek. Zetrzyj do nich również obrany ze skórki imbir.
  2. Na patelni rozgrzej masło, dodaj boczek. Smaż aż lekko zbrązowieje i wypuści tłuszcz. Dodaj buraki i liście rozmarynu.
  3. Smaż buraki aż nabiorą bardziej miękkiej konsystencji (ok. 10 min). Dopraw octem, sosem sojowym, miodem, solą i pieprzem. Odstaw do wystygnięcia.
  4. Do miski wrzuć wszystkie składniki na makaron oprócz wody. Zacznij stopniowo dolewać wodę i zagniatać ciasto. Zagniataj aż uzyska jednolitą konsystencję.
  5. Ciasto podziel na 3 równe porcje. Każdą z nich rozwałkuj na kształt formy, na grubość ok. 1 milimetra. Możesz też rozwałkować mniejsze części i ułożyć obok siebie, jedna przy drugiej. 
  6. Przed ułożeniem każdej warstwy lasagne zamocz ją na kilka sekund we wrzątku. 
  7. Formę wysmaruj tłuszczem. Na dnie ułóż pierwszą warstwę lasagne. 
  8. Pokrój rulon sera koziego na cienkie plastry. Plastry ułóż na pierwszej warstwie lasagne. Na serze ułóż liście botwinki.
  9. Liście przykryj kolejną warstwą lasagne. Na niej ułóż buraki i przykryj ostatnią warstwą lasagne. 
  10. Przygotuj beszamel. Na patelni rozgrzej masło. Dodaj mąkę i pomieszaj. Smaż chwilę mieszając, aż zasmażka nabierze brązowego koloru. Dolej mleko. Mieszaj trzepaczką aż sos zgęstnieje (kilka minut). Zdejmij z ognia, dopraw gałką, solą i pieprzem. 
  11. Wystudzony sos beszamelowy wylej równomiernie na wierzch lasagne. 
  12. Rozgrzej piekarnik do 200 stopni. wstaw lasagne i piecz 20 min. a następnie włącz funkcję grillowania z góry i piecz jeszcze ok. 10 min.
Śliwka

niedziela, 9 czerwca 2013

Śniadanie do łóżka #101: Jajecznica ze szparagami i wędzonym łososiem


Przekonałam już się o tym niejednokrotnie, że tematy dotyczące przygotowywania popularnych potraw mogą budzić więcej emocji niż dyskusje o polityce. 
Z pozoru niewinna i uwielbiania przez wielu jajecznica może okazać się obiektem poważnych sporów. Wyobraźcie sobie, że mniej więcej w co drugiej polskiej rodzinie znajdzie się chociaż jeden samozwańczy mistrz jajecznicy. Jeśli w jednym pokoju trafi się więcej niż dwóch zaklinaczy jajecznicy, istnieje prawdopodobieństwo, że pojawią się problemy. 

Jak usmażyć idealną jajecznicę? 
Słyszałam już wiele teorii. Można smażyć na maśle, oliwie, smalcu, czy wytopionym tłuszczu z boczku. Są tacy, którzy smażą jajka krótko, do momentu ścięcia, a następnie zestawiają patelnię z ognia, aby jajecznica doszła do siebie. Inni wolą mocno wysmażoną, a znajdą się też miłośnicy jajecznicy puszystej, do której dodaje się śmietanę, wodę lub mleko. Kolejna sporną kwestią są dodatki: boczek, szynka, cebula, czosnek, szczypiorek, kurki, a może pomidory?
Ja uważam, że nie ma idealnej, uniwersalnej jajecznicy, w końcu każdy lubi inne smaki, a znajdzie się kilka słusznych technik jej przygotowania. Dlatego z nikim w tej sprawie się kłócić nie zamierzam. 
Chciałabym za to podzielić się z Wami przepisem na jajecznicę, na którą akurat ostatnio miałam ochotę. Jej dodatki to cebula, groszek cukrowy, szparagi, śmietanka i wędzony łosoś. Może przypadnie komuś do gustu :)

