czwartek, 30 czerwca 2011

Krem z bobu i cukinii + krem marchewkowy z imbirem


Mimo, że ze Śliwką zgadzamy się w wielu kwestiach, wiem, że dzisiejsza notka jej się nie spodoba. Powodem tego będzie bób. Otóż nie możemy się dogadać w sprawie warzyw strączkowych! Śliwka nie znosi fasolki, grochu, soczewicy i bobu. Ja natomiast nie jestem ich największą fanką, ale je lubię.

Rzadko robię zupy, ponieważ nie uznaję kompromisów w postaci kostek rosołowych, ulepszaczy smaków, z dodatkiem glutaminianu sodu. Nie zawsze też mi się chce ugotować wywar warzywny, czy rosół, ale gdy już się do tego zabieram zawsze gotuję więcej by część zamrozić. Ostatnio nie mogłam się oderwać od jedzenia bobu, więc zapragnęłam cudownie zielonego kremu z bobem w roli głównej. Ale od jakiegoś czasu planowałam też zrobić krem marchewkowy z imbirem, dlatego zrobiłam dwie zupy :)

Krem z bobu i cukinii
500 g ugotowanego bobu
500 ml dowolnego bulionu/wywaru
cukinia
cebula
ząbek czosnku
łyżka masła
łyżka oliwy
garść listków bazylii
łyżeczka suszonego tymianku
sól
pieprz

Na maśle i oliwie podsmażamy niedbale pokrojoną cebulę, a następnie dodajemy cukinię. Smażymy kilka minut i dodajemy posiekany ząbek czosnku oraz przyprawy. Ugotowany bób obieramy i wrzucamy na patelnię, warzywa zalewamy połową bulionu i gotujemy 5 minut. Następnie dolewamy resztę bulionu i gotujemy jeszcze 15 minut. Na koniec dorzucamy listki bazylii i miksujemy zupę za pomocą blendera lub przecieramy przez sitko.

Krem marchewkowy z imbirem
2 cm startego korzenia imbiru
400 g marchewek
400 ml dowolnego bulionu/wywaru
100 ml mleka
3 łyżki soku z pomarańczy
łyżka masła
łyżka oliwy
łyżeczka curry
pieprz
sól

Obraną i pokrojoną marchewkę oraz świeżo starty imbir podsmażamy na patelni. Po kilku minutach przyprawiamy, mieszamy i zalewamy bulionem. Gotujemy ok. 20-30 minut, aż marchewki będą miękkie. Następnie zdejmujemy z ognia, dolewamy mleko, przyprawiamy solą i pieprzem do smaku. Całość miksujemy zupę blenderem, lub przecieramy przez sitko i podgrzewamy jeszcze chwilę w rondlu.

Jak uzyskać efekt dwóch kremów w jednej miseczce?
Kremy mają podobną konsystencję, dlatego łatwo uzyskać taki efekt. Najlepiej wlać jednocześnie obie zupy z dwóch stron. Kremy podałam z jogurtem naturalnym 0%, ozdobiłam bobem i listkami bazylii.

Tosia

wtorek, 28 czerwca 2011

Crumble z warzywami


Crumble to przepyszny deser, którego urok polega na tym, że łączy on to co według mnie najlepsze w tradycyjnym owocowym cieście : owoce i kruszonkę :) Wariantów crumble jest tak wiele, jak wiele jest owoców, a do słodkiej kruszonki można dodać orzechy, czy płatki owsiane. 
Ja nie mogłam się powstrzymać przed eksperymentem kulinarnym, gdy do głowy przyszedł mi pomysł na wytrawne crumble z warzywami. Zapiekłam więc sos warzywny z kruszonką i cebulką prażoną, a efekt wyszedł zaskakujący :)

Crumble z warzywami
80 g masła
80 g mąki
50 g cebulki prażonej
cukinia
cebula
garść fasolki szparagowej
garść świeżej kolendry
pomidory w puszce
2 ząbki czosnku
łyżeczka pieprzy cayenne
łyżeczka słodkiej papryki
łyżeczka cukru
*2 łyżeczki koncentratu pomidorowego

Fasolkę szparagową gotujemy w osolonej, wrzącej wodzie 5 minut. Cukinię pokrojoną w półplasterki i cebulkę w piórka podsmażamy na oliwie z oliwek, następnie wrzucamy podgotowaną fasolkę. Po kilku minutach dodajemy  pomidory w puszce (i ewentualnie koncentrat pomidorowy), posiekany czosnek, kolendrę i przyprawiamy. Sos gotujemy ok. 10 minut na małym ogniu.
Zimne masło kroimy na drobne kawałki, dodajemy mąkę oraz prażoną cebulkę i łączymy w taki sposób, aby powstały okruchy. 
Formę do zapiekania smarujemy masłem, wylewamy sos z warzywami i posypujemy je kruszonką. Crumble pieczemy 25 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni.

Tosia

niedziela, 26 czerwca 2011

Śniadanie do łóżka #2: Panini z kozim serem, miodem i tymiankiem



Czyli po prostu kanapki?
Zabawne ile zastępczych słów używamy, żeby nazwać inaczej kanapkę. Samo słowo „kanapka” wydaje się zbyt proste, jeżeli chcemy opisać coś fantastycznego w smaku.
Poza panini, które charakteryzuje się użyciem ciabatty, moim ulubionym zamiennikiem jest „bikini”. W Hiszpanii tak nazywają tosty trójkąty, posmarowane masłem z zewnątrz i zapieczone z dowolnymi dodatkami. Zastanawialiśmy się kiedyś dlaczego bikini- może chodzi o ten piękny głęboki brązowy kolor przypominający śródziemnomorską opaleniznę, jaki można osiągnąć przez posmarowanie kanapki masłem z dwóch stron? Otóż nie. Nasz zaprzyjaźniony już po paru wyjazdach kelner wytłumaczył nam, że uroczy trójkącik jaki tworzy kanapka po prostu przypomina dół od stroju kąpielowego, a jakby się uprzeć, z dwóch kolejnych trójkącików można stworzyć i górę.
Wiem jedno, uzależnienie się od ich smaku na pewno nie pomaga w osiągnięciu letniego stanu gotowości do bikini. Na pewno nie.
Jakiś czas temu wybraliśmy się na śniadanie do Charlotte na Placu Zbawiciela w Warszawie. Czytałam kilka opinii, widziałam kilka zdjęć- naprawdę się nakręciłam. Wchodząc i chłonąć atmosferę tego miejsca pojawia mi się jedna myśl „dlaczego JA tego nie wymyśliłam”. Połączenie piekarni z wspaniałym chlebem gotowym do spożycia na miejscu, prostoty i czystego designu mnie naprawdę urzekło.
Do tego te kanapki. Ten chleb. Ten smak.
Właśnie ten smak pragnę wam zaprezentować, choć bez TEGO chleba nigdy nie zbliżę się do oryginału. Idealne śniadanie, nie tylko do łóżka:)

