środa, 31 sierpnia 2011

Placuszki z cukinii z kurkami w śmietanie i oscypkiem



Jakiś czas temu moja przyszła teściowa podała placuszki z cukinii z kurkami. Mmm... rozpływaliśmy się nad tym idealnym połączeniem smaków. Nie doczekałam się kurek zebranych własnymi rękami, bo dopiero jutro jedziemy z Tosią na grzyby (mam nadzieję, że wrócimy z pełnymi koszami tego przysmaku) i powtórzyłam ten sukces, odrobinę modyfikując przepis.
Niedawno prezentowałyśmy już pomysły na wykorzystanie tych grzybów ( tarta i crostini), ale przecież kurek nigdy za wiele!
Najistotniejsza w tym przepisie jest cierpliwość w odsączaniu cukinii. Bez niej placuszki mogą okazać się mokre i bez smaku.
Jestem mało obiektywna, a właściwie, to nawet mało powiedziane, bo Tosia zawsze zarzuca mi, że zbyt mocno ekscytuję się nowymi odkryciami, ale to połączenie jest absolutnie fantastyczne, musicie spróbować!;)

Placuszki z cukinii z kurkami w śmietanie i oscypkiem (ok. 20 porcji)
- 3 cukinie (najlepiej mniejsze i twarde)
- 2 jajka
- 4 łyżki mąki
- 1 garść świeżej pietruszki
- 1 garść świeżego tymianku
- 2 garście świeżej kolendry
- pieprz
- sól

- 750g kurek
- 3 łyżki masła klarowanego
- 1 duży ząbek czosnku
- pieprz
- sól
- 2 łyżeczki cukru
- 3 łyżki śmietany 18% do zup i sosów

- oscypek
- masło klarowane do smażenia

Zetrzyj cukinie na tarce z dużymi oczkami. Do startej dodaj 1 łyżeczkę soli i przesyp na sitko. Trzymaj na sitku przez godzinę, tak aby woda, która z niej wypłynie mogła spokojnie kapać do zlewu, lub innej miski. Odciskaj co jakiś czas pozbywając się dodatkowej wody.
Umyj dokładnie kurki. Niestety, aby pozbyć się zagnieżdżonego w nich piasku, należy opłukiwać każdą oddzielnie. Umyte kładź na papierowym ręczniku.
Na dużej patelni, na małym ogniu rozgrzej 3 łyżki masła klarowanego. Czosnek bardzo drobno posiekaj i wrzuć do patelni. Smaż przez ok. 5 minut na małym ogniu, żeby uniknąć przypalenia. Dodaj kurki i dobrze wymieszaj. Przykryj pokrywką i duś przez ok. 10 minut. Po upływie tego czasu podnieś pokrywkę, posól i mocno popieprz. Podgrzewaj aż wyparuje woda i odłóż na bok.
Przygotuj placuszki. Odciśnij mocno startą cukinię, dodaj jajka i mąkę. Posiekaj pietruszkę, kolendrę i tymianek i dodaj do cukinii. Popieprz i dodaj jeszcze ok. 1 łyżeczkę soli. Wszystko dokładnie wymieszaj.
Na patelni rozgrzej ok. 3 łyżki masła klarowanego. Nakładaj na patelnie ok. 1 łyżkę farszu, delikatnie spłaszczając. Smaż z dwóch stron aż będą delikatnie brązowe, a zrobione odkładaj na ręczniki papierowe.
Gdy usmażysz wszystkie placuszki, podgrzej ponownie kurki, a gdy już będą ciepłe, zdejmij z ognia i dodaj śmietanę.Dokładnie wymieszaj.
Podawaj kładąc kurki na placuszki. Na każdy placek zetrzyj odrobinę oscypka.

Śliwka

wtorek, 30 sierpnia 2011

Spaghetti Bloody Mary






























W gotowaniu niesamowite jest to, że łącząc różne smaki i składniki wszystko może się wydarzyć. Uwielbiam bawić się komponując nowe dania lub zmieniać formę znanych już potraw.
Inspirować może muzyka, kolory, ludzie, a także alkohol. 
Moją dzisiejszą muzą jest drink, który ma wielu przeciwników - Bloody Mary.
Kiedyś podczas wyjazdu nad jezioro, postanowiłam, że zrobię sobie drinka z wódką, sokiem pomidorowym i tabasco. 
Mój pomysł nie spotkał się z entuzjazmem znajomych, którzy krzywili się na jego widok. Gdy przygotowałam sobie drinka, postawiłam go na ganku i weszłam na chwilę do środka. Wychodząc zobaczyłam wściekłego psa (nie mylić z drinkiem), który wbiegł przez otwartą furtkę do ogródka, prosto na ganek, wylewając mojego drinka! Sytuacja była podwójnie zabawna, ponieważ nikt nie chciał bym go piła.
Myślę, że drink ten o wiele bardziej spodoba się wszystkim w formie sosu do makaronu i zamiast go wylewać, będą prosić o dokładkę :)

*Uwaga: Sos zawiera 70 ml czystej wódki, dlatego przeznaczony jest on tylko dla osób pełnoletnich!




































  
Spaghetti Bloody Mary/ 2-3 porcje
200-300 g makaronu spaghetii
500 ml pasatty pomidorowej
70 ml czystej wódki
2 łodygi selera naciowego
cebula
papryczka chilli
łyżeczka cukru
2 ząbki czosnku
4 łyżki śmietany
pieprz
*łyżka tabasco (wersja ostra)

Makaron gotujemy al dente. W tym czasie podsmażamy cebulę aż będzie szklista. Dodajemy posiekany czosnek, chilli i seler naciowy - dusimy kilka minut. Dolewamy passatę pomidorową oraz wódkę i doprawiamy do smaku pieprzem i cukrem (i tabasco). Sos gotujemy 3-4 minuty, w ostatniej minucie dodając śmietanę.
Spaghetti podajemy w szklankach przybranych łodygami selera naciowego.

Tosia

poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Tatar z wędzonego łososia


Romantyczne akcenty w jedzeniu zwykle kojarzą mi się z ciasteczkami, czekoladkami, czy innymi wariacjami na słodko. Mój ukochany, owszem zawsze je doceni, ale często ma do mnie pretensje, że próbuję go utuczyć (w szczególności, że sama sobie danej rzeczy odmawiam). Przedstawiam alternatywę do słodyczy, która może być równie romantyczna- tatar w serduszkach. 
Trochę naginam klasykę, bo tatar w oryginale przygotowywany jest z użyciem surowej ryby, ale dla mnie odrobina dymu nie tylko nie przeszkadza, ale dodaje specyficznego, lepszego smaku. 