Jajecznica ze szparagami, groszkiem i wędzonym łososiem/ 1-2 porcje
  • 4 jajka
  • kilka główek szparagów
  • 50 g groszku cukrowego
  • mala cebula
  • kilka plastrów wędzonego łososia
  • łyżka śmietanki kremówki lub śmietany 18%
  • sól, pieprz
  • łyżka masła
  • łyżeczka oliwy
  1. W rondelku podgrzewamy wodę z 1/2 łyżeczki cukru i szczyptą soli. Wrzucamy główki szparagów i gotujemy 3 minuty. W tym czasie obieramy groszek ze strączków i dorzucamy do gotujących się szparagów. Po minucie odsączamy warzywa i hartujemy w zimnej wodzie.
  2. Do miseczki wbijamy jajka, roztrzepujemy je widelcem. Na patelni rozpuszczamy masło z oliwą. Wrzucamy posiekaną cebulę, przyprawiamy ją solą i pieprzem i czekamy, aż będzie szklista.
  3. Następnie jajka przelewamy na rozgrzaną patelnię i mieszamy drewnianą łyżką. Smażymy 1-2 minut, aby jajka były lekko ścięte. Dodajemy śmietankę i smażymy jeszcze chwilę, aż jajecznica uzyska konsystencję jaką lubimy. Na koniec dodajemy odsączone z wody szparagi i groszek. Całość przyprawiamy solą i pieprzem.
  4. Jajecznicę podajemy od razu, ozdabiając plastrami wędzonego łososia.
Tosia

sobota, 8 czerwca 2013

Słodka sobota #106: Szaszłyki z pączków i owoców


Jedni rozważają jakim widelczykiem zjeść bezę, inni jak w elegancki sposób rozłupać krewetkę, a ja męczę się nawet z szaszłykiem. I właściwie nie tylko z nim. Jestem chodzącym pośmiewiskiem jeśli chodzi o sztukę jedzenia. Nie zrozumcie mnie źle, wiem dokładnie jak to się robi, ale teoria nie idzie w parze z praktyką. 

Mój talerz można rozpoznać z daleka. Gdy ze wszystkich zniknie już jedzenie, u niektórych widać elegancko upchane w kącik niejadalne pozostałości, a mój wyróżnia się artystycznym nieładem. Pochlapię się przy tym prawie zawsze, z naciskiem na zawsze, gdy w grę wchodzi czerwone wino. Chwytając w pałeczki krążek sushi, wyślizgnie mi się dosłownie przed wsadzeniem go w usta, ale jeszcze na tyle wcześnie, żeby złapać odpowiednią wysokość, aby z impetem rozbić się o pełną sosjerkę z sosem sojowym. Mam też na koncie otwarcie się kebabu z drugiej strony, dokładnie tak, aby jego zawartość mogła znaleźć się w mojej otwartej torebce. To cała ja. 

Czytając o moich przygodach możecie sobie pewnie wyobrazić jak bardzo boję się, gdy ktoś przede mną w restauracji kładzie składniki nabite na szaszłyk. "Oooo nieee" myślę, bo gdy tylko jeden z nich się zablokuje, próbuję go zdjąć zbyt mocno, czasem niechcący trafiając resztą jedzenia w talerze innych. Wtedy zawsze napotykam uśmiech Mamy. "Daj, zdejmę".

Tak. Mam 24 lata i Mama zdejmuje mi kawałki z szaszłyka. Czy coś ze mną nie tak? 

Mój dzisiejszy nie wymaga niczyjej pomocy. Ani w tworzeniu, ani w pochłanianiu. Mięciutkie pączki schodzą z niego same, a użyte w tej formie świetnie sprawdzą się na letnich piknikach.

Szaszłyki z pączków i owoców (ok. 15 szaszłyków)
Pączki (ok. 40 sztuk)
- 350 g mąki
- 1 opakowanie suszonych drożdży (7 g)
- 3 żółtka
- 90 g masła
- 1 łyżka amaretto
- duża szczypta soli
- 70 g cukru
- 100 ml mleka
- cukier puder do obsypania