Panini z kozim serem, miodem i tymiankiem (2 kanapki)
- 4 kromki ciabatty 
- 100g koziego sera w roladzie
- łyżka miodu
- 4 gałązki świeżego tymianku
- masło

Plasterki koziego sera włóż między kromki ciabatty, polej miodem ( po łyżeczce na porcje), włóż gałązki tymianku. Zewnętrzną stronę kromek posmaruj delikatnie masłem. Smaż z dwóch stron na patelni grillowej, lub użyj zamykanego tostera.

Śliwka

sobota, 25 czerwca 2011

Słodka sobota #8: Mus czekoladowo-miętowy


Każdy z nas ma pamiętliwe smaki dań za którymi tęskni. Często jest to drożdżówka pieczona przez babcię, czy smak świeżo zerwanego agrestu z krzaczka dziadka. Zdarza się jednak, że nasza tęsknota za konkretnym daniem nie wynika z sentymentalnego wspomnienia, a opiera się tylko na doznaniach smakowych. 
Może kogoś zaskoczę, ale jednym ze smaków za którymi tęsknię są lody ze słynnego fast foodu! Mc Flurry z dodatkiem mięty i czekolady , były sprzedawane 10 lat temu w wakacje, a ja od czasu do czasu je wspominam. 
Smak tamtych lodów zastępuję czekoladkami After Eight, a ostatnio także czekoladowo-miętowym musem.  
Dla mnie to idealny deser na słodką sobotę :)

Mus czekoladowo-miętowy
100 g mlecznej czekolady
100 g gorzkiej czekolady
150 ml śmietanki kremówki
2 białka
łyżeczka ekstraktu miętowego
świeża mięta do ozdoby

 Czekoladę łamiemy na kawałki i rozpuszczamy w kąpieli wodnej. W oddzielnych miskach ubijamy białko ze sparzonych wrzątkiem jajek oraz kremówkę. Ubitą pianę łączymy z ubitą śmietanką, dodajemy ostudzoną, rozpuszczoną czekoladę oraz ekstrakt miętowy i ubijamy 2 minuty*. Masę przekładamy do kieliszków lub miseczek i wkładamy do zamrażalnika na ok. 20 minut. Gotowy mus dekorujemy listkami świeżej mięty.

* Świeżą i pociętą miętę możemy dodać także do musu

Tosia

czwartek, 23 czerwca 2011

Wspólne grillowanie!



Prowadzimy razem bloga, ale nie mamy zbyt wiele okazji do wspólnego gotowania. Często w komentarzach do notek piszecie np. "zrobiłyście pyszne ciasto", ale tak naprawdę to gotujemy oddzielnie w swoich kuchniach, dlatego na dole każdej notki podpisujemy się imieniem.
Z okazji rozpoczęcia lata miałyśmy okazję razem pogotować podczas grilla, którego urządziłyśmy z przyjaciółmi. Mówi się, że gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść, ale my zgrabnie rozdzieliłyśmy się zadaniami i wyszło pysznie.


Jeśli chodzi o podział zadań, zawsze podczas grilla można zaobserwować niezwykłą mobilizację wśród mężczyzn. Jakoś się utarło, że to facet pilnuje grilla, a kobieta planuje co na nim położyć. Tak też było w naszym przypadku (choć część mężczyzn intensywnie uczestniczyła także w przygotowaniach).


Stół został wypełniony po brzegi mięsem, owocami morza i słodyczami. Część panów popisała się także prezentując rozmaite sosy własnej roboty. Wybrałyśmy część z dań, które naszym zdaniem wyszły najlepiej i gorąco zachęcamy was do wypróbowania.
Słodycze dzielnie reprezentował placek drożdżowy , na który przepis prezentowała wam wczoraj Śliwka. Zjadłyśmy go o wiele za dużo, więc część z nas, dręczona wyrzutami sumienia, katuje się teraz głodówką...ale było warto.


Krewetki Śliwki
- 1kg mrożonych surowych krewetek
- 100ml oliwy z oliwek
- 1 łyżka mielonej słodkiej papryki
- 1 łyżka miodu
- 4 ząbki czosnku
- skórka z 1 cytryny
- sok z 1 cytryny
- 2 duże szczypty nitek szafranu
- 2 łyżki sosu sojowego
- 2 łyżki Jacka Danielsa
- 1 łyżka brązowego cukru
- sól/pieprz

Wszystkie składniki pomieszaj w misce z krewetkami. Postaraj się, żeby wszystkie krewetki były zanurzone w marynacie. Przykryj folią i wsadź do lodówki na noc. Nabij na szaszłyki po 5 krewetek i grilluj aż nabiorą pomarańczowo-brązowego koloru.




Ponieważ grillować można nie tylko mięso i owoce morza, postanowiłam zrobić własnoręcznie pity. Żeby było ciekawiej przygotowałam do nich dressing na bazie kolendry, imbiru, limonki i chilli oraz pesto z suszonych pomidorów. Pity potraktowałam jak mini pizze, posmarowałam je sosami, posypałam odrobiną sera i położyłam na kilka minut na grilla.