Tatar z wędzonego łososia (dla ok. 4 osób)
- 500g wędzonego łososia w kawałku
- 50g kaparów
- 3 łyżki siekanych suszonych pomidorów
- 10 korniszonów
- ćwierć cebuli
- ćwierć jabłka 
- 2 łyżki siekanego świeżego koperku
- 2 łyżeczki musztardy miodowej
- sok z 1 cytryny
- pieprz
- kilka kropli tabasco

- razowe kromki
- masło
- rukola

- musztarda
- paski skórki cytrynowej

Posiekaj łososia i wrzuć do miski. Dorzuć kapary. Posiekaj suszone pomidory, korniszony, cebulę i jabłko i dorzuć do miski. Posiekaj drobno koperek i dorzuć do reszty. Dopraw musztardą, pieprzem, cytryną i tabasco. Na mój smak nie wymaga soli, gdyż łosoś jest słony sam w sobie. 
Przygotuj wykrawaczkę do ciasteczek w kształcie serca i upchnij w środku tatar. Podnieś delikatnie, a uzyskasz kształt serduszka.
Podawaj z razowymi tostami z masłem i rukolą. Udekoruj łyżeczką musztardy i skórką cytrynową na każdym sercu.

Śliwka

niedziela, 28 sierpnia 2011

Śniadanie do łóżka #11: Jajka faszerowane sałatką jarzynową




























Sałatka jarzynowa to żadne odkrycie kulinarne, wręcz przeciwnie, jest to klasyka wśród sałatek! I domyślam się, że w każdym domu panuje tradycja wykonywania jej w określony sposób.
Niedawno podczas grilla z przyjaciółmi, (na którego każdy miał coś przynieść) pojawiły się przypadkiem dwie sałatki jarzynowe. Zrobiliśmy więc konkurs na najlepszą sałatkę - każdy miał skosztować obie wersje i wybrać lepszą. 
Już po pierwszym kęsie znałam zwycięzcę! Wygrała sałatka, która była bardziej doprawiona i którą lubię od lat dziecięcych : zawierająca w sobie cebulkę i jabłko. 
Zrobiła ją nasza przyjaciółka Ada, która twierdzi, że nie przepada za gotowaniem, ale robi rewelacyjne pasty ( Pasta Ady ) i sałatki :)
Sałatka Adama mi też smakowała, ale zabrakło mi w niej tej szczypty magii.
Ja zazwyczaj robię sałatki na oko, jednak trzymam się w miarę pewnych proporcji. Dziś przedstawiam moją sałatkę podaną w formie faszerowanych jajek :)























Jajka faszerowane sałatką jarzynową
Jajka faszerowane:
dowolna ilość jajek
łyżeczka octu winnego
szczypiorek
Sałatka jarzynowa:
3 marchewki
2 pietruszki
pół selera
3-4 ziemniaki
2 jabłka
5 ogórków korniszonów (można zastąpić kiszonymi)
puszka groszku
2 cebule
3 jajka
sok z 3/4 cytryny
6 łyżek musztardy (najlepiej Dijon)
7 łyżek majonezu
7 łyżek jogurtu naturalnego
pieprz
szczypta soli
pół łyżeczki cukru

Jajka:
Gotujemy jajka z łyżeczką octu winnego. Następnie stukamy nimi, aby popękała skorupka i zalewamy zimną wodą. Po 10 minutach jajka obieramy, kroimy wzdłuż na pół i wyciągamy żółtka, które możemy wykorzystać do sałatki.
Sałatka:
Marchewki, pietruszki, ziemniaki i seler gotujemy w mundurkach aż będą miękkie. Ugotowane odstawiamy by przestygły, a następnie obieramy.
Przygotowujemy dużą miskę i kroimy składniki w drobną kostkę : marchewki, pietruszki, seler, ziemniaki, obrane jabłka, korniszony, cebule oraz jajka. Dorzucamy także odsączony z zalewy groszek z puszki.
Warzywa  mieszamy i dodajemy majonez, jogurt naturalny, musztardę, sok z cytryny. Sałatkę mieszamy i doprawiamy pieprzem, solą oraz cukrem. Przyszedł czas na smakowanie i dalsze doprawianie, zależnie od efektu dodajemy jeszcze pieprz, sok z cytryny, musztardę lub majonez. Odstawiamy przykrytą sałatkę do lodówki, aby się "przegryzła".
Jajka faszerowane:
Przygotowane wcześniej jajka faszerujemy zastępując wgłębienie po żółtku sałatką. Dekorujemy szczypiorkiem.

Tosia

sobota, 27 sierpnia 2011

Słodka sobota #16: Ślimaczki z malinami


Ciasto francuskie potrafi być zbawienne w wielu kryzysowych sytuacjach. Gdy nagle pojawią się goście, można wyczarować ciekawe wypieki dosłownie z kilku składników. Taką rolę kiedyś spełniły paszteciki, które robiłam już tyle razy, że aż mi się przejadły. 
 Jakiś czas temu robiłam cynamonowe ślimaczki, które szczerze mogą aspirować do miana najlepszych drożdżówek jakie kiedykolwiek jadłam, choć wymagają poświęcenia dużo większej ilości czasu. Dzisiaj wykorzystuję maliny, których ostatnio jest pod dostatkiem, ale równie dobrze można użyć inne owoce, które akurat macie pod ręką. 

Ślimaczki z malinami (6 sztuk)
- 2 opakowania ciasta francuskiego w rulonie
- 500g malin
- cukier (według uznania)
- 2 łyżki mąki
- 1 jajko
- cukier puder (do posypania)

Zagotuj maliny i ewentualnie dodaj cukier. Po 5 minutach, gdy będą już rozgotowane, odstaw do ostygnięcia.
Nagrzej piekarnik do 180 stopni.
Do malin dodaj mąkę, żeby zgęstniały. Jeśli wciąż uważasz, że są zbyt lejące, dodaj jej trochę więcej.
Gdy maliny wystygną, rozwiń ciasto francuskie. Z jednego rulonu zrobisz 3 ślimaczki. Zaczynając od dołu, zostaw około 1cm ciasta i nałóż łyżeczką maliny równolegle na całej długości, zostawiając na obu końcach po 1cm ciasta. Zwiń dwa razy w kierunku góry, zamknij końce i odetnij. Zwiń rulon w ślimaczka. To samo zrób z resztą ciasta.
Ślimaczki ułóż na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. W miseczce roztrzep jajko i posmaruj każdego ślimaczka.
Piecz przez 30 minut*. Przed podaniem posyp cukrem pudrem.

*Nie przejmuj się, jeżeli część malin wyciekła z ciasta podczas pieczenia

Śliwka

czwartek, 25 sierpnia 2011

Crostini z mozzarellą i kurkami


Stało się!
Kurkowe szaleństwo dopadło, w końcu i mnie. Cóż się dziwić, spójrzcie tylko na te kurki, czyż nie są urocze i apetycznie kuszące?
W towarzystwie chrupiącego pieczywa, ciągnącej się mozzarelli, pikantnej papryczki chilli i aromatycznego rozmarynu smakują obłędnie.
Zostawiam was ze zdjęciem, bo myślę, że w tym wypadku wystarczy obraz by uwierzyć mi na słowo :)

Crostini z mozzarellą i kurkami
bagietka/ciabatta 
garść kurek
60 g mozzarelli
1/3 papryczki chilli
łyżeczka suszonego rozmarynu
mały ząbek czosnku
łyżka masła
łyżka oliwy z oliwek
pieprz

Pieczywo kroimy na ukośne kromki, polewamy oliwą z oliwek i nacieramy przekrojonym czosnkiem.
Kurki dokładnie myjemy i osuszamy. Chilli i czosnek drobno siekamy.
Na patelni rozpuszczamy masło z oliwą i wrzucamy kurki, chilli, czosnek i przyprawiamy pieprzem do smaku. Dusimy ok. 5 minut, na małym ogniu i odstawiamy.
Na kromki pieczywa kładziemy po plastrze mozzarelli, łyżkę duszonych kurek i posypujemy rozmarynem. Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni i wkładamy przygotowane crostini na 6 minut. Gotowe!