Dodatki:
- truskawki
- winogrona
- figi
- banan

  1. Rozpuść masło i odstaw do ostygnięcia. Podgrzej mleko tak, aby było ciepłe, ale nie gorące.
  2. Pomieszaj ze sobą wszystkie składniki na pączki, oprócz mleka. Powoli zacznij je dolewać i zagniatać ciasto. Zagniataj aż ciasto będzie miało jednolitą i elastyczną konsystencję. Od tego momentu zagniataj jeszcze kilka minut.
  3. Włóż ciasto do miski, przykryj ją folią aluminiową i odstaw w ciepłe miejsce na ok. 1,5 godziny.
  4. Po upływie tego czasu pokrój ciasto na 4 równe kawałki. Z każdego uformuj rulon i pokrój na 10 części. Uzyskasz dzięki temu 40 równych porcji na pączki.
  5. Z każdej z tych porcji uformuj kuleczkę i ułóż na blaszce. Przykryj wszystkie kulki materiałową szmatką i odstaw do wyrośnięcia jeszcze na ok. 45 minut.
  6. Przed upływem czasu wyrastania rozgrzej tłuszcz w głębokiej patelni. powinien mieć ok. 2-3 cm głębokości. 
  7. Zrób próbnego pączka, aby sprawdzić czy nie pali się zbyt szybko. 
  8.  Gdy uznasz, że tłuszcz ma odpowiednią temperaturę (pączek pieni się dookoła, ale nie robi się momentalnie brązowy) możesz wrzucać pączki partiami i smażyć je z dwóch stron aż zbrązowieją.
  9. Gotowe pączki przekładaj na papierowe ręczniki, aby ociekły z tłuszczu. 
  10. Posyp je cukrem pudrem gdy są jeszcze ciepłe.
  11. Wystudzone pączki nabijaj na szaszłyki razem z owocami w dowolnej kolejności. 
Śliwka

czwartek, 6 czerwca 2013

Tagliatelle w sosie z masła orzechowego

W pewnych kwestiach nie mogę sobie ufać. Muszę więc podejmować ostre środki zapobiegawcze, aby nie zrobić czegoś, czego później będę żałować. I tak jest od zawsze z masłem orzechowym. 

Uwielbiam ten słony, zaklejający krem, który najlepiej smakuje w połączeniu z czymś słodkim. Gdy pojawia się w mojej szafce, krążę po domu jak zahipnotyzowana, myśląc tylko o tej szafce i tylko o wsadzeniu palca do słoiczka. Oblizuje palce, uciekam, ale za moment wracam i powtarzam cały proces. Tak do wylizania słoiczka. Podejmuje więc wspomniane środki ostrożności i nie kupuję masła orzechowego, bo wiem jak to się skończy. 

Ale czym by było życie bez takich drobnych przyjemności? Rozmarzyłam się na myśl o makaronie w sosie z masła orzechowego i uznałam, że raz na jakiś czas coś mi się jednak należy. I wcale nie mam wyrzutów sumienia, że wyjadłam prawie pół słoiczka przed rozpoczęciem tworzenia sosu. I nie mam ich też teraz, gdy kończę notkę tylko po to, aby pobiec zanurzyć w nim palce po raz kolejny. 

Tagliatelle w sosie z masła orzechowego (2 duże porcje)
- 200 g makaronu tagliatelle
- 150 g fasolki szparagowej
- 150 g brokułów
- 150 g zielonych szparagów
- 75 g orzeszków ziemnych (niesolonych)
- świeża kolendra
- 100 g kiełków fasoli mung
- garść kiełków brokułu
- 1 limonka
- sól

Sos
- 200 ml mleczka kokosowego
- 2 czubate łyżki masła orzechowego (o obniżonej zawartości tłuszczu)
- 3-centymetrowy kawałek świeżego imbiru
- 3 ząbki czosnku
- 2 łyżki sosu sojowego
- pół łyżeczki pieprzu cayenne
- 2 łyżki oliwy