Domowe pity Tosi:
450 g mąki pszennej
łyżeczka suszonych drożdży
250 ml letniej wody
5 łyżek oliwy z oliwek
szczypta soli

Łączymy składniki, wyrabiamy ciasto, dzielimy je na 8 części i odstawiamy na 10 minut. Następnie wałkujemy kule tak by powstały owalne placki o grubości ok. 5 mm, przykrywamy ściereczką i odstawiamy na 30 minut. Po tym czasie pieczemy pity 4-6 minut, w nagrzanym piekarniku o temperaturze 230 stopni.

Dressing z kolendrą, imbirem i limonką
garść kolendry
imbir o długości 3 cm
limonka
3 małe, suszone papryczki chilli (można zastąpić świeżą)
2 łyżki miodu
3 łyżki oliwy z oliwek

Imbir ścieramy na tarce, chilli kruszymy, ścieramy skórkę z limonki i wyciskamy sok z jej połowy, kolendrę drobno siekamy - mieszamy wszystkie składniki razem.

Pity z grilla
pity
dressing z kolendrą
pesto z suszonych pomidorów
mozzarella

Pity posmaruj wybranym sosem, połóż kawałki mozzarelli i grilluj 4-5 minut.


Tosia i Śliwka

środa, 22 czerwca 2011

Placek drożdżowy z agrestem i kruszonką





Agrestu nie jadłam chyba od wieków. Kiedyś mój dziadek uprawiał go na działce i zwykle zjadaliśmy go prosto z krzaka, lub dodając do galaretki. Skończyły się czasy działki (na jej terenie właśnie powstaje nowy budynek wydziału biologii i chemii) i skończyły się czasy agrestu. Prawdę mówiąc zapomniałam nawet jak smakuje.
Wczoraj przeglądając blogi kulinarne natknęłam się na agrest parę razy. W moim umyśle zakwitł pomysł, żeby kiedyś go wykorzystać, a jak dzisiaj rano zobaczyłam go w warzywniaku postanowiłam, że to musi być dzisiaj i to musi być placek drożdżowy.
Ciasto jest delikatnie mokre od soku agrestowego, czyli idealne dla mnie- nie lubię suchego ciasta drożdżowego. Gorąco polecam:)

Placek drożdżowy z agrestem i kruszonką (brytfanka 30 x 22cm )
- 750g agrestu
- 100ml mleka
- 100g cukru + 2 łyżki
- 30g drożdży
- 100g miękkiego masła
- 3 jajka
- 350g mąki
- 100ml maślanki
- szczypta soli
- oliwa

Kruszonka:
- 75g mąki
- 50g zimnego masła
- 25g cukru waniliowego

Agrest umyj i odkrój twarde końcówki. Odlicz 350 gramów i podgrzej na patelni. Smaż przez ok. 10minut na średnim ogniu aż powstanie konfitura. Na koniec dodaj 2 łyżki cukru, pomieszaj i odstaw.
Resztę agrestu pokrój na połówki i odstaw.
Przygotuj kruszonkę. Zagnieć (w misce, na blacie) mąkę, zimne masło i cukier waniliowy. Gdy masa będzie jednolita, zawiń w folię i włóż do lodówki
Rozgrzej mleko z jedną łyżeczką cukru. Gdy będzie już ciepłe (nie bardzo gorące) dodaj drożdże, wymieszaj i odstaw na ok. 10 minut.
Zmiksuj masło z cukrem. Gdy powstanie gładka masa, dodaj jajka i kontynuuj miksowanie. Następnie powoli wlewaj drożdże z mlekiem cały czas miksując. Dodaj maślankę, dalej miksuj. W miseczce połącz
mąkę ze szczyptą soli. Powoli dosypuj do masy, cały czas miksując. Gdy masa zrobi się gęsta, możesz rozpocząć mieszanie rękami. Wyrabiaj ciasto w misce przez ok. 5 minut, mocno je ugniatając. Ciasto powinno być dość gęste, ale lepiące się do palców. Wyłóż blachę papierem do pieczenia i umieść w niej ciasto. Nasmaruj ciasto oliwą, podstaw w ciepłym miejscu (np. przy ciepłej płycie, ale nie na niej) i przykryj materiałową szmatką. Zostaw na 1 godzinę, żeby lekko podrosło.
Rozgrzej piekarnik do 180 stopni.
Ciasto posmaruj wcześniej przygotowaną konfiturą. Włóż agrest do środka, lekko wciskając. Posyp całość pokruszonym ciastem na kruszonkę. piecz przez ok. 1 godzinę, "do suchego patyczka". Poczekaj aż ostygnie przed rozpoczęciem krojenia.

Śliwka

wtorek, 21 czerwca 2011

Bruschetta z gruszką

Bruschetta to przekąska pochodząca z Włoch, jej bazą jest pieczywo, posmarowane oliwą z oliwek. Najczęściej podawana jest z pomidorami i bazylią, jednak istnieje wiele jej wariantów. 
Nabrałam ochoty na jakąś bardziej szaloną wersję, a ponieważ miałam gruszkę postanowiłam wypróbować jej połączenie z curry i orzechami włoskimi. 
Gruszka na grzance świetnie będzie się komponować także z serem np. gorgonzola oraz z dodatkiem octu balsamicznego - ale tę wersję spróbuję następnym razem :)

Bruschetta z gruszką
bagietka
gruszka
pół cebuli
garść orzechów włoskich
łyżeczka curry
łyżka miodu

Gruszkę umyj, obierz i pokrój na plastry. Na patelni rozgrzej łyżeczkę oliwy z oliwek i wrzuć cebulę posiekaną w piórka, smaż 2 minuty. Dalej dodaj gruszkę, curry, orzechy oraz miód, wymieszaj i smaż jeszcze 2 minuty. 
W tym czasie podgrzej na chrupko (np. w piekarniku) kawałki bagietki skropione oliwą z oliwek. Gruszkę z dodatkami wyłóż na pieczywo i polej oliwą z oliwek.