Tosia

środa, 24 sierpnia 2011

Pikantne żeberka z sosem śliwkowym BBQ























Jeśli czytasz teraz notkę i uważasz, że nie lubisz żeberek z przyczyn smakowych..spróbuj ich jeszcze jeden raz, korzystając z tego przepisu! 
Tak było ze mną, jakoś nigdy nie przepadałam za żeberkami, wydawały mi się tłuste i zbyt kłopotliwe w spożyciu. Nawet wymyślając marynatę do żeberek, które robiłam z myślą o moim mężczyźnie, nie przypuszczałam, że aż tak mi zasmakują. 
Tak naprawdę to przy wyśmienicie skomponowanej marynacie, nie potrzebują one żadnych specjalnych dodatków i takie miały pozostać początkowo. Rozejrzałam się jednak po kuchni i zobaczyłam uśmiechające się do mnie śliwki węgierki (żeberka przecież słyną z połączenia z suszonymi śliwkami). Przypomniałam sobie wtedy też, że kiedyś na Kwestii Smaku spodobał mi się śliwkowy sos BBQ. Postanowiłam więc improwizować i zrobić podobny. 
Wyobraźcie więc sobie żeberka idealne, podkreślone pikantnym, śliwkowym sosem BBQ - uczta dla podniebienia :)





















Pikantne żeberka wieprzowe, z sosem śliwkowym BBQ
0,5 kg żeberek wieprzowych
Marynata:
3 łyżki melasy trzcinowej/buraczanej/miodu
3 łyżki przecieru pomidorowego/dobrej jakości ketchupu
2 łyżki sosu sojowego
ząbek czosnku
pół papryczki chilli
pieprz
Sos śliwkowy BBQ:
3 łyżki masła
1/2 cebuli
1/2 ząbka czosnku
pomidor
8 śliwek węgierek
łyżka posiekanej papryczki chilli
łyżeczka ostrej papryki
łyżka melasy trzcinowej/buraczanej/miodu
łyżka octu balsamicznego
łyżka sosu sojowego

Żeberka:
Umyte żeberka kroimy na mniejsze kawałki, pozostawiając po 1-2 kostki. Czosnek i papryczkę chilli drobno kroimy i łączymy z melasą, przecierem, sosem sojowym i pieprzem. Do marynaty dorzucamy mięso i dokładnie mieszamy. Żeberka marynujemy minimum godzinę, a najlepiej zostawić je na noc w lodówce.
Mięso razem z marynatą przekładamy na blachę i wkładamy do rozgrzanego piekarnika do 180 stopni. Pieczemy ok. godzinę, od czasu do czasu, przekładając żeberka na drugą stronę.
Sos śliwkowy BBQ:
Posiekany czosnek i cebulkę wrzucamy do rondelka z rozpuszczonym masłem - smażymy aż cebulka będzie szklista. Wtedy dorzucamy pokrojone w kostkę śliwki oraz pomidora. Doprawiamy sos pozostałymi składnikami i dusimy 15 minut na małym ogniu. Gotowy sos miksujemy blenderem i podajemy na ciepło lub zimno.


Tosia

wtorek, 23 sierpnia 2011

My blueberry pie


- Szukam powodu...
- Wydaję mi się, że czasem lepiej go nie znać, a niekiedy powód po prostu nie istnieje
- Wszystko ma powód
- Jak placki i ciasta. Na koniec dnia sernik i szarlotka znikają z półmisków. Strucla brzoskwiniowa i ciasto czekoladowe są na wykończeniu, ale placek jagodowy jest nietknięty.
- Co z nim nie tak?
- Nic. Po prostu ludzie go nie wybierają. Nie jego wina, że nikt go nie chce...
- Czekaj! Ja wezmę kawałek!

Oglądając zwiastun jednego z moich ulubionych filmów- "My blueberry nights" (Jagodowa miłość) zakochałam się od pierwszego wyjrzenia. Od razu wiedziałam, że mi się spodoba, a co ciekawe nie tylko ja miałam podobne odczucia. Jeszcze przed obejrzeniem trafiłam na Facebooku na grupę "I haven't even seen My Blueberry Nights...but I know it's gonna rock!".
Tak jak przypuszczałam. Film jest nietuzinkowy, a jego głównym bohaterem jest właśnie placek jagodowy. Elisabeth (Norah Jones), która podejrzewa swojego chłopaka o zdradę, przychodzi nagle do pobliskiego baru spytać czy był tam niedawno widziany. Jeremy (Jude Law) kojarzy osoby nie po samym wyglądzie, ale częściej po tym co u niego zamawiają. Po uzgodnieniu, że ostatnio zamówił schabowego, lubi cebulowe krążki, ale nie znosi ziemniaków właścicielowi przypomina się, że był u niego wczoraj...z inną kobietą.
Elisabeth przychodzi jeszcze parę razy zapytać, czy jej (były) ukochany pojawił się odebrać klucz, który zostawiła w kawiarni. W końcu przyznaje się, że po prostu nie ma z kim pogadać i zostaje, zjadając placek jagodowy. Przy tym placku z kulką loda narodzi się nowa miłość, a po nagłym zniknięciu Elisabeth, Jeremy będzie trzymał dla niej ten placek każdego dnia, aż wróci.
Niesamowite jest to, że cały film jest inspirowany wspomnianym wyżej plackiem. Sceny oddzielone są bliskimi zbliżeniami na ciasto jagodowe , na którym rozpuszcza się gałka loda, a wszystko dookoła ma barwę fioletu.
Polecam każdemu zarówno film, jak i doskonały placek jagodowy (zrobiłam go razem z pierogami,  z ostatnich jagód, ale placek, w przeciwieństwie do pierogów, będzie smakował prawie tak dobrze, gdy użyjesz mrożonych)

- Kiedy umierasz, zostają po tobie tylko wspomnienia w życiu innych. 
Ciekawe jak ty mnie zapamiętałeś. Jako dziewczynę łasą na placki jagodowe, czy dziewczynę ze złamanym sercem.