  1. Przygotuj 3 średniej wielkości garnki. W jednym z nich będzie gotować się makaron, w drugim warzywa na parze, a trzecim sos. 
  2. Od szparagów odkrój końcówkę (gładką, nie główkę!) i pokrój je na średniej wielkości kawałki. Fasolkę szparagową pozbaw twardych końcówek i przekrój na pół, jeśli jest długa. Brokuł podziel na różyczki. Odłóż na sitko i odstaw na później. 
  3. Imbir i czosnek obierz ze skórki. Poszatkuj. Poszatkuj również orzeszki ziemne i odstaw na później
  4. Do jednego z garnków nalej ok. 3/4 wody. Dodaj ok. 1,5 łyżki soli. Dodaj też do wody łyżkę oliwy. Zagotuj i utrzymuj gotującą się na palniku, gdy będziesz przygotowywać resztę składników.
  5. W drugim garnku zagotuj odrobinę wody (ok. 1/5 garnka), a gdy woda się zagotuje, ułóż na garnku sitko z warzywami. Jeśli posiadasz specjalne urządzenie do gotowania na parze, możesz go użyć zamiast sitka. Gotuj ok. 10 minut, w tym czasie zdążysz przygotować sos i makaron.
  6. Do trzeciego garnka wlej oliwę i wsyp imbir i czosnek. Smaż chwilę, a następnie dodaj masło orzechowe. Gdy masło orzechowe się rozpuści, wlej mleczko kokosowe, pomieszaj trzepaczką, aby składniki się dokładnie połączyły. Zmniejsz ogień, dopraw sokiem z 1 limonki i sosem sojowym do smaku (możesz dodać więcej niż przewidziane w przepisie). 
  7. Po upływie 5 minut od rozpoczęcia gotowania warzyw, wrzuć makaron do wrzątku. Gotuj 1 minutę krócej niż przewiduje opakowanie (u mnie trwało to 4 minuty). Po upływie tego czasu odcedź makaron na sitku, a następnie wrzuć go do garnka z sosem. Dorzuć również warzywa i całość wymieszaj. 
  8. Podawaj posypane poszatkowanymi orzeszkami ziemnymi, skropione dodatkową porcją limonki, posypane kiełkami i kolendrą. 
Śliwka

środa, 5 czerwca 2013

Szparagowe guacamole


Co jakiś czas organizujemy na blogu cykle tematyczne. Trwają one zazwyczaj tydzień, chociaż wiele z nich mogłoby ciągnąć się znaczne dłużej. Myślę, że gdyby pojawił się u nas cykl dotyczący past kanapkowych, mógłby z tygodnia przedłużyć się do miesiąca. 
Pasty zdecydowanie królują w mojej kuchni! Są wspaniałe nie tylko podane z czymś do chrupania, czy jako baza kolorowych kanapek. Dobre "smarowidło" może uratować wiele innych dań.
Robię je na tyle często, że ostatnio mój blender postanowił się na mnie obrazić, przestał działać. Póki nie zaopatrzę się w nowy, mam jeszcze na szczęście moździerz. W moździerzu może nie zrobię pasty fasolowej do quesadilli, ale mogę utrzeć w nim pietruszkowe pesto, czy guacamole.

A jeśli chodzi o guacamole..ta znana meksykańska pasta przygotowywana jest klasycznie z awokado. Przepisów jest pewnie tyle co kucharzy, ale zazwyczaj mdłe awokado przyprawia się papryczką chilli, sokiem z limonki i solą. Ja postanowiłam zrobić mały przekręt i awokado połączyć z jeszcze jednym, zielonym składnikiem - szparagami. Dzięki temu guacamole nabrało delikatnego smaku i wiosennego charakteru.
Lekkie, szparagowe guacamole można wykorzystać jako dodatek do kanapki BLT , szybkiego spaghetti lub podać gościom w towarzystwie nachosów.
Jeśli macie czas i ochotę, nachosy możecie zrobić szybko sami, pod warunkiem, że będziecie mieli pod ręką tortillę i ulubione przyprawy :)


Szparagowe guacamole
  • 250 g szparagów (pół pęczka)
  • dojrzałe awokado
  • sok z limonki
  • łyżeczka soku z cytryny
  • 1-2 ząbki czosnku
  • kilka kropel tabasco
  • garść ziół (u mnie natka pietruszki i świeża bazylia)
  • sól, pieprz
  1. Szparagi myjemy, osuszamy i oczyszczamy z twardych końcówek (nie mylić z główkami). Kroimy je na mniejsze kawałki. W rondelku podgrzewamy wodę, dodajemy szczyptę soli i pół łyżeczki cukru. Do gotującej się wody wrzucamy szparagi, gotujemy do 5 do 10 minut, aż będą miękkie.
  2. Awokado kroimy wzdłuż na pół, usuwamy pestkę, a miąższ wyciągamy łyżką. Skrapiamy awokado odrobiną soku z cytryny i wrzucamy do wysokiego naczynia.
  3. Ugotowane szparagi odsączamy, przepłukujemy zimną wodą i dorzucamy do awokado. Dodajemy także posiekany drobno czosnek, zioła, tabasco i sok z limonki. Całość miksujemy na gładką pastę za pomocą blendera lub ucieramy w moździerzu. Guacamole przyprawiamy solą i pieprzem do smaku, podajemy z nachosami.
Szybkie domowe nachosy
  • placek tortilli
  • łyżka oliwy
  • 3 łyżeczki wybranych przypraw (u mnie pieprz cayenne, kmin rzymski, ziarna kolendry, słodka papryka)
  1. Piekarnik rozgrzewamy do 180 stopni. Oliwę mieszamy z przyprawami. Powstałą pastą smarujemy wierzch tortilli.
  2. Placek dzielimy na 12 części (u mnie trójkąty). Kładziemy na blasze wyłożonej pergaminem. Wkładamy do rozgrzanego piekarnika i pieczemy przez 8-10 minut, aż nachosy się zarumienią.
Tosia