Tosia

niedziela, 19 czerwca 2011

Śniadanie do łóżka #1: Jajka w kokilkach ze szparagami


Mówi się, że to najważniejszy dla zdrowia posiłek w ciągu dnia. Ciężko jednak cieszyć się obfitym i pysznym śniadaniem, kiedy trzeba w ciągu tygodnia wcześnie wstać i szybko gdzieś pędzić. Inaczej jest w weekend, można dłużej pospać i cieszyć się porannym posiłkiem. 
Możliwości stworzenia menu śniadaniowego jest dużo- od szybkich i lekkich dań na słodko, do skomplikowanych, sycących i wytrawnych potraw. Dlatego postanowiłyśmy rozpocząć nowy cykl - Śniadanie do łożka! W każdą niedzielę, znajdziecie u nas notkę, która mamy nadzieję zainspiruje was do celebrowania śniadania.
Największą przyjemność daje smakowite śniadanie przyniesione nam do łóżka przez bliską osobę, zatem zacznijmy dzisiejszy dzień Śniadaniem do łóżka :)

Jajka w kokilkach ze szparagami 
*proporcje na 1 foremkę
2 jajka
łyżka śmietanki kremówki lub jogurtu naturalnego
2 łodygi szparagów
pietruszka
łyżka miękkiego masła
pieprz
sól

Obieramy szparagi, szczególnie dolną część łodyg. Kroimy je na 3-4 części i wrzucamy do osolonej wody na 4 minuty lub gotujemy na parze. Przekładamy do zimnej wody i studzimy.
Kokilki smarujemy masłem od wewnątrz i posypujemy solą i pieprzem. Na dnie foremek kładziemy kawałki szparagów, zostawiając główki do dekoracji. Jajka wbijamy do miseczki i delikatnie przelewamy do foremki. Na białko wylewamy łyżkę kremówki lub jogurtu naturalnego, uważając na żółtko. Główki szparagów umieszczamy pionowo w foremce, aby wystawały. Jajka pieczemy w rozgrzanym piekarniku do 180 stopni, przynajmniej 10 minut. Po tym czasie sprawdzamy, czy białko jest odpowiednio ścięte i czy konsystencja żółtka nam odpowiada. Jeśli nie - pieczemy jeszcze od 2 do 4 minut dłużej.

Tosia

sobota, 18 czerwca 2011

Słodka sobota #7: Rogaliki z marcepanem


Czyli absolutnie najprostszy i cieszący podniebienie przepis. Wystarczą 3 składniki- ciasto francuskie, marcepan w czekoladzie i jajko. Dzisiejsze gotowanie, można powiedzieć, w "warunkach polowych". Koczujemy w jednym mieszkaniu ciesząc się możliwością obejrzenia dziś wieczorem koncertu Jamiroquai. Stąd potrzeba ograniczenia składników do minimum. Trzeba też założyć, że nie będzie tak łatwo jak we własnej kuchni. Na pytanie o pędzelek do smarowania wypieków można usłyszeć tylko ironiczne "jasne, nosze zawsze dwa przy sobie". 
Moją rolę w tym przepisie można raczej nazwać "nadzorem". Pomysł mojego zdolnego chłopaka i większa część wykonania:) Polecam ten przepis, bo to najprostszy sposób na poprawienie sobie humoru w sobotę i nie tylko. 

Rogaliki z marcepanem (12 sztuk)

- 1 opakowanie ciasta francuskiego (zrolowanego)
- 2 batony marcepanowe w czekoladzie (200g)
- 1 jajko

Rozgrzej piekarnik do 180 stopni.
Pokrój ciasto francuskie na pół wzdłuż, po czym górną i dolną warstwę na trójkąty równoramienne o podstawie 10cm. Poszatkuj marcepan i nałóż ok. łyżkę na ciasto, bliżej podstawy. Zwiń w rulon zaczynając od postawy i wygnij rogi, żeby przypominało rogalik. Jeżeli nadal nie rozumiesz jak to się robi, to polecam filmy na youtube pod hasłem "jak zawijać rogaliki":) (ciężko to wytłumaczyć bez zobrazowania).
Roztrzep jajko w miseczce i posmaruj równomiernie rogaliki. Piecz przez ok. 30 minut.

Śliwka

wtorek, 14 czerwca 2011

Wiosenne sajgonki


Uwielbiam restauracje w których jedzenie potrafi mnie zachwycić na tyle, że muszę się zastanawiać nad tym jak zostało wykonane. Ostatnio w knajpie o której już pisałam Restauracja Good Morning Vietnam-Gdynia posmakowałam kolejne przepyszne danie : sajgonki Nem Hanoi, serwowane na zimno z krewetkami. Dotychczas miałam okazję jeść jedynie bardziej popularne sajgonki - smażone, ale od tamtego momentu uważam, że sajgonki na zimno są o wiele smaczniejsze, lżejsze i zdrowsze. Moją wersję sajgonek na zimno, które nazwałam wiosennymi, podałam z sosem słodko-kwaśnym, ale polecam także wersję z sosem arachidowym.



Wiosenne sajgonki
 papier ryżowy
150 g makaronu sojowego
łyżka sosu rybnego
sok z 1/2 limonki
łyżka brązowego cukru
Dodatki:
kawałki kurczaka
marchewka 
sałata
papryka
kiełki
fasolka mamut
liście sałaty
świeża mięta

Makaron sojowy zalewamy wrzątkiem i odstawiamy na 5 minut. Odcedzamy, przelewamy zimną wodą i tniemy drobno nożyczkami. W miseczce łączymy sos rybny, brązowy cukier oraz sok z limonki i polewamy makaron. Odstawiamy, aby "się przegryzło".
Przygotowujemy dodatki krojąc je na niewielkie kawałki. Do dużej miski nalewamy wrzącą wodę.
Papier ryżowy umieszczamy na 4 sekundy w misce z wrzącą wodą i wykładamy go na wilgotną ściereczkę. Na środku umieszczamy farsz : makaron sojowy, kawałki kurczaka, fasolkę, marchewkę i paprykę pokrojone w słupki, liście mięty i sałaty, kiełki. Następnie zginamy papier od dołu, po bokach i na koniec rolujemy (patrz na ruchome zdjęcia wyżej). Gotowe sajgonki na zimno podajemy z sosem słodko-kwaśnym, rybnym lub arachidowym. Można je także posypać sezamem.