Placek jagodowy (forma 32 x 32cm)
- 450g mąki
- 240g zimnego masła
- 150g cukru
- szczypta soli
- 1 jajko

- 2,5 filiżanki świeżych jagód
- 2 łyżki cukru

- śmietana 18%
- 2 łyżki cukru





Umyj jagody. Zagotuj je w średnim rondelku z 2 łyżkami cukru i odstaw do wystygnięcia.
Przygotuj kruche ciasto. Zagnieć mąkę, cukier, szczyptę soli, jajko i zimne masło pokrojone na małe kawałki. Po jakimś czasie otrzymasz jednolitą masę. Podziel ciasto na pół i wsadź jedną z połówek do lodówki.
Drugą połówkę równomiernie wyłóż na formie do ciasta. Podziurkuj ciasto delikatnie widelcem, żeby nie popękało podczas pieczenia.
Rozgrzej piekarnik do 180 stopni i piecz ciasto przez około 20 minut, aż zbrązowieje. Wyjmij i poczekaj aż wystygnie.
Gdy upieczony spód będzie już chłodny, wylej na niego wystudzone jagody.
Wyjmij z lodówki drugą część ciasta i rozwałkuj na posypanej mąką desce/blacie. Wytnij paski o 3cm szerokości (dłuższe i krótsze tak, aby utworzyły kratkę na cieście, jak na zdjęciu wyżej). Umieść je na cieście i całość wsadź ponownie do piekarnika. Piecz jeszcze przez ok. 20 minut aż paski ciasta się zarumienią.
Podawaj ze śmietanką wymieszaną z cukrem.

Śliwka


poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Czeskie knedliky z kiszoną kapustą zasmażaną


Z czym kojarzą wam się Czechy? Oto moje pierwsze skojarzenia: krecik, Skoda, gazowana Kofola, świetne piwo oraz oczywiście knedliky!
Niedawno podczas urlopu w Karpaczu, znalazłam się spontanicznie w Czechach na Pucharze Świata w XC MTB. Kolarstwo górskie nie wywołuje u mnie takich emocji jak u ukochanego, chciałam w ramach przyjemności skosztować chociaż knedlików. 
Pojawiły się  problemy, ponieważ w mieście w którym się zatrzymaliśmy, było zupełnie pusto, a my mieliśmy jedynie polskie pieniądze. Okazuje się, że Czesi poważnie podchodzą do weekendu i odpoczywają zamykając sklepy i kantory (przynajmniej w mniejszych miastach).  
Bardzo się spieszyliśmy, dlatego zjedliśmy szybko makaron, w restauracji, która okazała się włoską knajpą. Wróciliśmy do Polski spragnieni knedlików! 
Kilka dni później udało nam się odwiedzić Czechy jeszcze raz i wtedy zaspokoiłam swoje pragnienie interesującą wersją knedlików z boczkiem i skwarkami.
Nie lubię czuć się ograniczona przez tego typu sytuacje, dlatego jak tylko wróciłam do Polski, od razu zabrałam się za domowe knedliky. Moja wersja jednak jest bardziej tradycyjna, niż ta którą nam podali w restauracji i mimo dodanego boczku do kapusty, zdecydowanie mniej tłusta.
Teraz będę mogła je jeść, kiedy tylko mam na to ochotę :)



Czeskie knedliky z kiszoną kapustą zasmażaną
Knedliky:
250 g pszennej mąki
żółtko
125 ml mleka
10 g drożdży
czerstwa bułka kajzerka
łyżeczka cukru
szczypta soli
Kiszona kapusta zasmażana:
700 g kiszonej kapusty
ok. 300 ml wody
200 g boczku
2 małe cebule
liść laurowy
4 ziela angielskie
8 ziaren pieprzu
szczypta suszonych pestek papryczki chilli
łyżeczka cukru
łyżka octu winnego

Knedliky:
Łyżkę mąki, 2 łyżki mleka, łyżeczkę cukru i drożdże mieszamy razem i odstawiamy na 10 minut.
Kajzerkę kroimy w kostkę, zalewamy mlekiem i dodajemy żółtko. Następnie dodajemy rozczyn drożdżowy, przesianą mąkę oraz szczyptę soli i mieszamy dokładnie składniki. Ciasto przekładamy na blat i wyrabiamy 5-7 minut. Dalej odkładamy do miski, przykrywamy czystą ściereczką i odstawiamy na godzinę.
Po tym czasie, ciasto dzielimy na 3 kule, z których robimy wałeczki. W dużym garnku gotujemy wodę ze szczyptą soli. Gdy woda będzie wrząca, wrzucamy wałeczki i gotujemy 7 minut. Potem odwracamy knedliky na drugą stronę i gotujemy kolejne 7 minut. Gotowe knedliky kroimy nitką i podajemy z kiszoną kapustą zasmażaną.
Kiszona kapusta zasmażana:
Kapustę odsączamy z soku i drobno kroimy. Wrzucamy do woka lub rondla i zalewamy wodą, tak by sięgała na wysokość kapusty. Dodajemy jedną posiekaną cebulkę, liść laurowy, ziele angielskie, cukier i ziarenka pieprzu - dusimy na małym ogniu 20 minut.
Boczek kroimy w kostkę i wrzucamy na rozgrzaną patelnię. Gdy mięso wytopi tłuszcz, dorzucamy posiekaną cebulkę i pieprzymy. Smażymy kilka minut i całość dodajemy do kapusty. Kapustę dusimy jeszcze 40 minut, na koniec doprawiamy octem i podajemy z knedlikami.

Tosia

niedziela, 21 sierpnia 2011

Śniadanie do łóżka #10: Jajka po benedyktyńsku

Zadziwia mnie czasem ile historii może kryć się za zwykłą kanapką z jajkiem. Jajka po benedyktyńsku (Eggs Benedict) doczekały się trzech konkurencyjnych hipotez ich powstania, z których pierwsza datowana jest od końca XIX wieku! Od dawien dawna znane są także jako wyjątkowo skuteczne lekarstwo na kaca:) 
W oryginale powinno się je podawać na angielskim muffinie, z szynką lub bekonem, jajkiem w koszulce i sosem holenderskim. Ta niesamowita dokładność zaowocowała nowymi nazwami, które powstały tylko przez zamianę jednego ze składników. Na przykład dodając plaster pomidora uzyskamy Eggs Blackstone, a wymieniając szynkę na szpinak- Eggs Florentine. Nie wiem jak nazywała by się moja wersja, gdyż mocno odbiega od klasycznej, ale mogę was zapewnić, że jest równie pyszna. 

Jajka po benedyktyńsku (1 kanapka)
- 1 jajko
- 1 łyżeczka octu
- pół ciabatty z cebulą
- masło
- 1 plaster żółtego sera
- 2 suszone pomidory
- 1 plaster wiejskiej szynki
- garść rzeżuchy 
- 1 łyżka majonezu
- sól
- pieprz

Zagotuj wodę z łyżeczką octu w średniej wielkości garnku. Wbij jajko do małej filiżanki lub miseczki. Gdy woda zacznie mocno wrzeć, delikatnie zmniejsz ogień i wlej jajko bezpośrednio do wody. Łyżką lub szpatułką kieruj rozchodzące się białko w stronę żółtka. Gotuj około 2-3 minuty i wyłów łyżką cedzakową. 
Pogrzej ciabattę na tosterze, posmaruj masłem. Ułóż na niej plaster sera, suszone pomidory, plaster szynki i rzeżuchę. Na czubku połóż jajko w koszulce, posól i popieprz. Udekoruj majonezem.