sobota, 1 czerwca 2013

Słodka sobota #105: Knedle z truskawkami



Lubię romansować z klasycznymi daniami, dodając od nich coś od siebie i podając je w nowej formie. Interpretować standardowe potrawy można na wiele sposobów. Czasami jednak znane nam danie jest na tyle dobre, że większe modyfikacje przepisu nie mają już właściwie sensu. Wszystko dlatego, że cały urok i smak tkwi w jego prostocie!

Z okazji Dnia Dziecka postanowiłam zrobić sobie prezent i powrócić do dania, które kojarzy mi się z niewinnymi latami, kiedy życie było jak knedle, pyszne i nieskomplikowane. 
Knedle mojej mamy wyróżniało zawsze to, że do ciasta dodawała odrobinę cukru. To sprawiało, że w odróżnieniu od innych miłośników knedli, bardziej  interesowałam się otoczką, w postaci ciasta niż owocowym farszem. W sierpniu były to zawsze knedle ze śliwkami. 
Ponieważ mamy czerwiec i jeszcze chwilę trzeba poczekać na dobre śliwki, a także kaszubskie truskawki, wykorzystałam te dostępne na straganie. W cieście ziemniaczano-twarogowym smakowały cudownie :)

Knedle początkowo miały być tylko dla mnie, ale grzechem byłoby się nimi nie podzielić z kimś bliskim. Rozdzieliłam je na trzy porcje i podzieliłam się z chłopakiem i przyjaciółką.

Knedle z truskawkami/ 15 szt.
  • 250 g chudego twarogu
  • 250 g ugotowanych ziemniaków (starych)
  • 300 g mąki pszennej (u mnie o typie 450)
  • 2 jajka
  • 1,5 łyżki cukru
  • łszczypta soli
  • 15 truskawek
  • Bułka tarta:
  • 4 łyżki bułki tartej
  • 2 łyżki masła
  • łyżka cukru
  1.  Z ugotowanych, odsączonych z wody ziemniaków robimy puree za pomocą tłuczka lub praski. 
  2. Do misy przesiewamy mąkę, dodajemy pokruszony twaróg, puree ziemniaczane, sól i cukier. Mieszamy ze sobą składniki, robimy wgłębienie w mące i wbijamy jajka. Zaczynamy wyrabiać ciasto ręką lub mikserem, aż osiągniemy formę kuli.
  3. Ciasto nie powinno być za twarde, ani się lepić do rąk, kontrolujemy konsystencję ciasta podsypując je mąką. Z wyrobionego ciasta formujemy wałek. Dzielimy go na 15 części. Każdą z nich bierzemy do ręki, rozpłaszczamy, na środku kładziemy truskawkę, posypujemy je szczyptą cukru, a boki ciasta zwijamy ku środkowi. Czynność powtarzamy. Ulepione knedle kładziemy na tacy wyłożonej czystą ściereczką (aby się nie przyklejały).
  4. Knedle gotujemy we wrzącej wodzie przez ok 4 minuty. Na suchą, rozgrzaną patelnię wsypujemy bułkę tartą i prażymy ją kilka minut, aż się zarumieni. Dodajemy masło z cukrem i ze sobą mieszamy chwilę podgrzewając.
  5. Gotowe knedle odsączamy z wody i podajemy od razu z bułką tartą lub śmietaną i cukrem.
Tosia

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...