Tosia

poniedziałek, 13 czerwca 2011

Zapiekanka ziemniaczana z szafranem


Wczoraj podczas przygotowywania obiadu wywiązała się nieplanowana wojna na zapiekanki ziemniaczane. Moja, którą wymyśliłam już rano, nie pokryła się z wyobrażeniami drugiego domownika, więc postawiliśmy na dwie konkurencyjne. Walka była zacięta- podbieranie składników, zamiana miejsc w piekarniku, roszczenia co do ziemniaków ("to ja je kupiłem", "to ja to zleciłam"), ale skończyło się sielankowo. W pełnej zgodzie każdy dostał po kawałku jednej i drugiej. 
Mimo, że wczoraj byłam zadowolona z efektu ( i z pewnością wygrałam;)), czegoś mi w niej brakowało, co zaczęło mnie trochę męczyć. Jak gotuję jestem wobec siebie bardzo wymagająca, szkoda, że nie zdarza mi się to jak się uczę:)
Moje wątpliwości potraktowałam ambicjonalnie i zabrałam się za to po raz drugi. No i jest- najlepsza zapiekanka ziemniaczana!

Zapiekanka ziemniaczana z szafranem (brytfanka 30cm x 22cm)
6 średnich ziemniaków
3 białe cebule
5 ząbków czosnku
1 łyżeczka nitek szafranu
3 łyżki śmietanki kremówki
4 łyżki kwaśnej śmietany 18%
2 jajka
gałka muszkatołowa 
parmezan
suszony rozmaryn
suszone papryczki chilli
sól
pieprz
oliwa z oliwek

Nagrzej piekarnik do 200 stopni. Ziemniaki obierz ze skórki. Pokrój na bardzo cienkie plastry (najlepiej użyć krajalnicy). Cebulę pokrój w piórka, a czosnek posiekaj.
Przygotuj zalewę. W małym rondelku rozgrzej śmietankę kremówkę z szafranem. Odstaw z ognia, gdy zacznie wrzeć. Daj jej ostygnąć.
W oddzielnej misce zmiksuj jajka. Dodaj ostudzoną kremówkę, zmiksuj. Dodaj kwaśną śmietanę i zmiksuj. Dodaj łyżeczkę soli. Odstaw masę.
Na patelni podsmaż cebulę przez chwilę aż się zeszkli i odstaw na bok.
Brytfankę wysmaruj oliwą i zacznij układać warstwy. Najpierw ułóż ciasno ziemniaki (podziel pokrojone ziemniaki na 3 partie). Posyp je na całej długości delikatnie solą, pieprzem, mieloną gałką muszkatołową, suszonym rozmarynem i suszoną papryczką chilli. Następnie na tej warstwie rozprowadź równomiernie cebulę. Przykryj kolejną warstwą ziemniaków, posyp solą, pieprzem, gałką, rozmarynem i połową posiekanego czosnku. Parmezan pokrój na bardzo cienkie plastry i rozłóż je na całej długości. Przykryj ostatnią warstwą ziemniaków, pozostałym czosnkiem, posól, popierz i posyp rozmarynem. Całość zalej wcześniej przygotowaną zalewą (tą ze śmietaną i jajkiem). Na samym wierzchu zetrzyj parmezan i pokrop oliwą (ja użyłam truflowej, ale jej aromat nie był wyczuwalny w zapiekance).
Piecz przez 30 minut i gotowe!

Śliwka

sobota, 11 czerwca 2011

Słodka sobota #6: Brownie z limonką


To już szósta sobota, którą świętujemy na słodko! Dzisiejsza sobota będzie jednak bardziej gorzko-kwaśna, za sprawą mocno czekoladowego brownie z dodatkiem rześkiej limonki. Brownie zrobiłam na życzenie, z dodatkiem bardzo gorzkiej czekolady o zawartości 90% kakao. 
Przyznam szczerze, że mam zamiar ten przepis powtórzyć, ale następnym razem użyję gorzkiej czekolady o mniejszej zawartości kakao, ponieważ to była dla mnie zbyt duża dawka! Jeśli więc będziecie chcieli skorzystać z przepisu, wybierzcie taką czekoladę jaką lubicie.
Udanej czekoladowej soboty!:)

Brownie z limonką
100 g gorzkiej czekolady 90%*
100 g klasycznej gorzkiej czekolady
200 g masła
120 g mąki
3 jajka
200 g cukru
limonka

Połamaną czekoladę rozpuszczamy razem z masłem i odstawiamy do ostygnięcia. Jajka ubijamy z cukrem, dodajemy ostudzoną czekoladową masę i miksujemy. Następnie dodajemy przesianą mąkę i ponownie miksujemy. Na koniec dodajemy skórkę i sok z limonki i mieszamy z masą. 
Ciasto przekładamy do keksówki, którą smarujemy masłem i wykładamy papierem do pieczenia. Brownie pieczemy w 170 stopniach, około 45 minut do "suchego patyczka". Konsumujemy skrapiając sokiem z limonki.

*Wersja intensywnie czekoladowa

Tosia

czwartek, 9 czerwca 2011

Piersi z kurczaka z makaronem w cytrynowym sosie

Zdarza mi się od czasu do czasu jeść niezdrowe mrożonki. Moim ulubionym gotowym produktem jest pizza Rigga, która smakuje mi bardziej niż ta z osiedlowych pizzerii. Ostatnio nawet kupowałam aż 7 takich pizz mrożonych (dla 5 osób) i przyznam szczerze, że trochę się wstydziłam, że ktoś znajomy mnie zobaczy :D 
Uważam jednak, że żywienie się tego typu produktami na co dzień to skandal i ciężko mi zrozumieć argumentacje typu : nie mam czasu, nie umiem, jest sesja, mam dużo pracy. Dlatego zamieszczam dzisiaj kolejny prosty przepis, który można wykonać w pośpiechu. Do wykonania dania potrzeba zaledwie 15-20 minut. Oto propozycja kurczaka w cytrynowym pieprzu, podanym na makaronie, w orzeźwiającym sosie. Przepis ten jest dowodem na to, że urok tkwi w (cytrynowej) prostocie :)