Śliwka


sobota, 20 sierpnia 2011

Słodka sobota #15: Tarta z ricottą i truskawkami






























Nie, to nie pomyłka, ani zdjęcia, które przygotowałam dwa miesiące temu i zawieruszyły mi się gdzieś przypadkiem w folderze burczymiwbrzuchu. 
Dzisiejsza notka to pożegnanie, ale nie martwcie się..  
Nie jest to pożegnanie ze słodkimi sobotami, ani tym bardziej ze mną. To pożegnanie z truskawkami! 
Wczoraj, o dziwo! Udało mi się kupić całkiem apetyczne i smaczne truskawki. Nie mogłam się powstrzymać przed ich zakupem, ponieważ w tym sezonie odczułam zdecydowany truskawkowy niedosyt.
Jednak oprócz truskawek, ważną rolę pełni dziś także ricotta, którą wykorzystałam do delikatnego kremu z mascarpone. Rozpływającemu się w ustach sernikowemu kremowi i słodkim truskawkom, towarzyszy mój ulubiony kruchy spód Davida Lebovitza . Myślę, że tarta równie fantastycznie smakowałaby w innych kombinacjach, np. z kokosowym spodem i malinami.
Słodkiej soboty ;)

Tarta z ricottą i truskawkami
Kruche ciasto:
135 g masła
1,5 łyżki oliwy
4,5 łyżki wody
1,5 łyżki cukru
szczypta soli
225 g mąki pszennej
Krem:
250 g ricotty
250 g mascarpone
skórka z cytryny
2 łyżki soku z cytryny
5 łyżek cukru pudru
łyżeczka ekstraktu z wanilii
garść truskawek
listki świeżej mięty
+2 łyżeczki żelatyny

Spód:
Wszystkie składniki na kruche ciasto oprócz mąki umieszczamy w metalowej misce i wkładamy do piekarnika o temperaturze 200 stopni, na 10 minut lub do rozpuszczenia. Następnie dodajemy przesianą mąkę i wyrabiamy ciasto. Gotowym ciastem oblepiamy formę do tarty lub tortownicę i nakłuwamy je widelcem. Pieczemy w temperaturze 180 stopni, ok. 20 minut.
Krem:
Składniki dokładnie miksujemy.
Tarta:
Na podpieczony i wystudzony spód wykładamy przygotowany krem. Umytymi truskawkami i listkami mięty dekorujemy krem według uznania. Tartę przechowujemy w lodówce, najlepiej schłodzić minimum godzinę, przed podaniem.
*Jeśli zamierzamy długo przechowywać ciasto lub je przewieźć:
Żelatynę zalewamy łyżką zimnej wody i odstawiamy na 10 minut. Po tym czasie zalewamy 2 łyżkami wrzącej wody, dokładnie mieszamy do rozpuszczenia i wylewamy na wierzch tarty.


Tosia

czwartek, 18 sierpnia 2011

Pierogi z jagodami


Lato kończy się wraz z ostatnimi jagodami (ostatnimi dosłownie- wykupiłam wszystkie). Od miesięcy miałam w głowie wiele pomysłów na ich wykorzystanie i jak zwykle wszystko odkładałam na później, więc się doigrałam-jagód koniec. Jak kończyć to z klasą, najlepszą potrawą lata, czyli pierogami. 
Nie jestem w stanie powiedzieć kiedy ostatni raz miałam okazje smakować to niebiańskie danie. Podejrzewam, że minęło co najmniej 5 lat ( nie wiem też jak mogłam do tego dopuścić!). Moje podniebienie wymazało z głowy wszelkie związane z tym wspomnienia, ale już po spróbowaniu pierwszej łyżeczki słodkiej śmietanki wszystko zaczęło wracać. 
Z tego co pamiętam, od momentu kiedy nauczyłam się mówić, na pytanie "Jakie jest twoje ulubione danie?" odpowiadałam bez zastanowienia- pierogi (często dodając ruskie). Nie mogło być inaczej, moja Mama robi najlepsze na świecie (pewnie wydaje wam się, że ktoś kogo znacie robi lepsze, ale to nie może być prawda;). Jedyne co mnie powstrzymywało przed częstym lepieniem to wałkowanie. Szczerze nienawidzę tej czynności, a w szczególności, gdy ciasto jest elastyczne (niestety czasem i w tym wypadku) i po wypocinach z wałkiem wraca do tej samej objętości. Tym razem byłam sprytniejsza- skorzystałam z mojej wspaniałej maszyny do makaronu, którą prezentowałam już robiąc domowy makaron. Polecam każdemu,  to niesamowicie ułatwia życie w kuchni. 

Pierogi z jagodami (ok. 50 sztuk)
- 3 filiżanki świeżych jagód
- 1 łyżka mąki

- 3 szklanki mąki
- 6 łyżek oliwy z oliwek
- szczypta soli
- ok. 0,5 szklanki ciepłej wody

- 280g kwaśnej śmietany 18%
- cukier
- masło (do posmarowania)

-sól

Jagody umyj i w miarę możliwości osusz papierowym ręcznikiem. Dodaj łyżkę mąki i wymieszaj, aby owoce nie puściły dużej ilości soku.
Przygotuj ciasto. W misce (lub na blacie) umieść mąkę, szczyptę soli i oliwę. Rozpocznij zagniatanie powoli dolewając ciepłej wody. Jeśli po dolaniu przewidzianej porcji ciasto wciąż jest zbyt suche i mało sprężyste, dodaj jeszcze trochę wody (a jeśli zbyt mokre- podsyp mąką). Zagnieć dobrze ciasto od czasu do czasu smarując ręce oliwą. Rozwałkuj tak cienko jak tylko możesz (lub przewiń ciasto przez maszynę do makaronu) i wytnij kółka obróconą do góry nogami szklanką. Niewykorzystane kawałki zagniataj i rozwałkowuj od nowa, a jeśli nie używasz ich przez chwilę, odłóż pod przykrywkę (ciasto ma tendencję do szybkiego wysychania). W środku wykrojonego kółka umieść jagody, około 1,5 łyżeczki na kółko i sklej podnosząc obie strony do góry. Zaklej dokładnie pilnując, żeby sok lub kawałek owocu nie dostał się między ciasto.
Śmietanę dokładnie wymieszaj z dwiema łyżkami cukru.
W dużym garnku zagotuj wodę z łyżeczką soli i wlej łyżkę oliwy. Gdy woda zacznie wrzeć, odrobinę  zmniejsz ogień i delikatnie włóż pierogi. Gotuj przez ok. 4-5 minut. Wyłóż na talerze, posmaruj masłem, polej śmietaną i posyp cukrem.
Niewykorzystane polecam zamrozić, żeby jeszcze dłużej móc cieszyć się latem.