Piersi z kurczaka w cytrynowym pieprzu, z makaronem w cytrynowym sosie

200 g makaronu pipe rigate
pierś z kurczaka
pieprz cytrynowy 
oliwa z oliwek
sól gruboziarnista
Sos cytrynowy:
25 g masła
100 ml kwaśnej śmietany (np. 12%)
skórka z 1 cytryny
3 łyżki soku z cytryny

Piersi z kurczaka:
Umytą i oczyszczoną z błon pierś z kurczaka kroimy wzdłuż na pół. Płaty kurczaka polewamy delikatnie oliwą z dwóch stron i obtaczamy w cytrynowym pieprzu oraz soli gruboziarnistej. Możemy użyć także zwykłego pieprzu, zmielonego na kawałki w moździerzu i skórki z cytryny. Piersi smażymy z dwóch stron na oliwie kilka minut.
W tym czasie gotujemy makaron według instrukcji na opakowaniu.
Sos: 
Masło rozpuszczamy na patelni, dodajemy skórkę i sok z cytryny oraz śmietanę, mieszamy i podgrzewamy kilka minut. 
Danie: 
Ugotowany makaron wrzucamy do sosu i mieszamy. Wykładamy na talerz, na wierzch kładziemy piersi z kurczaka.

Tosia

wtorek, 7 czerwca 2011

Melonowa notka!


Nadal jestem obrażona na truskawki, które mnie uczuliły, dlatego postanowiłam poświęcić więcej uwagi innym owocom. Padło na melon, wyjątkowo soczysty owoc, składający się w 90% procentach z wody, który świetnie sprawdza się w upały. Znanym i najbardziej popularnym połączeniem jest melon z szynką parmeńską. Ja jednak postanowiłam wykorzystać melon w inny sposób. Zrobiłam sałatkę z makaronem sojowym, kurczakiem i dressingiem z wasabi i podałam ją w melonowych miseczkach. Na deser zrobiłam zaskakujący melon curd, który przypiekłam na tartaletkach z ulubionego kruchego ciasta. Jak widać melon stwarza wiele możliwości:)




Sałatka z makaronu sojowego i kurczaka, z dressingiem z wasabi,
podana w miseczkach z melona
melon
mango
250 g makaronu sojowego
pierś z kurczaka
*limonka
Marynata do kurczaka:
łyżka curry
łyżka słodkiej papryki
łyżeczka pieprzu cayenne
3 łyżki oliwy z oliwek
szczypta soli
Dressing z wasabi:
sok z 1 limonki
łyżka octu ryżowego
łyżka wasabi
łyżka miodu
łyżeczka oliwy z oliwek

Mięso:
Składniki zalewy łączymy i marynujemy mięso minimum pół godziny. Piersi z kurczaka smażymy na złotawy kolor, a gotowe mięso kroimy na kawałki i studzimy.
Dressing:
Ścieramy skórkę z limonki, wyciskamy z niej sok i po kolei mieszamy z resztą składników dressingu, przy pomocy trzepaczki.
Owoce:
Melon kroimy na pół i specjalną łyżeczką wykrawamy kulki. Oczyszczamy owoc z miąższu, aby uzyskać melonowe miseczki.
Mango ciężko się obiera, dlatego trzeba mieć na nie specjalny sposób. Bierzemy owoc i odkrawamy jego części obok pestki. Odkrojone kawałki kładziemy skórą na desce i nacinamy owoc w kratkę, następnie odginamy skórkę i powstaje nam coś w rodzaju jeża. Nacinając przy skórce owoc uzyskamy kostki z mango.
Makaron:
Makaron sojowy należy przygotować według instrukcji na opakowaniu. Zazwyczaj trzeba makaron zalać wrzątkiem i po 3 minutach odcedzić. Jeśli nie chcemy, by makaronowe nitki były zbyt długie, najlepiej gotowy makaron pociąć nożyczkami.
Sałatka:
Makaron, kurczaka, owoce mieszamy z dressingiem i nakładamy do pustych, melonowych miseczek. Danie polewamy do smaku świeżo wyciśniętym sokiem z limonki.




Tartaletki z melon curd i bezikami
Kruche ciasto*:
90 g masła
łyżka oleju
3 łyżki wody
łyżka cukru
szczypta soli
150 g mąki pszennej
Melon curd:
300 g miąższu z melona
sok z 1/2 limonki
2 żółtka
2  łyżki skrobii ziemniaczanej
60 g masła
50 dag cukru
Beziki
2 białka
szczypta soli
125 g cukru pudru
łyżeczka octu winnego
łyżeczka skrobii ziemniaczanej

Kruche ciasto:
Wszystkie składniki ciasta, oprócz mąki umieść w metalowej misce lub w naczyniu żaroodpornym i włóż do nagrzanego piekarnika do 210 stopni. Po ok. 15 minutach, gdy masło się roztopi należy wyjąć naczynie z piekarnika i do masy dodać mąkę energicznie mieszając aż powstanie kula ciasta. Ciepłe ciasto przełóż na foremki-tarteletki, rozprowadź i ponakłuwaj widelcem. Podpiecz 7 minut w temperaturze 180 stopni.
Melon curd:
Miąższ melona zmiksuj, dodaj sok z limonki i podgrzej w rondelku. W misce ubij na puszystą masę żółtka, cukier oraz skrobię i dodaj do ciepłego musu z melona. Całość podgrzewaj na małym ogniu, mieszając krem dodawaj po kawałeczku masło-gotuj kilka minut.
Beziki:
Ubij białka na sztywną masę, następnie miksuj masę dodając po łyżce resztę składników. Masę wyciśnij szprycą na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia i piecz 30 minut w 150 stopniach.
Tartaletki:
Na podpieczone spody wyłóż melon curd i piecz tartaletki 15 minut, w piekarniku nagrzanym do 180 stopni. Podawaj schłodzone z bezikami.

*Przepis na kruche ciasto pochodzi ze strony David Lebovitz , wykorzystała go także Śliwka w notce Tarta orzechowo-karmelowa

Beziki smakują nie tylko ludziom!:)




Tosia

poniedziałek, 6 czerwca 2011

Chłodnik z awokado z dodatkiem babeczki z łososiem


Sposobów na przetrwanie lata jest wiele. Zimny prysznic, zmrożone drinki (ah, teraz jestem myślami bardzo daleko...) czy dobry chłodnik. Ostatnią rzeczą na jaką mam ochotę przy takich temperaturach, wpadając głodna do domu to talerz ciepłego obiadu. Po co się zmuszać? Taka zimna zupa (w tym wypadku właściwie krem) z powodzeniem zaspokaja głód i daje dużą satysfakcję smakową. 
Jakiś czas temu Tosia prezentowała wam dwa chłodniki z botwinki, a ja dzisiaj zdecydowałam się na awokado. Żeby dopełnić smak, proponuję też przegryźć go babeczką z łososiem- te dwa połączenia smakowe wydają się dla siebie stworzone. 

Chłodnik z awokado (2 porcje)
- 2 dojrzałe awokado
- 1 filiżanka kefiru (można dodać więcej, jeśli ma być rzadszy) 
- garść świeżego koperku
- garść świeżej bazylii
- garść świeżej mięty 
- 1 ząbek czosnku
- sok z połowy limonki
- 1 łyżeczka soli
- 1 łyżka cukru
- pieprz
- kiełki słonecznika 

Awokado przetnij w połowie aż napotkasz opór pestki, przekręć, żeby uzyskać dwie połówki, usuń pestkę. Łyżką starannie wyjmij cały miąższ ze środka i wrzuć do blendera. Dodaj resztę składników (poza kiełkami), czosnek wyciśnij i zmiksuj wszystko na gładka masę. Podawaj zimny, udekorowany kiełkami i obowiązkowo przygotuj do niego babeczki:)

Babeczki z łososiem (4 porcje)
- 1/2 filiżanki mąki
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 1 łyżka cukru
- 2 jajka
- 2 łyżki masła
- 1/2 filiżanki tartego parmezanu
- 1 łyżeczka soli
- 1 łyżka suszonego rozmarynu

- 100g wędzonego łososia
- 1 łyżka sera feta
- koperek

Rozgrzej piekarnik do 180 stopni.W misce pomieszaj ze sobą mąkę z proszkiem do pieczenia. Masło roztop i odczekaj chwilę aż ostygnie. Do mąki dodaj cukier, następnie jajka dokładnie wymieszaj trzepaczką. Dodaj roztopione masło, parmezan, sól i rozmaryn, dokładnie wymieszaj. Formę do muffinów wyłóż papilotkami i napełnij masę do połowy wysokości. Piecz przez ok. 25 minut. Poczekaj aż wystygną i przytnij je z góry aby były równe. Na każdą nałóż wędzonego łososia, wyciśnij przez szprycę odrobinę fety i udekoruj koperkiem.



Śliwka

sobota, 4 czerwca 2011

Słodka sobota #5: Suflety czekoladowe


Osłodzenie sobie soboty to w tym przypadku chyba mało powiedziane. Ten deser jest taką czekoladową bombą, że zwykły śmiertelnik nie jest go w stanie skończyć;)
Ja trenuje przed podaniem go mojemu chłopakowi, który jest największym maniakiem czekolady, a w szczególności właśnie sufletów. Stres tym większy, bo po latach próbowania stał się prawdziwym ekspertem w tej dziedzinie. 
Dzisiaj prezentuję klasyczną wersję sufletu, ale w najbliższym czasie planuję połączyć go z chilli. Stworzy to idealny deser na randkę, gdyż, jak mówią, czekolada z ostrym dodatkiem to świetny afrodyzjak:)

p.s. niestety nie udało mi się uchwycić na zdjęciu ich pełnego wzrostu- bardzo szybko opadają, dlatego należy je podawać od razu

Suflety czekoladowe (2 porcje)*
- 180 ml mleka
- 40g cukru + 20g cukru
- 2 żółtka
- 5 białek
- 15g mąki
- 25g kakao
- 120g gorzkiej czekolady 70%
- masło, cukier do wyściełania foremek
- cukier puder do posypania

Nagrzej piekarnik do 200 stopni.
Do rondelka wlej mleko i ok 25g cukru. Powoli doprowadź do wrzenia. Gdy mleko się podgrzewa, zmiksuj żółtka z resztą cukru, dodaj mąkę i ponownie zmiksuj. Kiedy mleko zacznie wrzeć zdejmij je z ognia. Powoli dolewaj mleko do masy z żółtkami i mieszaj trzepaczką. Opłucz garnek po mleku, wlej do niego 1/4 wody i zagotuj. W garnku umieść metalową miskę, żeby resztę kremu ugotować na parze. Powstałą miksturę przelej do miseczki i mieszaj trzepaczką przez około 5 minut do uzyskania gęstego kremu.
Poszatkuj czekoladę i dodaj ją do kremu. Dodaj również kakao.
Białka ubij do sztywności z 20g cukru. Do białek powoli dodaj powstały krem czekoladowy i mieszaj łyżką.
Natrzyj foremki masłem i obsyp cukrem od środka. Wlej masę do foremek aż po brzegi. Piecz przez 10 minut. Posyp cukrem pudrem i podawaj od razu.

* przepis pochodzi z książki "Jajka" Michela Roux

Śliwka

piątek, 3 czerwca 2011

Sorbet truskawkowo-arbuzowy

Stało się coś okropnego! Po 22 latach życia i wieloletniej przyjaźni z truskawkami, moje ulubione owoce postanowiły wbić mi nóż w plecy uczulając mnie. Robiąc wspaniały, orzeźwiający sorbet i podjadając truskawki dostałam wysypki. Miałam kilka podejść z truskawkami w przeciągu dwóch dni i za każdym razem dostawałam wysypki w postaci pokrzywki. Nie mogłam nawet zjeść do końca sorbetu, a wyszedł naprawdę smaczny. Mam nadzieję, że moje uczulenie to chwilowa historia. Wszystkim tym, którzy mogą jeść truskawki zachęcam do spróbowania przepisu.


Sorbet truskawkowo-arbuzowy
0,5 kg truskawek
40 dag miąższu arbuza
60 dag cukru
3 łyżki soku z cytryny

*Nie posiadam maszyny do lodów, dlatego przedstawiam przepis na sorbet robiony metodą domową. Często zaleca się w takim przypadku, by mrozić sorbet 3 godziny i co pół godziny wyciągać i miksować masę. Ja jednak zostawiłam sorbet w zamrażalniku na noc i zmiksowałam blenderem masę przed podaniem.