Śliwka


środa, 17 sierpnia 2011

Red hot chilli crackers
































Ostatnio będąc na wakacjach w górach zakupiłam wędzony ser. Co ciekawe, w Karpaczu można dostać jedynie podróbki oscypka z mleka krowiego, sprzedawane pod hasłem "scypek" lub "łoscypek". Mimo iż nie jest to prawdziwy oscypek, taki wędzony ser też jest smaczny, dlatego zakupiłam go bez obaw. Zastanawiałam się co z niego zrobić, a wybór padł na domowe krakersy, które były na mojej liście przysmaków do zrobienia :)
Aby serowe krakersy nie były zbyt mdłe, podkreśliłam je pikantnym smakiem papryczki chilli. 
Podczas grillowania z przyjaciółmi, jedliśmy je maczając w sosie czosnkowym. Świetne do nich pasować będzie także słynna pasta Ady !


Red hot chilli crackers- serowe krakersy z chilli
300 g mąki pszennej
200 g masła
125 g wędzonego sera
pół papryczki chilli
łyżeczka cukru
szczypta soli
łyżeczka sody oczyszczonej
+ sól gruboziarnista i łyżeczka pieprzu cayenne

Ser ścieramy na tarce o cienkich oczkach. Masło miksujemy z mąką, cukrem, solą i sodą. Dodajemy posiekaną papryczkę oraz starty ser. Zagniatamy kulę i wkładamy na godzinę do lodówki.
Ciasto wałkujemy na ok. 0,5 cm i wycinamy krakersy. Ciasteczka pieczemy 10 minut, na papierze do pieczenia, w piekarniku o temperaturze 200 stopni. Na koniec posypujemy solą i pieprzem cayenne.

Tosia

poniedziałek, 15 sierpnia 2011

Pasta Ady na razowych grzankach


Nasza wspólna przyjaciółka Ada robi najlepszą pastę serową na świecie! Kiedyś podała ją na imprezie sylwestrowej i wszyscy najedzeni i zadowoleni zionęliśmy czosnkiem witając nowy rok. Wielkim szokiem okazało się dla mnie to, że sukces zależy tylko od połączenia 3 składników: sera, majonezu i czosnku. Ada podaje pastę na krakersach, a ja dziś podam na razowych tościkach. 
P.s. Ada miała wczoraj urodziny, 100 lat!

Pasta Ady na razowych grzankach (ok. 16 sztuk)
- 10 łyżek startego na grubej tarce żółtego sera
- 2 łyżki majonezu
- 2 ząbki czosnku
- sól
- pieprz

- 4 kromki chleba razowego
- małe liście bazylii

Zetrzyj ser na grubej tarce, wymieszaj dokładnie z majonezem. Wyciśnij 2 ząbki czosnku, dodaj sól i pieprz i dokładnie wymieszaj. Podgrzej kromki w tosterze, odkrój skórkę dookoła i pokrój każdą kromkę na 4 równe kwadraciki. Nałóż pastę na grzanki (ok. 1 łyżeczkę na jeden kwadracik) i udekoruj małymi liśćmi świeżej bazylii.

Śliwka

niedziela, 14 sierpnia 2011

Śniadanie do łóżka #9: Pudding ryżowy z malinami



























Weekend to odpowiedni czas, aby poświęcić więcej czasu niż możemy na to sobie pozwolić w tygodniu, na przygotowanie wyszukanego posiłku na początek dnia. 
Jeśli macie aż godzinę na akt celebrowania śniadania, to polecam wam przepis na pudding ryżowy. Postanowiłam go podać ze świeżymi malinami, ponieważ martwi mnie myśl, że już wkrótce może ich zabraknąć. Zimą można je zastąpić musem z owoców mrożonych albo z kompotu.
Ciężko mi sobie wyobrazić, że ktoś wstanie ponad godzinę wcześniej w niedzielny poranek i przygotuje taki pudding ryżowy komuś do łóżka.  
Może więc to idealny przepis na słodkie drugie śniadanie? Tak czy siak polecam! :)


Pudding ryżowy z malinami
100 g ryżu
750-900 ml mleka
łyżeczka ekstraktu z wanilii
45 g cukru
skórka z cytryny
garść malin

W rondelku umieszczamy 750 ml mleka, ekstrakt z wanilii, skórkę z cytryny oraz cukier. Gdy mleko będzie wrzące wrzucamy ryż i przykrywamy rondel. Gotujemy na małym ogniu godzinę lub do momentu aż ryż będzie miękki.
W między czasie pudding mieszamy i ewentualnie dolewamy mleko, aby uzyskać kremową konsystencję.
Pudding podajemy z malinami, ciepły lub zimny.

Tosia

sobota, 13 sierpnia 2011

Słodka sobota #14: Batony Rocky Road


Czasami mam wrażenie, że język angielski potrafi lepiej zilustrować desery. Często szukam odpowiedników w języku polskim i nie mogę ich znaleźć. Weźmy na przykład "topping". Nie jest to polewa, bo jak sama nazwa wskazuje nie polega to na rozlewaniu czegoś po ciastku. Przybranie? Nie brzmi zbyt apetycznie. Nie jest to też lukier, jak sugeruje mi mój słownik, oczywiście może nim być, ale nie zawsze. Albo "curd", nie jest to przecież zwykły krem, wyróżnia się swoją delikatną galaretowością, a nazwa "masełko" nie jest zbyt przekonująca.
Do czego zmierzam? Moje batony w dosłownym tłumaczeniu musiałabym nazwać "wyboistą drogą", więc pozostanę przy nazwie oryginalnej.

Batony Rocky Road (forma 23 x 23 cm)
- 440g gorzkiej czekolady
- 200g masła
- 3 łyżki miodu
- 2 łyżki wiśniówki (pominąć w wersji dla dzieci;)
- 100g herbatników
- 100g kolorowych pianek marshmallows
- 100g blanszowanych migdałów
- 50g suszonej żurawiny
- 50g kandyzowanej skórki pomarańczowej

W kąpieli wodnej rozpuść czekoladę z masłem. Dodaj miód i wiśniówkę, dobrze wymieszaj. do innego garnuszka przelej ok. 1,5 chochli mieszanki. Pokrusz herbatniki na średniej wielkości kawałki. Dodaj do "głównego garnuszka". Dodaj resztę składników, poza piankami marshmallows i wymieszaj. Daj czekoladzie trochę wystygnąć dodaj pianki.
Formę wyłóż papierem do pieczenia. Przelej masę równomiernie, i wszystko zalej wcześniej odłożoną czekoladą. Wsadź do lodówki na noc, następnego dnia pokrój w kwadraty.

Śliwka


czwartek, 11 sierpnia 2011

Naleśniki Bolognese























Myślę, że naleśniki z sosem bolognese mogą skraść serce niejednej osobie. Łączą one miłośników kuchni włoskiej z amatorami naleśników. To świetny kompromis by nakarmić kilka bliskich osób, które nie mogą się dogadać, na co mają ochotę na obiad.
Naleśniki z mięsnym farszem można wykonać według przepisu zamieszczonego niżej- z przecierem pomidorowym i bazylią lub zwyczajne, które można wykorzystać także na słodko.
Część naleśników zjedliśmy z sosem słodko-kwaśnym , który prezentowałam wam w zeszłym tygodniu. Osobiście, ta wersja smakowa przypadła mi bardziej do gustu, zachęcam więc do spróbowania obu wersji :)

Naleśniki Bolognese
Naleśniki:
2 jajka 
150 ml przecieru pomidorowego
200 ml wody
10-12 łyżek mąki pszennej
łyżka oliwy
łyżeczka ostrej papryki
szczypta soli
garść świeżej bazylii
Sos Bolognese:
500 g wołowego mięsa mielonego
300 ml przecieru pomidorowego
2-4 ząbki czosnku
cebula
mała marchewka
papryka
pół papryczki chilli
garść świeżej bazylii
łyżeczka słodkiej papryki
sól
łyżeczka cukru

Składniki na naleśniki dokładnie połączyć, dodać porwaną świeżą bazylię. Smażyć z dwóch stron (po ok. 2 minuty) na suchej patelni.
W woku lub garnku rozgrzewamy oliwę z oliwek i smażymy posiekaną cebulę, papryczkę chilli i 2 ząbki czosnku - pieprzymy. Następnie wrzucamy mięso i smażymy kilka minut, od czasu do czasu mieszając. Dodajemy posiekaną paprykę i startą marchewkę na drobnych oczkach. Po kilku minutach wlewamy przecier pomidorowy i przyprawiamy do smaku. Sos gotujemy 20 minut na małym ogniu. 
*Jeśli sos jest zbyt mało gęsty - łyżkę mąki mieszamy z 2 łyżkami wody i wlewamy do gotującego się sosu, mieszamy.
Naleśniki wypełniamy farszem i umieszczamy w naczyniu żaroodpornym wysmarowanym oliwą z oliwek. Zapiekamy w piekarniku 7 minut, w temperaturze 180 stopni.
*Naleśniki można posypać serem, ja jednak pominęłam ten etap.

Tosia

poniedziałek, 8 sierpnia 2011

Zapiekanka z blanszowanymi pieczarkami, szynką i mozzarellą


































Chyba każdy chociaż raz jadł mrożoną zapiekankę z budki na mieście. Nie da się ukryć, że spożywając ją o 1 w nocy po imprezie smakuje wyjątkowo. Jednak jedząc ją za dnia lepiej się nie zastanawiać nad tym co się z nią wcześniej działo, ile leży rozmrożona oraz skąd pochodzą rozciapane brązowe pieczarki i żółty ser o podejrzanym kolorze.
Można temu zaradzić przyrządzając taką zapiekankę samemu.
Pieczarki, które wykorzystałam zachowały swój naturalny kolor dzięki procesie blanszowania. Podejrzany ser zastąpiłam przepyszną mozzarellą, dodałam szynkę i dosmakowałam sos do swojego gustu.
I chociaż czas oczekiwania wydłuży się o jakieś 10 minut, uwierzcie mi, że warto :)

Zapiekanka z blanszowanymi pieczarkami, szynką i mozzarellą
bagietka
4 pieczarki
ulubiona szynka
mozzarella
Sos:
200 ml passaty pomidorowej
2 ząbki czosnku
garść świeżej bazylii
łyżeczka suszonej bazylii
łyżeczka cukru
łyżeczka octu balsamicznego

Składniki sosu miksujemy za pomocą blendera lub mieszamy z posiekanym czosnkiem i porwaną bazylią.
Pieczarki obieramy i kroimy w plastry, wkładamy do miseczki, zalewamy wrzącą wodą i pozostawiamy niecałą minute. Następnie przekładamy je do miski z zimną wodą, a po minucie odcedzamy.
Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni.
Szynkę i mozzarellę kroimy w plasterki. Bagietkę kroimy wzdłuż i smarujemy przygotowanym sosem. Pieczarki, ser i szynkę kładziemy na zmianę i posypujemy suszoną bazylią. Zapiekankę pieczemy ok. 7 minut.
Podajemy z pozostałym sosem, ketchupem lub innym ulubionym dodatkiem.

Tosia

niedziela, 7 sierpnia 2011

Śniadanie do łóżka #8: Croissant z szynką serrano, serem blue i nektarynką


Właściwie od zawsze lubię croissanty na słono. Dawniej (zanim McDonald's wprowadził podobne do swojej oferty) wzbudzało to dziwne reakcje, gdyż zwykle ludzie przyzwyczajeni są do smarowania ich konfiturą. Słodko-słone połączenie rogalika i dodatków jest na pewno ciekawsze i idealne na wyjątkowe, niedzielne śniadanie. Szczególnie z dodatkiem sera blue i nektarynki, niedawno przeze mnie okrytego połączenia, które na pewno was nie zawiedzie (świetne też jako dodatek do sałatki). 
 Miłej niedzieli!

Croissant z szynką serrano, serem blue i nektarynką (1 porcja)
- 1 croissant
- 2 plastry żółtego sera
- 2 plastry szynki serrano (ew. parmeńskiej)
- ćwierć nektarynki
- 50g sera blue
- masło

Przekrój croissanta na pół wzdłuż. Jedną połówkę posmaruj masłem, ułóż ser żółty, szynkę serrano, ser blue i plastry nektrarynki. Zapiecz w piekarniku przez ok. 5 minut.

Śliwka

sobota, 6 sierpnia 2011

Słodka sobota #13: Snickers mud cakes

 Być może zaraz komuś sprawię przykrość, ale muszę to napisać : cupcakes wychodzą powoli z mody! 
I chociaż w Polsce nie mieliśmy wielkiego cupcakesowego boom, to można zauważyć, że na świecie emocje związane z kiczowato ozdobionymi babeczkami stopniowo maleją. Aby nikt nie posądził mnie o hipokryzję już tłumaczę dzisiejsze Snickers mud cakes..
Mud cakes to mocno czekoladowo-truflowe ciasto, w smaku i konsystencji porównałabym je do czegoś pomiędzy muffinem, a brownies. Przepis na ciasto nie wymaga użycia miksera, dlatego zachęcam do niego wszystkich, którzy mieli kiedyś opory związane z muffinami i zakalcem.
I chociaż upiekłam je w formie na muffiny i przystroiłam podobnie do cupcakes, mud cakes to zupełnie inny rodzaj ciasta i proszę ich nie mylić, bo się obrażą :)
Najlepiej smakują następnego dnia, schłodzone w lodówce.
Słodkiej soboty ;)

 
Snickers mud cakes
3x75 g batonika Snickers
150 g masła
150 g gorzkiej czekolady
100 g cukru trzcinowego
250 ml wody
110 g mąki pszennej
łyżeczka sody
2 jajka
Krem:
250 g mascarpone
100 g gorzkiej czekolady
2 łyżeczki żelatyny
Masło, 150 g czekolady, wodę i cukier rozpuść w rondelku i odstaw na 10 minut do ostygnięcia. Dodaj przesianą mąkę z sodą-wymieszaj, a następnie jajka i jeszcze raz wymieszaj. Na koniec dodaj posiekanego Snickersa w drobną kostkę.
Formę do muffinów wyłóż papilotkami i ciastem do 3/4 wysokości. Piecz 25 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni. Babeczki ostudź kilka minut w formie, a następnie na kratce.
Krem:
Żelatynę zalej łyżką zimnej wody. Następnie rozpuść czekoladę w kąpieli wodnej. Mascarpone ubij za pomocą miksera i dodaj ostudzoną i rozpuszczoną czekoladę. Żelatynę zalej łyżką wrzącej wody i zmiksuj z czekoladową masą mascarpone. Wstaw do lodówki na pół godziny lub do zamrażarlnika na 15 minut. Masę przełóż do szprycy, babeczki udekrój kremem i kawałkami Snickersa.
Tosia