Przygotowane do spożycia owoce łączymy z cukrem i sokiem z cytryny-miksujemy. Masę przekładamy do pudełka lub keksówki i mrozimy minimum 3 godziny. Przed podaniem sorbetu ponownie miksujemy masę za pomocą blendera.

Tosia

środa, 1 czerwca 2011

Wielkie grillowanie!


27 maja w miejscowości Grabiny Zameczek odbył się Dzień Socjologa. W imprezie plenerowej wzięli udział wykładowcy oraz studenci związani z socjologią na Uniwersytecie Gdańskim. W związku z tym wydarzeniem miałam okazję zorganizować piknikowy catering dla ponad 100 osób. Było to dla mnie prawdziwe kulinarne wyzwanie, którego chciałam się podjąć mimo bardzo niskiego budżetu jak na taką ilość osób. Organizacja cateringu kosztowała mnie wiele pracy, nerwów i przygód. Opracowanie strategii jak sobie poradzić z wszelkiego rodzaju problemami zajęło kilka dni. Menu było tak przemyślane, aby z jak najmniejszej ilości składników stworzyć jak najwięcej dań. Problemem był także transport, musieliśmy przewieźć w upale masę jedzenia, omijać korki, drzewa na leśnych drogach, tak aby nic się nie przewróciło i nie wylało w bagażniku.
Miałam z góry narzucony rozkaz, że mam zakupić 100 kiełbas i 10 bochenków chleba. Nie chciałam zostać królową kiełbasy, lecz zaproponować socjologom bardziej wyszukane menu, ale budżet na to nie pozwalał. Musiałam jednak jakoś sobie poradzić, dlatego postanowiłam przygotować marynatę do kiełbasek.


Kiełbaski w marynacie piwnej -przepis na 20 kiełbasek
500 ml piwa
4 łyżki ostrej papryki
4 ząbki czosnku
świeżo mielony pieprz

Przepis jest tani i prosty: Kiełbaski nacinamy, aby nie pękały podczas grillowania. Następnie posypujemy je przyprawami, drobno siekanym czosnkiem i zalewamy piwem. Marynujemy minimum godzinę w chłodnym miejscu, tak aby kiełbaski były przykryte z dwóch stron. Podczas grillowania warto smarować je pozostałą marynatą.

Kiełbaski w marynacie miodowo-musztardowej- przepis na 7 kiełbasek
6 łyżek miodu
6 łyżek musztardy
3 łyżki oliwy z oliwek
2 łyżki soku z cytryny
świeżo mielony pieprz

Składniki marynaty łączymy, zalewamy ponacinane kiełbaski. Marynujemy minimum godzinę.



Kolejnym pomysłem jaki przyszedł mi do głowy by urozmaicić typowe, ubogie menu grillowe to grzanki. Zrobiłam więc między innymi pesto, niestety świeża bazylia w dużych ilościach nie jest tanim składnikiem, dlatego powstało pesto bazyliowo-pietruszkowe oraz bruschetta do nakładania na podpieczone kromki chleba.


Pesto ziołowe z pietruszki i bazylii
garść świeżej bazylii
garść natki pietruszki
ząbek czosnku
3 łyżki tartego parmezanu
8 łyżek oliwy z oliwek (w tym przypadku oleju słonecznikowego-tańsza wersja)

Składniki zmiksować za pomocą blendera i doprawić do smaku pieprzem.


Nie zapomniałam także o tym, że nie każdy lubi pieczywo i kiełbasę. Nie mogłam jednak wymieszać wcześniej sosów z sałatkami, ponieważ nie wytrzymałyby transportu. Dlatego oprócz ketchupu i musztardy, na stole pojawiły się 3 sosy: czosnkowy (studenci lubią czosnek), curry oraz majonezowo-ketchupowy. Żeby nikt się nie zdziwił, że sałatka jest niedoprawiona, umieściłam na kartoniku informację : Polej sosem. Nie do końca pomysł się sprawdził, ponieważ okazało się, że jak głodni ludzie rzucają się na jedzenie to już nie widzą nic innego:)

Sos czosnkowo-koperkowy
150 ml jogurty greckiego
4 łyżki majonezu
2 łyżki soku z cytryny
4 ząbki czosnku (lub więcej)
łyżka cukru
pęczek koperku
pół łyżki suszonej bazylii
pieprz

Trzepaczką lub mikserem łączymy jogurt z majonezem. Następnie dodajemy posiekany drobno czosnek-miksujemy. Doprawiamy sokiem z cytryny, cukrem, koperkiem, suszoną bazylią i pieprzem-dokładnie mieszamy.

Sos curry
100 ml jogurtu naturalnego
4 łyżki majonezu
2 łyżki curry
łyżeczka pieprzu cayenne lub ostrej papryki
2 łyżki soku z cytryny

Jogurt mieszamy lub miksujemy z majonezem, przyprawiamy pozostałymi składnikami.


Na deser były grillowane banany z kawałkami czekolady


Przy wydawaniu posiłków nie poradziłabym sobie sama, bo byłam zbyt zmęczona samym przygotowaniem wszystkiego, dlatego chciałam podziękować wszystkim tym, którzy przyczynili się do sprawnego nakarmienia ludu :) Wracając do domu byłam zmęczona i poirytowana, ponieważ mimo trudu jaki włożyliśmy w organizację cateringu znaleźli się i tacy, którzy mieli do nas pretensje, że muszą czekać 3 minuty na kiełbaskę, oraz że nie ma kiełbasek sojowych. Masowa gastronomia to jednak ciężki orzech do zgryzienia, bo zawsze znajdą się tacy, którzy zamiast Ci dziękować za to, że z czystej chęci chciało Ci się zadbać o to by można było zjeść coś więcej niż kiełbasę-będą składać do Ciebie zażalenia, że nie przygotowałeś pieczonego dzika i krewetek.
Cieszę się jednak, że większości osób smakowało i byli zadowoleni z naszych usług!

Tosia
,

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...