środa, 3 sierpnia 2011

Słodko-kwaśny kurczak z żółtym ryżem






















Kilka dni temu naszła mnie wielka ochota na zupkę chińską. Z wyrzutami sumienia poszłam do kuchni, zalewając ją wrzątkiem. Los postanowił mnie ukarać za to, bo mój telefon, do którego jestem bardzo przywiązana wpadł mi prosto do zupy i odmówił dalszej współpracy. 
Aby sytuacja nigdy więcej się nie powtórzyła z innymi półproduktami, opracowałam przepis na domowy sos słodko-kwaśny, przypominający ten dostępny w słoiku na półkach sklepowych. 
Osobiście uważam, że skoro wersja którą prezentuję jest zdrowsza i subiektywnie smaczniejsza to warto poświęcić jej odrobinę więcej czasu niż na podgrzanie gotowego sosu.

Słodko-kwaśny kurczak z żółtym ryżem
Żółty ryż:
200 g ryżu
łyżeczka kurkumy
szczypta soli
Kurczak:
pierś z kurczaka
łyżka curry
łyżeczka pieprzu cayenne
pół łyżeczki soli
oliwa z oliwek
Sos słodko-kwaśny:
cebula
2 ząbki czosnku
suszona papryczka chilli
2 papryki ( żółta i czerwona)
6 plastrów ananasa
marchewka
100 g dyni
250 g pasatty pomidorowej
100 ml soku z puszki ananasa
łyżka octu winnego
łyżka miodu
łyżeczka curry
2 łyżki mąki ziemniaczanej
sól, pieprz

Kurczak:
Mięso marynujemy w przyprawach i oliwie, następnie smażymy, odsączamy z tłuszczu i odstawiamy.
Sypki żółty ryż:
Na sitku przepłukujemy ryż wodą. Wrzucamy do rondla i wlewamy wodę, aby zakrywała ryż ok. 0,5 cm. Dodajemy szczyptę soli, kurkumę i gotujemy aż woda będzie wrząca. Następnie zmniejszamy ogień, przykrywamy rondel i gotujemy ryż 10 minut. Po tym czasie zestawiamy ryż z ognia i trzymamy pod przykryciem minimum 15 minut.
Sos:
Cebulę kroimy w małe piórka, paprykę i marchewkę w słupki, dynię i ananasa w kostkę. Chilli i czosnek drobno siekamy. Passatę pomidorową mieszamy z sokiem z ananasa.
Rozgrzewamy wok lub patelnię z grubym dnem. Warzywa smażymy w odpowiedniej kolejności, od czasu do czasu mieszając:
Wlewamy oliwę i smażymy minutę cebulę. Dodajemy marchewkę i trochę mielonego pieprzu- smażymy 3 minuty. Dalej dodajemy paprykę - smażymy 2 minuty. W dalszym etapie dodajemy ananasa z dynią -smażymy 2 minuty. Nadszedł czas dodania usmażonego kurczaka, passaty pomidorowej i soku z ananasa - potrawę dusimy 3 minuty. Przyprawiamy ją miodem, ostrą suszoną papryczką chilli, czosnkiem - gotujemy 8-10 minut.
Mąkę energicznie mieszamy z 1 chochlą płynnego powstałego sosu i dolewamy do reszty. Gotujemy mieszając i czekamy aż sos zgęstnieje. Na koniec dodajemy ocet winny i ewentualnie doprawiamy do smaku np. miodem.
Kurczaka z sosem słodko-kwaśnym podajemy z sypkim, żółtym ryżem.

Tosia

poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Tacos z krewetkami, mango i rzodkiewką


Tacos to spełnienie marzeń każdego łasucha. A że ja należę do tej kategorii, to od czasu do czasu pozwalam sobie na wersję tradycyjną- mielone mięso doprawione (idealną) przyprawą taco, surową cebula, pomidorami, sałatą i papryczkami jalapenos. Mój chłopak ( i prawdopodobnie większość panów) jest oddanym fanem tego połączenia i to on mi je pierwszy przedstawił. Wypróbowaliśmy też wersję na cieście francuskim- polecam;)
Moja wersja znacznie różni się od oryginału. Nie ma tu typowo meksykańskich dodatków, jak mocno doprawione mięso czy guacamole, ale jest bardziej śródziemnomorskie i przede wszystkim, na zimno- idealne na męczący upał. Krewetki w mieszance koktajlowej są wyjątkowo lekkie, gdyż wymieniłam najczęściej używany majonez na jogurt naturalny. Nie brakuje im też ostrości, a słodką nutę tworzy dodatek mango.
Ostatnio natknęłam się na bardzo ciekawy artykuł dotyczący taco. Okazuje się, że w Kalifornii pojawiają się nielegalne "bary" serwujące ten przysmak z rozmaitymi dodatkami. Nielegalne, bo łamiące wszystkie reguły higieny, łącznie z przypadkami kichania prosto w zbiornik z mięsem (jak określił autor, to nie ma znaczenia, bo jedzenie jest tak ostre, że przyprawy zabijają wszystkie bakterie). "Bary" to jeżdżące przyczepy, które pojawiają się w coraz to innych miejscach, żeby uniknąć wizyty sanepidu, a o wyborze miejsca informowani są wyłącznie prawdziwi tacomaniacy. Zachęcam do wypróbowania przepisu- ostrzegam: grozi tacomanią!

Tacos z krewetkami, mango i rzodkiewką (8 placków)
- 8 placków pszennej tortilli
- 1 kg surowych krewetek
- 250g greckiego jogurtu naturalnego
- 2 mango
- 250g rzodkiewki
- 1 papryczka chilli
- 1 ząbek czosnku
- 1 łyżeczka cukru
- świeża kolendra
- sól

Poszatkuj rzodkiewki, mango obierz ze skórki i pokrój w kostki, odłóż na bok. Zagotuj wodę w dużym garnku i ugotuj krewetki przez ok. 7 minut aż się zaróżowią. Krewetki ochłódź, następnie odkrój głowy i obierz z pancerzyków. Poszatkuj mięso krewetek i wrzuć do dużej miski. Połącz z jogurtem naturalnym, poszatkowaną papryczką chilli, poszatkowanym czosnkiem, cukrem i solą. 
Na jednej połowie placka ułóż około 3 łyżek powstałej pasty krewetkowej. Posyp rzodkiewką, mango i świeżą kolendrą. 

Śliwka

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...